Fun Fact: Najniższy w historii zwycięzca nagrody Rookie Of The Year nie jest aż tak bardzo znienawidzony w Toronto, jak Vince Carter, ale swego czasu równie boleśnie złamał serce kibiców Raptors. To bowiem on rozpoczął trend uciekania przy pierwszej okazji z Kanady, często poprzez wymuszone trade’y.
Damon ponad lojalność wobec klubu, który uczynił go swoim pierwszym w historii wyborem w drafcie, przedłożył lojalność wobec osoby, która pociągnęła wtedy za spust. Gdy Isiah Thomas opuścił Raptors jesienią 1997 roku (po nieudanej próbie kupienia zespołu i z powodu kiepskich relacji z ówczesnym właścicielem większościowym, Allanem Slaightem), Stoudamire niemal natychmiast zaczął wszem i wobec dawać do zrozumienia, że latem 1998 zmieni miejsce pracy jako wolny agent.
Gdy stało się pewne, że nie jest zainteresowany liderowaniem młodej i zdolnej, choć wygrywającej bardzo rzadko ekipie, Toronto zaczęło szukać partnera do wymiany. W tym Damon też nie pomagał, zniechęcając kolejnych kupców publicznymi deklaracjami na temat tego gdzie chciałby przedłużyć kontrakt, a gdzie nie.
W ten sposób lista chętnych zawęziła się do Knicks i Blazers. Ci pierwsi podobno źle ocenili stopień desperacji Dinozaurów i niespecjalnie próbowali osłodzić swoją wyjściową ofertę, która składała się z Chrisa Childsa, Chrisa Millsa, picku w pierwszej rundzie i gotówki. Zespół z Oregonu przelicytował ich (za pakiet zawierający Walta Williamsa i Carlosa Rogersa) Kennym Andersonem, Garym Trentem, Alvinem Williamsem, trzema pickami (dwa w pierwszej rundzie, obydwa zmarnowane na Bryce’a Drew i Mirsada Turkcana) i obietnicą partycypacji w kosztach kontraktu Andersona. Kenny zresztą w ogóle nie miał zamiaru grać w Kanadzie i pięć dni później powędrował (razem z Popeye’em Jonesem i Zanem Tabakiem) do Bostonu, za Chaunceya Billupsa, Dee Browna, Johna Thomasa i Roya Rogersa.
Jeszcze szybciej z Toronto uciekł trener Darrell Walker, który swoją rezygnację ogłosił tego samego dnia, kiedy transfer Damona Stoudamire’a stał się oficjalny.
„Nie mam problemu z trenowaniem drużyny ekspansywnej, ale chciałbym, aby na końcu tunelu było jakieś światło, a teraz go nie widzę.”
…powiedział Walker na do widzenia.
Stoudamire postawił na swoim, a niedługo potem dostał od Blazers duży kontrakt. Wygrywał dużo więcej meczów i współtworzył (choć w mniejszej boiskowej roli niż dotychczas) bardzo utalentowany zespół, który w pierwszych dwóch pełnych latach Damona w Oregonie meldował się w Finale Konferencji. Toksyczna atmosfera Jail Blazers i własne niefortunne decyzje pozaboiskowe sprawiły jednak, że po paru latach kolejne miasto opuszczał w niesławie.
Trzy wiosny temu doczekał się swoistego powrotu do korzeni, w czasie wideo-hołdu odtworzonego w hali Raptors z okazji dwudziestolecia drużyny…
…i trzeba przyznać, że choć w koszulce Blazers rozegrał ponad dwa razy więcej meczów, a tyle samo czasu, co w Toronto, spędził w Memphis, to tylko w trykocie z welociraptorem wygląda na swoim miejscu.
Gdyby został, miałby szansę stworzyć coś wyjątkowego razem z Tracym McGradym i Marcusem Cambym, którzy dołączyli do drużyny jeszcze za jego kadencji, a może i z Vince’em Carterem (jest spora szansa, że nawet z Damonem, sezon 97/98 potoczyłby się dla Raptors tak samo). Może przykład Stoudamire’a – młodej gwiazdy, która chciała grać w Toronto – natchnąłby do zostania i T-Maca, i VC?
Jedno jest pewne – Damon Stoudamire ugruntowałby swoją pozycję legendy koszykówki w Kanadzie. Jego numer już dawno wisiałby pod kopułą hali Raptors, a on na zawsze byłby tym gościem, który niemalże w pojedynkę nauczył Toronto kochać nowy sport, a resztę ligi – szanować Toronto. Byłby najmocarniejszą z myszy…
Jeden z moich ulubionych grajków za dzieciaka. 🙂 Pamiętam jeszcze sytuację – chociaż źródłem było TVP2 i Włodek z Ryśkiem, więc wiem, na ile wiarygodne – że Damon mocno obraził się za to, że nie wybrali go ASG w 1997 r. w Cleveland. Nie on pierwszy, nie ostatni, ale pierwsze 2 sezony miał faktycznie obiecujące, delikatnie mówiąc.
A długo później, już w Portland ustanowił rekord największej liczby oddanych trój w meczu. Basketball-reference podpowiada, że było tego 21 (tylko 5 celnych).
https://www.basketball-reference.com/boxscores/200504150GSW.html
Wtedy, w 2005 r. wydawało się to jakąś kosmiczną liczbą prób. Dziś raczej na nikim nie robi już to specjalnego wrażenia. 🙂
Pisałem o tym na Twitterze, ale powtórzę i tu: takie średnie punktów, zbiórek i asyst za pierwsze trzy lata w NBA jakie wykręcił Stoudamire, mieli w historii jedynie Oscar Robertson, Magic i CP3. Także Damon zaczął jak najbardziej obiecująco…
Koszulkę mu zakosili że musiał od Walta Williamsa pożyczyć ? 😉
No właśnie też moja pierwsza myśl, że się z Wizardem zamienił 😉
Ja wszystko rozumiem (i wpis doceniam), ale „drużyna ekspansywna”? Toż to Michałowiczowska nowomowa jakaś, ble!
[…] pamięć nie myli, zobaczycie tam w akcji jeszcze takich ziomków, jak Gary Payton, Jason Kidd, Damon Stoudamire, Tim Hardaway, Terry Porter (no tu casting mógł być deczko lepszy) oraz Keith Van Horn, czyli […]