Tom Gugliotta

Tom Gugliotta

Fun Fact: Michael Jordan nazwał kiedyś Toma Gugliottę najbliższym Larry’emu Birdowi zawodnikiem, jakiego widział („i wcale nie dlatego, że jest biały” – dodał). To było w sezonie debiutanckim, po meczu, w którym Googs zaaplikował Bullsom 25 punktów, 13 zbiórek, 3 przechwyty i 2 bloki, trafiając także raz za trzy punkty. Sprawdziłem przed chwilą, jak często pierwszoroczniacy wykręcają taką linijkę. Zgadnijcie:

Results Table
Player Date Tm Opp   PTS 3P TRB AST STL BLK
Larry Bird1979-12-21BOSSASW26214632
Tom Gugliotta1992-12-17WSBCHIL25113132
Provided by Stathead.com: View Stathead Tool Used
Generated 1/30/2022.

Drugi sezon miał równie udany i choć niesławny rozwód Chrisa Webbera z Donem Nelsonem zaowocował czterdziestoma mało natchnionymi meczami w koszulce Warriors, Googs po kolejnej zmianie barw klubowych wrócił do realizowania swojego potencjału, co przypieczętował wybór gracza Timberwolves do Meczu Gwiazd w 1997 roku (podobno rok wcześniej Bullets bardzo chcieli odzyskać Gugliottę, oferując Wilkom każdego, kto nie nazywał się Chris Webber).

Niestety następny sezon był początkiem końca kariery Toma, który przez kolejne siedem lat opuszczał średnio 37 meczów w każdej z kampanii (wliczając w to rozgrywki polokautowe, w których opuścił tylko siedem spotkań).

W międzyczasie, jako wolny agent odszedł do Phoenix. Oceniano to jako wybawienie dla Suns, po nieudanej próbie odbicia Antonio McDyessa więzionego przez pochopną obietnicę złożoną Nuggets oraz ochroniarzy w hali McNichols Arena. Wierzono, że Googs jest gwarancją dobrych wyników ekipy z Phoenix z Jasonem Kiddem, Cliffem Robinsonem, Dannym Manningiem i Rexem Chapmanem. Wierzył w to sam Gugliota, który odrzucił siedmioletni kontrakt wart 87 milionów oferowany mu przez Wolves, godząc się na 58 milionów, 6 sezonów i perspektywy walki o najwyższe laury, jakie mogły dać mu Słońca. Mówiło się też, że ważną zaletą Phoenix był brak w składzie Stephona Marbury’ego.

Niestety, jak to w życiu zazwyczaj bywa, piękne plany wzięły w łeb. Phoenix za kadencji Toma wygrali tylko jedną serię playoffs, a często kontuzjowany Googs już dwa lata po podpisaniu kontraktu zdobywał ledwie po 6 punktów w meczu grając z ławki (na domiar złego w 2001 roku znów musiał grać ze Stephonem Marburym). Owszem, Suns w końcu stali się contenderem, ale dopiero w rozgrywkach 2004/05, pierwszym rozpoczętym bez Gugliotty w składzie.

Nasz bohater dzielił wtedy swój ostatni sezon w NBA między Boston i Atlantę, dołączając do grona znanych zawodników, o których nie pamiętasz, że przywdziewali koszulkę Hawks. Na szczęście na ostatniej prostej dane mu było powąchać parkiet i zdarzało mu się grywać większe minuty dla tankujących Jastrzębi. Raz uzbierał 13 punktów, 7 zbiórek, 6 asyst, 3 przechwyty oraz po jednym bloku i trójce, dzięki czemu jest dziś jednym z tylko dziesięciu 35-latków z takim występem na koncie. Poza nim pięciokrotnie (jak dotąd) dokonał tego LeBron James, czterokrotnie Jason Kidd, a po razie Darrell Armstrong, Cliff Robinson, Scottie Pippen, Charles Barkley, Michael Jordan, inny „następny Bird” – Dirk Nowitzki oraz, a jakże, sam Larry Bird.

Fun Police: W 1998 roku, Nike ruszyło z kampanią, w której Kevin Garnett – przy wsparciu paru innych gwiazd – pilnował, by koszykówka nie była nudna (zakładam, że w tym świecie Cleveland Cavaliers z sezonu 1996/97 byliby nielegalni). W jednej z reklam, jako twardy i bezkompromisowy funkcjonariusz Fun Police przesłuchuje podejrzanego o przynudzanie Cherokee Parksa.

Rola Gugliotty zawsze mnie rozśmiesza. „A co w nim jest takiego fajnego?” – pyta Cherokee. Otóż na przykład to, panie Parks:

Polecam obczajenie wszystkich odcinków Fun Police. O ile mnie pamięć nie myli, zobaczycie tam w akcji jeszcze takich ziomków, jak Gary Payton, Jason Kidd, Damon Stoudamire, Tim Hardaway, Terry Porter (no tu casting mógł być deczko lepszy) oraz Keith Van Horn, czyli jeszcze jeden „następny Bird”.

Fun Quote: Miałem już kończyć, ale ponieważ bycie następnym Birdem jest lejtomtywem tego wpisu, uznałem, że może nie być lepszej okazji, aby zacytować fragment tekstu Chucka Klostermana napisanego dla ESPN. Autor porusza temat ciągłych poszukiwań nowej „wielkiej nadziei białych” przy okazji prób oceny uniwersyteckiej kariery Adama Morrisona, znajdując wspaniałą paralelę z wykorzystaniem singer-songwriterów przełomu wieków:

„Podstarzali biali Amerykanie czekają na nowego Larry’ego Birda tak, jak podstarzali hipisi czekają na nowego Boba Dylana. Tyle, że nikt nigdy nie dostaje tego, czego chce: Tom Gugliotta okazał się Beckiem, Keith Van Horn skończył jako Conor Oberst, a Mike Dunleavy to prawdopodobnie Ryan Adams.”

Lowe. Aż dopiszę ciąg dalszy do porównania Klostermana: czas miał pokazać, że Adam Morrison jest Gabrielem Fleszarem.

Otagowane

3 thoughts on “Tom Gugliotta

  1. Zibee23 pisze:

    Głupi amerykanie przeoczyli że Dirk Nowitzki to Till Lindemann.

  2. Juggernaut pisze:

    Nawet nie wiedziałem, że Googsa też porównywano kiedyś do Birda, chociaż rzeczywiście podobieństw jest dość sporo (tylko poziomy różne 😉). Sam jako dzieciak długo uważałem go za drugiego, trzeciego najlepszego białego gracza w lidze (dopóki się nie okazało, że Jason Kidd to jednak nie jest taki 100% biały).

    Świetny gracz, też jeden ze straconych talentów z 90s. Jakiś czas temu natknąłem się na mecze Minny z 96/97. Polecam szczególnie ten z Hawks i świetny matchup z Laettnerem. 🙂 Super końcówka, świetne jerseye i rzecz jasna ogromna porcja nostalgii.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s