8 thoughts on “Kontakt

  1. maciej pisze:

    witam
    jako, że nie mam konta na facebooku (polska terminologia to ryjoksiążka), postanowiłem napisać ponieważ niestety nie mogłem dodać komentarzy na stronie http://www.mvp-magazyn.pl/tag/artefakty/ a jestem całkowicie zaskoczony i zafascynowany cyklem o Artefaktach! poczułem się na powrót małym chłopakiem a do tego odnalazłem w pamięci i nie tylko parę wspomnień i artefaktów które sam posiadałem i posiadam do dziś 🙂 DZIĘKI
    chyba całkiem mi odbiło – wygrzebałem stare czapki z daszkiem (miałem Orlando Magic i oczywiście miałem Charlotte Hornets ale ktoś mi zawinął w szkole średniej, zawsze polowałem na czapkę Phoenix Suns-mojej ulubionej drużyny NBA, ale nigdy mi się nie udało zakupić jej na bazarze), mam nawet stary kosz plastikowy na drzwi z pompowaną piłką! wisiał w przedpokoju nad drzwiami zamontowany na wkrętach żeby można było wsady robić 🙂 Do tego jestem szczęśliwym posiadaczem całej kompletnej serii pierwszych w Polsce kart Upper Deck o których mowa tu: http://www.mvp-magazyn.pl/artefakty-karty-nba/ – wtedy każde pieniądze nie przepuszczałem na lody, chipsy czy inne pierdoły tylko zbierałem na zakup kolejnej paczki kart – resztę brakujących kart „wydeal’owałem” od znudzonych zbieraniem kolegów a ostatnie kilka sztuk zamówiłem u polskiego dystrybutora i o dziwo przysłali mi a były to trudne do zdobycia karty z Jordanem 🙂
    Mam w piwnicy moją pierwszą piłkę Wilsona całkiem łysą i mam piłkę z dłonią Shaqa 🙂
    żałuję tylko że oddałem moje Magic Basketballe i plakaty i Pro-Baskety koledze za darmo!!! ale bym sobie teraz poczytał i poprzeglądał… może podeślecie jakieś stare zdublowane numery? po lekturze odeślę 🙂
    miałem zeszyt z wycinkami – wycinałem z Przeglądu sportowego i te czarnobiałe kolorowałem pisakami 🙂
    posiadałem również kilka naklejek z gumy NBA i na ich podstawie rysowałem odręcznie powiększone loga ulubionych drużyn 🙂
    To były czasy – magazyn NBA w TVP, mecze gwiazd w TVP i Finały w TVP – bajka! I jaka NBA wtedy była – ilu wspaniałych zawodników, wiernych swoim klubom do końca kariery, i to jacy zawodnicy – śmiem twierdzić że w obecnej NBA nie ma tak wybitnych postaci na miarę Jordana (to logiczne że nikt mu nie dorówna) czy Pippena, mojego ulubionego idola Charlesa Barkley’a, Shaqa, Malone’a, Kempa, Olajuwona, Ewinga, Cartera, Drexlera, Spreewella, Webbera, i wielu których nie wymieniłem. Wspaniałe czasy bez komputerów, i-podów, srodów, smart dupereli – tylko pole, kumple, boiska, piłka nożna i koszykówka nawet bez boisk, w domach czy na robionych koszach przy domach i blokach!
    Ależ było pięknie! chciałbym tam wrócić choć na jeden cały dzień…
    Dziękuję , że przy pomocy Waszych artykułów o Artefaktach mogłem choć na chwilę powrócić do tamtych czasów – muszę jeszcze poszukać starych VHSów z meczami i skrótami akcji, oraz kart i piłek 🙂
    jak znajdę mogę podesłać foto rzeczonych przedmiotów żeby nie było że się chwalę a nie mam 🙂
    pozdrawiam serdecznie
    hej hej tu NBA
    maciej gregorski
    PS. postanowiłem tu dodać ten list bo wiem że to Pan jest autorek cyklu o artefaktach na stronie mvp magazynu a dotarłem do tych artykułów dopiero teraz… 🙂
    pozdrawiam serdecznie

  2. Bartek pisze:

    Czytając powyższy komentarz sam przypomniałem sobie lata 1994 (wtedy zainteresowałem się NBA) – 1998 (finały Bulls-Jazz).
    Aż miło powspominać!!
    Najpierw mój idol Penny Hardaway do spółki z O’Nealem nie dał rady Hakeemowi i Clydowi w finałach oglądanych z odtworzenia w TVP. I pamiętne cztery pudła Nicka Andersona z wolnych w pierwszym meczu finałów. Pamiętam jak z Przeglądu Sportowego wycinałem artykuły z wynikami meczów. Na czerwono podkreślałem wyniki Orlando Magic! Potem ku mojemu nieszczęściu Shaq odszedł do LAL, a jego miejsce zajął gość o nazwisku Ron Seikaly. Nawet niezłe cyferki kręcił w pierwszym sezonie w Magic. Jednak to już nie było to samo – bez szansy na tytuł dla Magic pozostało się fascynować w kolejnych latach finałami z Bulls.
    Zawsze wielkim momentem dla mnie było kupno Magic Basketball z końcowymi statystykami graczy z całego sezonu. Analizom i porównywaniu nie było końca!
    Potem u kolegi wskoczyłem na wyższy poziom wtajemniczenia statystycznego: przez modem ściągnąłem statystyki z całego sezonu graczy Phoenix Suns – Penny grał tam wtedy z Jasonem Kiddem.

    Łza się w oku kręci! np. na wspomnienie własnoręcznie zrobionego kosza z obręczy rowerowego koła 🙂

    Pozdrowienia dla autora bloga – jak znalazłem – przeczytałem od początku do końca w jednym ciągu!

    • kostrzu pisze:

      Również pozdrawiam! Twój komentarz też przeniósł mnie w tamte czasy! Ja Finały 1995 wspominam inaczej, bo ściskałem kciuki za Rockets 😉 (ale też miałem już na koncie złamane serce, po tym, jak moi Knicks przegrali z Houston rok wcześniej). Także uwielbiałem czytać statystyki i skarby kibica. No i niejedną obręcz z rowerowej felgi się oberwało! I ciekaw jestem ile zajmuje przeczytanie tego bloga w całości 😀 To już prawie 600 wpisów 😉

    • Majer pisze:

      Ja zajawiłem się NBA troszkę wcześniej ale pierwsze finały to także Magic – Rockets i również kibicowałem Magic (bo Rockets odesłali moje ukochane Phoenix Suns do domu). Resztę już znacie z komentarzy pod Kevinem Willisem 🙂

  3. Bartek pisze:

    Może przesadziłem, że w jednym ciągu:) Ale: zacząłem w pracy około godziny 9.00. Oczywiście, aż do jej skończenia o godziny 16, tylko to mnie interesowało 🙂 Po powrocie do domu, od razu włączyłem laptopa i czytałem dalej, gdzieś tak do 23… Chciałem czytać dalej na drugi dzień, ale nie mogłem jakoś zasnąć więc na telefonie do 4 nad ranem czytałem do końca. Trzy godziny snu i rano wstałem nieprzytomny ale jakże szczęśliwy! Czułem się zupełnie jak po powrocie z dwutygodniowych ferii zimowych u Babci gdy wróciłem do domu i odpaliłem swoja Amigę 500 i do 3 nad ranem grałem w taką gierkę Vroom – wyścigi Formuły 1. Rano oczy czerwone jak ordery komunisty ale za to zadowolenie z dobrze wykonanej roboty bezcenne!!! 🙂

Dodaj komentarz