
Fun Fact: Lubię randomowe montaże akcji z lat 1990-1992, bo zazwyczaj znajduję tam sporo zagrań, których nigdy nie widziałem, pochodzących sprzed ery zalewu przerywników i zajeżdżania kaset wideo z nagranym NBA Action.
Ten wklejony powyżej nie tylko ma trochę tych mniej znanych akcji, ale na dodatek – z jakiegoś powodu – sporo królika Bugsa oraz przebitki na gości ze „Świata Wayne’a”.
A poza tym jest też:
0:31 – Shawn Kemp robiący „Lister Blister Part 2” (oryginalny „Lister Blister” też jest, ok. 1:50).
0:44 – John Starks z layupem, po którym mogłem tylko myśleć „TO trafiłeś, a choć jednej trójki na jedenaście prób w siódmym meczu finałów to już nie?”.
1:11 – Mark Macon – z którego śmiałem się kiedyś, że nie trafił dwóch czystych rzutów spod samego kosza – tym razem zablokowany przez obręcz przy próbie wsadu… Chyba jednak mniejszym obciachem jest wystąpienie w filmiku z „bloopers” w tytule, gdzie każdy ma coś za uszami, niż uwiecznienie twojej wpadki w wideo nazywającym się „Plays Of The Year”.
1:43 – Antoine Carr blokujący Briana „Bison Dele” Williamsa i robiący mu finger waga, jeszcze zanim gest zawłaszczył sobie Dikembe Mutombo.
1:56 – Charles Barkley trafiający z logo i to z nie byle jakiego logo, tylko logo hali Spectrum, któremu miłość wyznawałem np. tutaj.
2:07 – Zupełnie zaskakujące podanie bez patrzenia i kozłem Derricka McKey’a do Shawna Kempa, którego nie powstydziłby się i Nikola Jokić.
2:26 – Chris Gatling psuje alley-oopa ale ma mnóóóstwo szczęścia.
2:45 – MVP tego zestawienia, czyli Rumeal Robinson próbujący zablokować rzut kelnerski Dennisa Rodmana butem rzuconym z linii rzutów za trzy.
A skoro już wywołaliśmy do tablicy prawdopodobnie najsłynniejszą akcję z udziałem Shawna Kempa i – na pewno – najsłynniejszą akcję z udziałem Altona Listera (co uznałem za wystarczający powód, by to on sygnował swoją kartą ten wpis), to wspomnijmy o jej genezie, bo nie było jakoś do tej pory okazji udokumentować jej na tym blogu.
W gruncie rzeczy jest to historia stara jak… około 100 lat, które minęło do tamtego momentu od wynalazku Jamesa Naismitha.
Chłopak zakochuje się w koszykówce.
Koszykówka zmienia jego życie i prowadzi do najlepszej ligi świata.
Chłopak długie lata gra na granicy pierwszej piątki i ławki dzięki ponadprzeciętnej umiejętności zbierania i blokowania rzutów.
Koszykówka ma kaprys – chłopak zrywa ścięgno Achillesa w 1989 roku, w trzecim meczu w nowej drużynie, co, jak sam mówi potem, jest początkiem końca jego kariery.
Chłopak nie poddaje się, wraca do gry i do pierwszej piątki.
Koszykówka odwdzięcza się na poziomie drużynowym – chłopak awansuje do playoffów w 1991 i 1992 roku, w którym mierzy się z młodą i nieobliczalną ekipą z Seattle, gdzie sam spędził trzy sezony.
Chłopak nigdy nie grał tak mało, ale wciąż jest gotowy do walki, wciąż kocha koszykówkę, więc gdy widzi przeciwnika wbiegającego pod kosz i kolegów, którzy powinni go pilnować, usuwających mu się z drogi, robi to co zawsze – staje w polu trzech sekund by zrobić to, co robił już w NBA prawie półtora tysiąca razy, czyli zablokować rywala.
„Za wolno dziadygo” – mówi koszykówka chłopakowi.
Ważne jest też opowiedzenie tej historii z punktu widzenia Shawna Kempa, który nie zadowolił się morderstwem Altona i postanowił zatańczyć na jego grobie.
Jego słynny przykuc i prześmiewcze wskazanie palcami pokonanego rywala wzięło się z frustracji Reignmana po poprzednim meczu serii – przegranym przez Sonics – w którym wdał się z Listerem w przepychankę… choć dopiero później się zorientował, że to Tim Hardaway niesportowo przytrzymał go przy wejściu na kosz, i że to na niego powinien być wściekły a nie na centra Warriors, który po prostu był najbliżej niego.
Wyglądało to tak (w bonusie kolejny raz możecie już trzeci raz w ramach tego wpisu obejrzeć „Lister Blister”, bo czemu nie):
Oczywiście, gdyby nie zaszło to nieporozumienie, nic by to nie zmieniło w sprawie wsadu: Shawn Kemp zapakowałby tę piłkę nad każdym – papieżem, własną matką czy Keanu Reevesem trzymającym szczeniaczka. Tyle, że ta akcja nie byłaby tak ikoniczna, gdyby nie spersonalizowana reakcja Kempa, przez którą Lister do dziś jest obiektem żartów.
Ta seria w ogóle obfitowała w kultowe momenty. Dała nam też bowiem jeden z najsłynniejszych alley-oopów Kempa i Gary’ego Paytona…
…oraz inny świetny wsad Mojego Starego zwieńczony równie zabawną sytuacją, jak „rozstrzelanie” Listera – „pokrzywdzonym” w tej akcji Chrisem Gatlingiem przybijającym piątkę Kempowi.
Żeby nie było, że po raz kolejny mówimy o Altonie tylko przy okazji wyczynów Shawna Kempa, oto właściwy dla niego Fun Fact: Lister zdobył głos w wyborach MVP sezonu 1982/83, mimo że zaliczał dość tuzinkowe 8.4 punktu i 7.1 zbiórki.
Alton był wtedy drugorocznym rezerwowym a jego Milwaukee Bucks – którzy wybrali go w 1981 roku z numerem 21 draftu – byli niezłą drużyną (51 zwycięstw), ale nie był to zbyt zasłużony głos (choć na korzyść Listera działają ponad dwa bloki, które rozdawał w każdym spotkaniu).
Sprawdziłem, że był wówczas dopiero trzecim gościem, który pojawił się w wynikach głosowania na MVP nie zaliczając dwucyfrowej średniej w żadnej kategorii statystycznej.
Poprzednikami byli Clifford Ray w 1976 roku (6.2 PPG i 9.6 RPG, ale on był podstawowym zawodnikiem i filarem defensywy Warriors, którzy dopiero co zdobyli mistrzostwo i wykręcili najlepszy bilans sezonu zasadniczego) oraz Dick McGuire w 1959 (9.2 PPG i 6.2 APG, które czyniły go drugim najlepszym podającym w NBA, lecz – mimo powołania w tamtym roku do All-Star Game – wygląda to bardziej jak wyraz uznania do będącego u schyłku kariery przyszłego Hall Of Famera niż trzeźwą ocenę jego wpływu na ligę w tamtym sezonie).
Z kolei następcę Lister miał tylko jednego i chyba nawet jeszcze bardziej przypadkowego.
Był nim w polokautowym 1999 roku Mark Jackson, który był już raczej u schyłku kariery i notował 7.6 PPG oraz 7.9 RPG dla Pacers.
O ile w głosie oddanym na Altona Listera widać jeszcze pewną konsekwencję wynikającą z wyraźnego uznania dla wyczynów Bucks w tamtym sezonie (czwartym w kolejce do MVP był lider Kozłów, Sidney Moncrief, a zapunktował także drugi strzelec, Marques Johnson), tak wyróżnienie dla „Action Jacksona” wzięło się trochę znikąd. Bo czy był bardziej wartościowy dla Pacers, niż Reggie Miller, który nie dostał ani jednego punktu w wyborach? Cóż – widać dziennikarze koszykarscy też byli po lokaucie bez formy.
A Altonowi Listerowi oddajmy, co jego – grał 16 lat i naprawdę zapracował na opinię dobrego obrońcy. Jest dziś na 41 miejscu w historii NBA jeśli chodzi o liczbę bloków, a jeszcze wyżej – na 23 miejscu – plasuje się, gdy przeliczymy średnią „czap” na 36 minut gry. Swego czasu był też liderem ligi, jeśli chodzi o Defensive Rating, czyli estymację określającą wpływ gracza na zdobywanie punktów w ramach 100 posiadań. Przewodził tej kategorii w 1983 i 1984 roku oraz plasował się na drugim miejscu w dwóch kolejnych sezonach.
Czyli gdyby nie ta kontuzja Achillesa z 1989, to Alton Lister naprawdę miałby nie najgorsze szanse w starciu z rozpędzonym Kempem. Może zdążyłby się ustawić albo nawet zablokować dzieciaka z Seattle? Kto wie. Ale pieniędzy bym na to nie postawił.
________











