Tag Archives: larry johnson

Larry Johnson

Larry Johnson

Fun Fact: Zacząłem ostatnio myśleć o Larrym Johnsonie.

Kariera niestety z gatunku tych rozczarowujących, choć biorąc pod uwagę, że w wyniku kontuzji pleców w pewnym momencie stracił ponad połowę siły mięśniowej w prawej nodze, mogła też być znacznie gorsza.

Mimo, że dostaliśmy tylko dwa sezony w pełni zdrowego LJ’a, to wystarczyło, żeby zapadł w pamięć kibiców. No bo, serio, pomijając Michaela Jordana i Charlesa Barkleya, kto był w tamtej dekadzie bardziej nośny niż LJ z pierwszej połowy lat 90? Shaquille O’Neal. Penny Hardaway. Grant Hill. Moim zdaniem to tyle, z honorową wzmianką dla Allena Iversona i młodego Kobe’ego. Jasne, była jeszcze stara gwardia z Dream Teamu – Patrick Ewing, Karl Malone z Johnem Stocktonem, Scottie Pippen, David Robinson – ale żaden z nich nie nadawał się na twarz kampanii marketingowej, bo był albo nudny, albo zakompleksiony.

Co innego Larry.

Sylwetka niczym narysowana na potrzeby superbohaterskiego komiksu.

Wygolony przedziałek jak pionowa kreska wykrzyknika, którego nie dało się nie stawiać na końcu zdań opisujących, co wyprawiał LJ.

Złoty ząb, który jednocześnie sygnalizował, że mamy do czynienia ze złodupcem, co pod niejednym piecem walczył o chleb, oraz wpisywał się w hiphopową modę, która miała zdominować tamtą erę w NBA.

No i ciuszki. Prążkowane cyraneczkowe koszulki Hornets, czapka z szerszeniem, czy w końcu staromodna sukienka w kwiaty, kocie okulary i peruka, które przywdziewał w serii super popularnych reklam, żeby udawać swoją własną babcię.

(Swoją drogą, podobno dostaliśmy Grandmamę tylko dlatego, że Magic Johnson zaraził się wirusem HIV – wcześniejsze plany Converse’a na kampanię z LJ zakładały obsadzenie Larry’ego Birda i Magica w roli szalonych naukowców, którzy tworzą koszykarza idealnego i zaczynają się kłócić, jak go nazwać – „Larry!”, „nie, Johnson!”, „Larry!”, „Johnson!”).

Nawet jeśli ludzie nie pamiętają kim był Larry Johnson, to zapewne doskonale pamiętają jego babcine alter ego, tak samo jak kojarzą Lil’ Penny’ego i to, że Grant Hill pije Sprite (i jest kowbojem).

Ba, kojarzyć go mogą nawet fani sztuki nowoczesnej, bo LJ jest bohaterem stworzonej w 1999 roku instalacji „Fragment of a Crucifixion (After Francis Bacon)” multimedialnego artysty Paula Pfeiffera, obecnie znajdującej się w zbiorach Whitney Museum of American Art. Autor użył wideo Johnsona tryumfalnie wydzierającego się po udanej akcji, wymazał z niego wszystkich innych koszykarzy i… no cóż, dziś powiedzielibyśmy, że zrobił gifa, nadając scenie nową wymowę.

Roberta Smith z New York Timesa jego zabieg podsumowała tak: „Przekształcił moment triumfu […] w udrękę izolacji […]. Eliminując innych graczy, tłumy, a nawet insygnia na stroju, pan Pfeiffer zmienił gesty pana Johnsona i pełną energii radość w wyraz przerażenia. Gracz wydaje się być ściganym zwierzęciem lub męczennikiem i, tak czy inaczej, głęboko niepokojącą metaforą trudnej sytuacji czarnoskórego mężczyzny w amerykańskiej kulturze.”

Larry’ego Johnsona w roli dzieła sztuki można zobaczyć ok. 1:45 w poniższym wideo:

Ciekawe, czy praca ma związek z najsłynniejszą wypowiedzią LJ’a z finałów 1999, w której porównał siebie i kolegów z Knicks do niewolników?

Kontuzje, zmniejszona boiskowa rola i kilka kontrowersyjnych zachowań oraz cytatów na koncie nie zmieniły jednak tego, jak pamiętamy Larry’ego. Dziś jego wizerunek w głowach większości kibiców to zapętlone, niczym w instalacji Pfeiffera, te parę lat świetności, damskie fatałaszki i pewien rzut za cztery

…i po tym przydługim wstępie chciałem dojść do głównego wątku moich ostatnich rozmyślań o Larrym Johnsonie.

Do jego złotego zęba.

Zresztą totalnie prawdziwego złotego zęba – to nie była jedna z nakładek, które w USA na początku lat 90. były tak popularna, że każdy mógł sobie je kupić u jubilera lub nawet w sklepie odzieżowym.

Larry stracił jedynkę na początku przygody z akademicką koszykówką, którą – po zawirowaniach z wynikami jego testu SAT – zaczynał w Odessa Junior College. Oczywiście w walce pod koszem.

Gdy Larry Johnson pojawił się na konferencji prasowej z okazji jego transferu do Nowego Jorku (bonusowy Fun Fact: LJ w liceum grał z numerem 33 i kazał na siebie mówić „mały Ewing”), złota korona była na miejscu, co dokumentuje karta ilustrująca ten wpis. Patrząc na nią uświadomiłem sobie jednak, że przecież Johnson już jej nie ma.

Co się więc stało ze złotym zębem? I kiedy?

„Śledztwo” zacząłem od kilku niezbyt udanych googlań, potem zacząłem przeglądać zdjęcia na Getty i szybko okazało się, że Johnson musiał odwiedzić dentystę już na samym początku nowojorskiego etapu swojej kariery. Zawężenie wyszukiwania do okresu okołotransferowego pozwoliło znaleźć humorystyczną analizę porównawczą LJ’a i Anthony’ego Masona, w której pozbycie się złotego zęba zostało określone „drugim najlepszym ruchem” w karierze Johnsona. Czyli pożegnanie z kultową jedynką nastąpiło gdzieś pomiędzy konferencją prasową z okazji transferu domkniętego 14 lipca 1996 roku, a 3 listopada, czyli momentem publikacji tekstu.

Niestety moje „dentektywistyczne” zdolności na nic więcej się nie zdały. Nie udało mi się już znaleźć ani bardziej precyzyjnego przedziału czasu, ani informacji co stało za decyzją Larry’ego, choć pewnie trzeba rzucić monetą pomiędzy modą a dorosłością.

Czy nowojorski etap kariery Johnsona mógłby być bardziej udany indywidualnie, gdyby zachował złotą jedynkę?

SPÓJRZCIE NA REWERS TEJ KARTY I SPRÓBUJCIE POWIEDZIEĆ, ŻE „NIE”:

Larry Johnson
Otagowane

Larry Johnson

Larry Johnson

Fun Fact: Złoty ząb Larry’ego „AAAAAAAAAAAAAAAA” Johnsona to chyba najfajniejszy ninetiesowy trend, który nigdy nie został podchwycony, może przez liczne artykuły w amerykańskiej prasie straszące opłakanymi konsekwencjami jakie mogą dla zębów i dziąseł przynieść złote/pozłacane nakładki. Wiele osób tęskni za ówczesnym „babcinym” uśmiechem, przewidując, że dziś złoty ząb zawodowego koszykarza z pewnością miałby swoje konto na Twitterze. Ponieważ jednak złoty ząb Larry’ego nie załapał się na erę social media, fanatykom NBA z lat 90 pozostają próby zaproszenia do grona znajomych na Facebooku mieszkańca Tuba City w Arizonie nazywającego się Larry Goldtooth.

Otagowane

Larry Johnson

Larry Johnson

Fun Fact: LJ znany jest głównie z dwóch rzeczy: 4-punktowego zagrania z playoffowej serii z Indianą i z przebierania się w babcine sukienki w cyklu reklam Converse’a. Oczywiście bardziej z tego drugiego. Właśnie historię powstania „Grandmamy” opowie Larry Johnson z okazji włączenia do mojej All-Time Favorite 2nd Team jako gracza na pozycji numer 3…

„Kiedy decydowałem się podpisać kontrakt z Converse tuż po opuszczeniu college’u, powiedzieli, że chcą zrobić reklamę ze mną, Larrym Birdem i Magikiem Johnsonem. Powiedzieli, że będę spał na noszach, przykryty tak, by nie było mnie widać. Larry Bird miał stać po jednej stronie a Magic Johnson po drugiej. Byli lekarzami. Próbowali stworzyć najlepszego koszykarza, a potem stwierdzili, że muszą go nazwać. Larry Bird miał powiedzieć: ‚Powinien się nazywać Larry’. Magic z kolei miał rzucić: „Powinien się nazywać Johnson”. Wtedy mieli zacząć powtarzać w kółko na przemian ‚Larry’ i ‚Johnson’. I wtedy ja bym się podniósł. Dlatego właśnie podpisałem z nimi kontrakt. Dwa miesiące później znów się spotkaliśmy w sprawie reklamy – zdążyłem już do tego czasu wydać pieniądze z umowy na dom dla mamy – a oni mówią: ‚Mamy inny pomysł – chcemy cię ubrać w sukienkę’. To była Grandmama. […] Wydałem całą ich kasę, więc musiałem to zrobić, ale gdyby zaraz po college’u powiedzieli, że chcą mnie przebrać za babcię, nigdy bym się nie zgodził.”

grandmamasmall

Otagowane ,

Larry Johnson

Larry Johnson

Fun Fact: Parę dni temu Michael „Właściciel klubu” Jordan ogłosił, że wraz z powrotem do dawnej nazwy, zespół z Charlotte powróci też od przyszłego sezonu do dawnych barw. Seledynowy głupcze!

Otagowane

Larry Johnson

Larry Johnson

Fun Fact: Moja pierwsza piątka zawodników NBA z kobiecymi przydomkami wygląda mniej więcej tak…

PG Vernell „Bimbo” Coles

SG Daniel „Boobie” Gibson

SF Anfernee „Penny” Hardaway

PF Larry „Grandmama” Johnson

C Harry „The Horse” Gallatin

Przydomek Gallatina jest jak najbardziej kobiecy, jeśli tą kobietą jest Sarah Jessica Parker.

Otagowane

Larry Johnson

Larry Johnson

Fun Fact: AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA

Otagowane

Z Archiwum XXI: 2011-12 Panini Preferred All-Star Booklet New York Knicks

Panini Preferred 2011-12 All Star Knicks Front

Kiedy zakładałem tego bloga założenie było jedno: keep it cool. Wrzucam skany starych kart jakby od niechcenia, krótko podpisuję jakąś para-anegdotką jakbym znał ich tysiące, tu opublikuję jakieś wideo, tam jakiś głupawy tekścik – lajcik, no. Ale jak podejrzewałem, czasem zza tego wszystkiego może wychynąć fakt, że tak naprawdę czasem nie potrafię być cool i tymi prostokątnymi kawałkami papieru się jaram. Tak jak kartą, która dziś przyszła do mnie pocztą z Tajwanu. A że „box breakiem” nowej serii Panini Hoops zainicjowałem już pokazywanie na tym blogu także nowych kart, pozwolę sobie mój nowy nabytek zaprezentować w pełnej krasie.

Panini Preferred 2011-12 All Star Knicks

Panini Preferred 2011-12 All Star Knicks

Panini Preferred 2011-12 All Star Knicks

Panini Preferred 2011-12 All Star Knicks back

Jaram się, bo to kolejna karta z „relikwiami” zawodników New York Knicks do mojej kolekcji. Jaram się, bo zawiera aż 7 „szmatek” game-used. Jaram się, bo „szmatki” należą do kilku spośród najbardziej kultowych graczy Knicks. Jaram się, bo to ciekawy (choć niepraktyczny) nowy rodzaj karty – booklet, który jest ozdobą kolejnej po Hoops najnowszej (i ekskluzywnej – box z 4 kartami „trzeszczy” 200 dolarów, choć akurat ta książeczka nabyta po względnej taniości) serii Panini – Preferred.

Tyle. I jeszcze zupełnie na luzaku i od niechcenia, skoro już poruszyłem temat bookletów Panini Preferred, od razu pokażę wcześniej nabytą, przez wzgląd na „relikwie” Melo i Tysona Chandlera, książeczkę z serii Slam Dunk (także limitowaną do 199).

Panini Preferred 2011-12 Slam Dunk

Panini Preferred 2011-12 Slam Dunk

Panini Preferred 2011-12 Slam Dunk

Panini Preferred 2011-12 Slam Dunk

Panini Preferred 2011-12 Slam Dunk

Tyle. Tym razem już naprawdę. Mój wewnętrzny ośmiolatek chowa zabawki.

Otagowane , , , , , , , , , , , , , , ,