Uwe Blab

Uwe Blab

Fun Fact: Gdy ostatnim razem Uwe Blab gościł na łamach tego bloga, ograniczyłem się właściwie do zauważenia, że się śmiesznie nazywa (swoją drogą, chciałbym – w imię podtrzymania częstotliwości publikowania postów – wrócić do takich krótkich, durnych notek). Mam jednak w zanadrzu nieco bardziej rozbudowaną sylwetkę tej postaci, którą kiedyś opublikowałem w serwisie Z Krainy NBA jako część cyklu „Pozdro Retro”, a którą – wobec zniknięcia oryginału z Internetu – chciałbym teraz utrwalić na tych łamach…

Fun Fact Właściwy: W tym samym roku, w którym Detlef Schrempf rozpoczynał swoją niezwykle udaną karierę w NBA, do ligi trafił inny Niemiec, Uwe Blab.

Schrempf i Blab w tym samym sezonie trafili nie tylko do NBA, ale do tej samej drużyny. Detlef został wybrany z ósmym numerem Draftu 1985, a Uwe – z 17. Obydwaj Niemcy mieli za sobą pełną sukcesów karierę w NCAA, a wysoka pozycja Blaba była efektem solidnej gry dla Bobby’ego Knighta i Indiana University.

Fani Mavs latem 1985 wierzyli, że ich drużynie brakuje tylko centra, by stać się pełnoprawnym członkiem elity ligowej i z wyboru Blaba cieszyli się nawet bardziej niż Schrempfa. Los miał jednak pokazać, że na tamtym naborze Dallas nie zyskało zupełnie nic – Detlef formę odnalazł dopiero po przejściu do Indiany, a wybór Blaba, a jeden pick przed nim – Billa Wenningtona, jest po dziś dzień uznawany za jedną z najgorszych sekwencji kolejnych wyborów przez jedną drużynę.

Uwe wytrzymał w lidze tylko 5 lat, bo nie potrafił właściwie wykorzystać swoich 218 centymetrów, a na dodatek nigdy tak naprawdę koszykówka nie była dla niego najważniejsza. Pierwszy raz z tym sportem zetknął się w telewizji, oglądając film „Latający profesor”…

…ale tak naprawdę dowiedział się o co chodzi w wieku 15 lat, gdy namawiany przez siostrę spróbował swoich sił na parkiecie. Od tego czasu grywał dość okazjonalnie, ale jego klub z Monachium spotkał się kiedyś z amerykańską amatorską drużyną rozgrywającą cykl sparingów w Europie. Ojciec jednego z jej graczy zaproponował 17-letniemu Uwe i jego rodzinie przeprowadzkę do Stanów, gdzie Blab mógłby szlifować umiejętności pod okiem tamtejszych trenerów. Uniwersytecką przygodę z koszykówką zaliczył też jego brat, Olaf Blab, który dostał się do składu Illinois.

Ten ruch oczywiście się opłacał i pozwolił zarobić Uwe około miliona dolarów, który później miał się okazać bardzo przydatny w układaniu sobie reszty życia, ale Blab nie pracował wystarczająco ciężko, aby dokonać czegoś więcej niż po prostu być w składzie drużyny NBA. Przed ostatnim sezonem jego kontraktu z Mavericks, Blab stanął przed szansą awansu w hierarchii drużynowej, bo rok wcześniej ogarnął się na tyle, by stać się de facto pierwszym rasowym centrem na ławce (choć w praktyce na środku grywał też nominalny power forward, Roy Tarpley). Zamiast iść za ciosem, spędził całe lato na podróżowaniu w ramach miesiąca miodowego, co wypomina sobie do dziś.

Kolejny dowód, że Blabowi po prostu nie zależało wystarczająco mocno – jeszcze jako gracz NBA znalazł sobie drugą pracę i w wakacje dorabiał jako programista w Texas Instruments, wykorzystując matematyczną i komputerową wiedzę, którą zdobył w college’u i która była jego prawdziwą pasją.

Kariera w NBA (potem grał jeszcze 3 lata w Europie, w tym razem z bratem Olafem w ALBIE Berlin) Uwe Blaba zakończyła się w 1990 roku po sezonie spędzonym w Golden State (40 meczów, w tym nawet 33 w pierwszej piątce, choć z ledwie 12 minutami w meczu i tak samo mizernymi jak zawsze wynikami – około 2 punktów i 2 zbiórek) i San Antonio (7 meczów). Do Spurs trafił na mocy transferu, który Bill Simmons po latach nazwał najwspanialszą i najbardziej niewytłumaczalną wymianą jeden-za-jednego w historii trade deadline – zamienił się miejscami z innym niespełnionym Niemieckim wieżowcem – Christianem Welpem.

Egzotyka Uwe – bardzo wyraźna w znacznie mniej otwartej na świat NBA lat 80. – oraz ponadczasowa egzotyka samego jego imienia i nazwiska oraz zawsze kultowy status drewnianego dryblasa grzejącego ławę – to wszystko (a rude włosy pewnie pomogły) sprawia, że Blab pamiętany jest dziś bardziej, niż zasługuje na to statystyczny gość z pięcioletnim, mało udanym stażem w NBA.

Próbowałem znaleźć jakiś stosowny do tematu highlight, ale niestety natrafiłem tylko na zapis Uwe Blaba, któremu Larry Bird zakłada „siatę” (choć może właśnie to jest stosowny highlight?):

Dziś Uwe (którego w 2010 roku spotkała ogromna tragedia – jego 19-letni syn Chris w trakcie bójki uderzył się w głowę i zmarł) nadal mieszka w Teksasie i nadal pracuje w branży komputerowej. Czyli karierę wybrał chyba właściwą…

Otagowane ,

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: