Tag Archives: joe dumars

Joe Dumars

Joe Dumars

Fun Fact: Joe Dumars wydaje się na wskroś staromodnym gościem. Większa część Czytelników tego bloga poznała go już jako weterana, zawsze spokojnego i grzecznego, zwłaszcza na tle kolegów z drużyny, z którymi wkroczył w lata 90 (oraz na tle „dupków z Dream Teamu 2”), choć był grzeczniejszy nawet od swojego późniejszego kolegi z Pistons, Granta Hilla. Zapewne stąd ta otaczająca go aura kulturalnego starszego pana, który wolny czas spędza na bujanym fotelu. Dlatego tak bardzo zdziwił mnie artykuł z 1998 roku, który znalazłem w trakcie spontanicznego przeglądania stron ze starego NBA.com zarchiwizowanych przez Wayback Machine. Poznajemy w nim Joe Dumarsa z innej strony – jako entuzjastę internetu.

<dźwięk_modemu_łączącego_się_z_internetem>

„Strony sportowe są prawdopodobnie moimi najmniej ulubionymi. Mam tego wystarczająco dużo na co dzień. Myślę, że NBA.com to świetna strona, ale ja wolę robić w internecie inne rzeczy. Wiecie czyja strona jest naprawdę interesująca i wchodzę na nią cały czas? Smithsonian Institute. […] Lubię też czytać gazety w wersji online. Jeśli coś ważnego wydarzyło się gdzieś w kraju, to mogę kliknąć i przeczytać o tym artykuł. Najchętniej przeglądam lokalne gazety, bo ich perspektywa jest dla mnie ciekawsza. […] Najbardziej interesują mnie informacyjne, społeczne i polityczne części internetu. W sieci można sprawdzić dług publiczny lub budżet państwa i różne inne rzeczy.”

OKEJ JOE. Dług publiczny i budżet państwa.

W artykule pojawia się też postać George’a Davida, drużynowego speca od komputerów, który podrzucał zawodnikom różne strony do sprawdzenia, zgodne z ich zainteresowaniami. Według niego, Dumars zajarał się najbardziej stronką pozwalającą sprawdzać prognozę pogody.

Może jednak Dumars jest tym dziadygą w bujanym fotelu, za którego go braliśmy? Albo przynajmniej naszym starym.

Artykuł kończy się peanem pochwalnym dla instytucji e-maila. Dostajemy m.in. wzruszającą anegdotę o tym, jak to grający na wyjeździe Joe, włączył pewnej nocy komputer – pewnie żeby sprawdzić dług publiczny – a w skrzynce odbiorczej czekała na niego wiadomość od jego synka. Dumars mówi też, że dzięki poczcie elektronicznej może teraz łatwiej załatwiać swoje interesy.

Oczywiście nie wszystkie interesy Joe był w stanie załatwić przez internet

(Jest teoria, że w momencie zrobienia tego zdjęcia, Dumars wybierał właśnie w drafcie Darko Milicicia zamiast Carmelo Anthony’ego, Chrisa Bosha i Dwyane’a Wade’a… ba, nawet zamiast Matta Bonnera)

Dobra.

Chwila.

W sumie to częściowo zwracam honor.

Wszedłem na jakąś stronę o długu publicznym i powiem Wam, że akcja zaskakująco wartka.

Choć i tak znacznie lepszym zastosowaniem internetu jest uwiecznienie tej akcji Joe Dumarsa, pochodzącej z meczu, w trakcie którego zostałem fanem New York Knicks:

Otagowane

Joe Dumars

Joe Dumars

Fun Fact: Bardzo chciałem pokazać tę konkretną kartę. Jest ona bowiem głównym bohaterem krótkiej wspominki, jaką uraczył mnie w prywatnej wiadomości na Facebooku jeden z Czytelników MMJK, Arkadiusz:

Maturę zdawałem z zalaminowanym Joe Dumarsem jako talizmanem (karta z chyba pierwszego rzutu Upper Decka, który trafił do polskich kiosków, na sezon 94/95, odrzut z eksportu do Włoch).

Wzruszyłem się Arkadiuszu. Pierwsze paczki kart NBA w polskich kioskach to była wielka sprawa i cieszę się, że nie tylko w moim sercu (i portfelu) zajmowały one poczesne miejsce. Mam nadzieję, że Dumars w zdaniu matury pomógł. Mój talizman wykonany z kioskowej karty Upper Deck nie okazał się zbyt przydatny jako wsparcie w edukacji na szczeblu wyższym.

Otagowane

Joe Dumars

Joe Dumars

Fun Fact: Bill Simmons w „The Book Of Basketball” sklasyfikował Dumarsa jako 74. najlepszego zawodnika w historii NBA. Oto fragment uzasadnienia z bonusową anegdotą, która nie przestaje mnie śmieszyć:

Dumars był jedyną przyzwoitą duszyczką pośród złych chłopców, wspaniałym graczem zespołowym wznoszącym się na wyższy poziom kiedy wymagały tego okoliczności, utalentowanym obrońcą, który radził sobie z Jordanem lepiej niż ktokolwiek z wyjątkiem Johna Starksa. Gdy ligę toczyły problematyczne charaktery jej gwiazd w połowie lat 90., Joe D wyróżniał się dzięki klasie i profesjonalizmowi. Przyglądanie się jego koegzytencji z łapiącymi się za krocze dupkami w Dream Teamie II było jak oglądanie Nica Cage’a, który utknął w samolocie Con Air. (Jest taka słynna historia o dwóch członkach Dream Teamu II – na pewno o Shaqu i kimś jeszcze, nie pamiętam drugiego bohatera – którzy przed kluczowym meczem zwołali zbiórkę graczy na co Dumars pomyślał sobie „Wspaniale, wreszcie zamierzają podejść do czegoś na poważnie”. Nagle ta dwójka zaczyna rapować piosenkę, którą napisali specjalnie z okazji tego meczu. Biedny Dumars.)

Otagowane