
Fun Fact: Życie pisze najlepsze scenariusze, ale nie wszystkie kończy. Leżą sobie one w koszu historii, a razem z nimi niezliczone pomysły na ciąg dalszy. Ostatnio udałem się na taki właśnie śmietnik w poszukiwaniu różnych niewykorzystanych draftów dotyczących Shawna Kempa i offseason 1997 roku.
Choć z grubsza trade między Sonics, Bucks i Cavs miał sporo sensu dla wszystkich (Kemp dostał ukochane pieniążki, Vin Baker wreszcie mógł zagrać w playoffach, a Terrell Brandon i Tyrone Hill mogli uwolnić się od myśli szkoleniowej Mike’a Fratello, która była koszykarskim odpowiednikiem przyglądania się jak schnie farba), to spieprzył nam wszystkim końcówkę lat 90.
Czy więc zatem – zakładając, że nie było sposobu, aby zatrzymać Shawna w Seattle – życie nie miało na biurku lepszego scenariusza? Oto kilka alternatywnych wersji transferu Kempa na podstawie plotek sprzed 25 lat…
Kemp do Wizards za Chrisa Webbera
W pewnym momencie pojawiła się informacja, że Waszyngton może włączyć się w polowanie na Shawna, ale nic z niego nie wyszło, bo pod przykrywką konieczności wyrównania pensji C-Webba, Sonics mogli chcieć wcisnąć Wesowi Unseldowi Jima McIlvaine’a. Wizards nie byli zainteresowani przyjęciem byłego gracza, którego Seattle dopiero co przepłacili, a i pewnie Kemp – sfrustrowany zarobkami swojego bardzo białego kolegi – nie byłby super szczęśliwy, że musi zabrać go ze sobą do stolicy (to jakby latem 2022 roku, Brooklyn Nets do transferu Kevina Duranta dorzucili Steve’a Nasha i Seana Marksa). Unseld do tego wyżej cenił potencjał młodszego i mającego wieloletnią umowę Webbera, co jest bardzo zabawne, bo niecały rok później zamienił te zalety na osiem lat starszego i posiadającego wygasający kontrakt Mitcha Richmonda.
Kemp do Raptors za Marcusa Camby’ego
W linkowanym wcześniej artykule z Seattle Times była również mowa o wymianie za Camby’ego, której prawdopodobieństwo w czerwcu 1997 roku jeden z generalnych menadżerów oszacował na 70%. Alternatywna wersja tej wymiany to Shawn wędrujący do Kanady, Marcus trafiający do Denver i Antonio McDyess meldujący się w Deszczowym Mieście.
Kemp do Nuggets za Antonio McDyessa
Mignął mi gdzieś i taki wariant. Antonio był wtedy także na wylocie, ponieważ za rok stawał się niezastrzeżonym wolnym agentem i w Denver bano się, że ochoczo skorzysta z tej wolności (co zaiste zrobił, bo po transferze do Suns nie podpisał przedłużenia kontraktu i zawarł nową umowę… z Nuggets).
Kemp do Golden State za Joe Smitha
Choć brzmiało to bardziej jak spisany na kolanie pomysł autora wspominanego tekstu, Boba Sherwina, to czytamy, że choć Warriors klepnęliby deal bez mrugnięcia okiem, to w Seattle nie obeszłoby się bez kręcenia nosem i żądania dodatkowego kapitału koszykarskiego (kto wie, może udałoby się do transakcji włączyć Chrisa Mullina, który tego samego lata został oddany do Pacers?).
Kemp do Nets za Jaysona Williams i Jimmy’ego Jacksona
Choć ta propozycja pojawiła się w tekście źródłowym jako przykład słabych ofert otrzymywanych przez Sonics, możemy ją tu wymienić z kronikarskiego obowiązku. To faktycznie słaba oferta. Jackson ostatecznie przeszedł do historii jako ligowy tramp (12 różnych drużyn), który w kolejnych klubach zagrzewał bardzo mało czasu, a Williams… cóż, on równie mało czasu musiał zagrzać na kursie bezpiecznej obsługi broni palnej.
Kemp do Lakers za Eddiego Jonesa i Eldena Campbella
Lakers podobno ostrzyli sobie zęby na Kempa już przed draftem 1989 i sondowali dostępność Reignmana także latem 1997. Wymiana z nagłówka musiała by objąć jeszcze jakiegoś gracza Sonics, ale według Associated Press, zespołowi z Seattle zależałoby na pozyskaniu takiego power forwarda jak Campbell.
Kemp do Grizzlies za Shareefa Abdura-Rahima
Ta plotka zrodziła się z pięciodniowej wizyty Shareefa w Szmaragdowym Mieście, w trakcie której trenował w ośrodku należącym do Sonics i wystąpił w meczu charytatywnym Gary’ego Paytona.
Kemp do Bucks za Vina Bakera
Oczywiście pojawiła się i taka uproszczona wersja transferu, który ostatecznie doszedł do skutku, z Kempem lądującym bezpośrednio w stanie Wisconsin, obok Raya Allena i Glenna Robinsona.
Kemp do Bulls za Scottie’ego Pippena
Tak, ZNOWU.
Czy któreś z tych „co-by-było-gdybań” skończyło by się lepiej niż scenariusz, który życie zrealizowało? Na pewno bardzo ekscytująca wydaje się perspektywa połączenia Chrisa Webbera i Gary’ego Paytona (choć połączenie rok później C-Webba i Jasona Williamsa raczej nie ma sobie równych), ale moją wyobraźnię porusza także wizja Shawna wymieniającego się w Toronto adresami ulubionych fast foodów z Oliverem Millerem. Czy Kemp w Los Angeles Lakers, obok Shaquille’a O’Neala i Kobe’ego Bryanta, wróciłby do Finałów NBA (i czy backcourt Payton-Jones przechwycałby WSZYSTKIE piłki)? Gdyby George Karl w alternatywnym 1998 roku także objął posadę w Milwaukee z Kempem w składzie, to czy udałoby mu się utrzymać w ryzach Shawna i zapobiec rychłemu załamaniu jego kariery?
Trochę tych spin-offów dałoby się napisać, choć mam spore wątpliwości, czy Kempowi gdziekolwiek by się jeszcze chciało starać (choć przypominam, że nie grał tak źle w Ohio). Z kolei Ponaddźwiękowcy byli skazani na obniżenie lotów, bo żadna z ofert nie była lepsza niż w miarę trzeźwy Vin Baker (no, może poza tym mało realistycznym Chrisem Webberem).
Czyli bez szału, ale i tak chciałbym żyć w świecie, bez tych depresyjnych highlightów Shawna Kempa w koszulce Cavs…