
Sad Fact: Trzy dni temu NBA wydało oświadczenie na temat stanu zdrowia Dikembe Mutombo, z którego dowiedzieliśmy się, że legendarny defensor, którego łokcie są nielegalne w 37 stanach, a głos słyszalny z kosmosu, rozpoczął leczenie guza mózgu. Nie wiemy jakie są rokowania, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że 56-latek otrzyma najlepszą możliwą pomoc medyczną. Deke nie takich dupków gasił i groził palcem, więc ja swoje palce krzyżuję na szczęście i jego walkę widzę tak (w roli guza, Clarence Weatherspoon):
Wierzę, że przed Mutombo życie długie jak lista jego działań humanitarnych, albo – jeszcze lepiej – długie jak jego pełne nazwisko.
Oprócz wsparcia lekarzy, przyda mu się teraz na pewno także wsparcie rodziny. Bardzo licznej, choć niestety nie aż tak dużej, jak mogłaby być. Mama Dikembe zmarła na początku I wojny domowej w Kongu – jej organizm nie wytrzymał stresu związanego z walkami w Kinszasie. Nie żyje także trzech braci koszykarza, z których jeden był podobno reprezentantem kraju w piłce ręcznej i zasłabł w trakcie meczu.
Mutombo, zgodnie z plemienną tradycją, adoptował dwójkę jego dzieci, oraz dwójkę dzieci drugiego ze zmarłych braci. Dikembe i jego żona Rose (którą poderwał tekstem „Wyjdziesz za mnie?”, czyli nieco lepszą kwestią otwierającą, niż wcześniejsze „Who wants to sex Mutombo?„), mają trójkę własnych potomków.
Carrie robi doktorat na Georgetown, Jean Jacques skończył liceum w 2019 i jeśli nic się nie zepsuło, to studiuje na uniwersytecie Columbia, a Ryan poszedł w ślady ojca i też gra w kosza dla Hoyas. W debiutanckim sezonie 2021/22, występował po 12 minut w meczu, notując średnio 5 punktów i 3 zbiórki w każdym z nich. Był drugim blokującym w zespole z 23 czapami, co daje średnio 2,6 w przeliczeniu na 36 minut.
(Wiecie, kto jeszcze jest w składzie Georgetown? Syn Gheorghe Muresana. A kto jest trenerem? Oczywiście Patrick Ewing.)
Ale to nie jedyny koszykarski akcent w rodzinie Deke’a.
Bratanek Harouna Mutombo grał w liceum w Ontario z późniejszym obrońcą m.in. San Antonio Spurs, Corym Josephem. Potem miał udaną karierę akademicką w barwach uniwerku Western Carolina, a pierwszy profesjonalny sezon zakończył w 2013 roku jako mistrz Kosowa. Gwiazdą jego zespołu, KB Peja, był ówczesny reprezentant Polski, Dardan Berisha. Google’owy ślad po Harunie urywa się rok później, po sezonie spędzony w lidze kanadyjskiej, ale pałeczkę przejął po nim brat, Haboubacar, który też grał dla Western Carolina. Na zawodowstwo przeszedł w 2018 roku, a w 2021 roku był w kadrze Demokratycznej Republiki Konga na Afrobasket.
Żaden z braci nie dostał się do NBA (Harouna przewinął się przez obozy przygotowawcze, ale bez powodzenia), ale udało się to innemu chłopakowi, który mówił do Dikembe „wujku”. Mfiondu Kabengele, obecnie koszykarz Boston Celtics, to syn siostry byłego centra Nuggets, która także osiadła w Kanadzie.

Parę lat temu sam Mutombo zrobił niemałe zamieszanie w „światku”, gdy ni z tego, ni z owego oświadczył, że adoptował mierzącego 7 stóp i 7 cali nastolatka, o którym słuch jednak zaginął. Mniej więcej w tym samym czasie, dobre wrażenie na boiskach licealnych robiła bratanica Dikembe, Malu Tshitenge, która obecnie rozpoczyna czwarty rok studiów i gry na Uniwersytecie North Carolina.
I tak dochodzimy do ostatniego członka rodziny (o jakim wiem), który parał się koszykówką i do tego był relewantny dla lat 90. To starszy brat naszego bohatera, Ilo. On także otrzymał stypendium koszykarskie w USA i spędził cztery lata na University of Southern Indiana, gdzie nadal jest w czołówce rankingów wszech czasów dotyczących punktów (#7), zbiórek (#2) i bloków (#5). W 1991 roku został wybrany w siódmej rundzie draftu do ligi CBA (czyli z numerem 118), zaliczył też występy w USBL, ale najwięcej osiągnął jako koszykarz… fikcyjny.
W 1994 roku wystąpił w filmie „Air Up There” aka „Król kosza”, jako Mifundo – najgroźniejszy rywal głównego bohatera, który w finałowej scenie zostaje ograny najdłużej trwającym crossoverem świata.
Kiedy jednak Shea Serrano, w swojej książce „Basketball (And Other Things)”, rozpisał draft dla fikcyjnych graczy, to nie bohater ostatniej akcji Saleh, a dominujący nad nim przez całą resztę meczu Mifundo doczekał się wyboru (i to zresztą tuż przed nie byle kim, bo Air Budem i Jimem Halpertem z „The Office”). Na tym jednak zakończyła się zarówno koszykarska, jak i hollywoodzka kariera Ilo Mutombo, którego zasługi dla tego sportu są jednak ogromne: to on nieustannie pchał w kierunku kosza swojego – początkowo niezbyt niezainteresowanego – brata.
Zakładam, że w tych trudnych chwilach Dikembe może liczyć na wszystkie wyżej wymienione postaci, tak jak my mogliśmy liczyć na niego, gdy trzeba było uratować świat:
Będzie dobrze. Przecież dla tego gościa nie ma rzeczy niemożliwych. No, może poza śpiewaniem falsetem.
Jakiś taki zayeb się wkradł w tygodniu, że nie było kiedy nawet komenta wrzucić, a wpis w końcu zacny jak zwykle. 🙂 Więc chyba wyjątkowo wypunktuję swoje emocje.
1. Trzymamy kciuki za Dikembe, bo to jedna z najbarwniejszych postaci czasów NBA, do których tu wszyscy chętnie wracamy. I chociaż nikt nie da sobie nic uciąć za to, ile tak naprawdę ma lat, to i tak na pewno jest za wcześnie… Mutombo, musisz! ❤
2. Uwielbiam tę akcję na Weatherspoonie. Zdecydowanie zbyt rzadko przypominana, a to właściwie Dikembe w pigułce. Czy to nie była czasem nawet akcja tygodnia w NBA Action?
3. "Air Up There" – chodzi ten film za mną od lat w kategorii odświeżenia (za dzieciaka miałem na VHS), ale teraz to już po prostu muszę i to wcale nie dla Kevina Bacona. 😉
4. Świetna ta karta z Mutombo. Widziałem już dawno na Insta, ale i tak zazdroszczę. 😊👌
[…] talentem był wybrany z numerem 27 Robert Pack, a do ciekawostek można zaliczyć między innymi brata Dikembe Mutombo – Ilo, oraz brata Dana Majerle – […]