Julius Nwosu

Julius Nwosu

Fun Fact: Julius Nwosu był jednym z tych surowych talentów z Afryki, które tak bardzo pobudzały wyobraźnię, że o starej jak kariera Hakeema Olajuwona romantycznej historii (Amerykanin jedzie na Czarny Ląd, Amerykanin poznaje bardzo wysokiego chłopaka, Amerykanin pyta chłopaka czy gra w koszykówkę, żyją długo i szczęśliwie) kręcono nawet filmy. Pochodzący z Nigerii Nwosu także spotkał na swojej drodze Amerykanina, który zapytał go, czy gra w koszykówkę. Co prawda Julius potrafił już wtedy kręcić piłkę na palcu, ale i tak był mocno w tyle jeśli chodzi o standardowy model rozwoju talentów. W jednym z wywiadów wspominał, że gdy – namówiony przez wspomnianego misjonarza – przyjechał grać na uczelni Liberty, nie miał zielonego pojęcia, do czego służy zegar odliczający czas na rozegranie akcji.

Nwosu miał jednak wystarczająco dużo potencjału, żeby po studiach przewinąć się przez ligi letnie i obozy treningowe kilku drużyn NBA. Choć pierwszy profesjonalny kontrakt podpisał w Hiszpanii, to już drugi podsunęli mu pod nos San Antonio Spurs. Co prawda boiskowy wkład Juliusa w sezonie 94/95 był niewiele większy niż wkład Kyrie’ego Irvinga w zachęcanie ludzi do szczepień, ale Ostrogi chciały dalej inwestować w rozwój środkowego z Afryki. Niestety trzymiesięczny lokaut latem 1995 roku uniemożliwił negocjacje nowej umowy i Nigeryjczyk wybrał pewną fuchę w Rosji.

Tak rozpoczęła się bardzo długa i owocna kariera międzynarodowa Nwosu. Nigeryjczyk odwiedził w jej trakcie kilkanaście państw i praktycznie co roku wygrywał jakieś krajowe mistrzostwo (w jednym z wywiadów Julius mówił o 15 czempionatach, w innym padła informacja o 20, ale wybaczcie – nie chciało mi się sprawdzać rok po roku wyników wszystkich jego klubów, których, jeśli wierzyć Wikipedii, było też około 20).

Po zdobyciu mistrzostwa Rosji z CSKA próbował zakotwiczyć w Boston Celtics, którzy właśnie szykowali się na tankowanie po Tima Duncana. Jego szanse oceniano wysoko, bo największą konkurencją w walce o rolę ostatniego centra był the one and only Brett Szabo. Nwosu liczył, że sezon w NBA na karku, doświadczenie z najmocniejszych europejskich lig oraz treningi z Davidem Robinsonem zaprocentują angażem. Nasz bohater jednak nie wygryzł Szabo. Widać trenowanie z Admirałem było w Bostonie mniej cenione niż trenowanie z M.L. Carrem.

O Nwosu zrobiło się umiarkowanie głośno w 1998 roku, gdy został wyrzucony z mistrzostw świata po oblanym teście antydopingowym. Winnym był nadmiar efedryny w lekach, które wziął na wzmocnienie przed jednym z meczów. Trochę mu to utrudniło szukanie nowej drużyny, bo choć Julius nigdy nie pił i nie palił, dopingowa wpadka zapalała lampki ostrzegawcze w głowach mniej dociekliwych pracodawców.

Jak można się domyślić po wcześniejszej wzmiance o pierdyliardzie zdobytych mistrzostw, jego kariera szybko wróciła na właściwe tory i cóż – reszta jest historią (zbyt mało ciekawą, mimo tego całego wygrywania, żeby ją obszernie opisywać).

Jeśli lubicie segmenty w stylu „Where are they now?”, oto krótki epilog… Boiskową karierę Julius zakończył w wieku 40 lat, w 2010 roku. Mniej więcej wtedy udzielił wywiadu, w którym zapytano go o plany na przyszłość. Nowsu powiedział wówczas, że być może powinien po raz pierwszy w życiu spróbować alkoholu. Trzeba przyznać, że abstynencja to spory wyczyn w przypadku gościa, który najlepsze lata życia spędził w Rosji.

Nie wiem czy Julius w końcu zrealizował ten plan, ale w międzyczasie stwierdził, że nadal chce zajmować się koszykówką. Dziś jest członkiem sztabu szkoleniowca reprezentacji Nigerii, Mike’a Browna, i dosłownie parę dni temu zadebiutował w roli p.o. głównego trenera w meczach eliminacji mistrzostw świata (Brown jest chwilowo zajęty byciem członkiem sztabu Steve’a Kerra). Jeśli wierzyć informacjom na portalach społecznościowych, Nwosu na co dzień mieszka w Houston i pracuje jako specjalista od EHS (takie BHP połączone z ochroną środowiska). Absolutną miłością darzę fakt, że jego zdjęcie profilowe na LinkedIn to rewers karty, która posłużyła za ilustrację do tego wpisu.

Otagowane

3 thoughts on “Julius Nwosu

  1. Juggernaut pisze:

    Mam taki plan (pewnie na lato) lub bliżej nieokreśloną przyszłość, aby obczaić sobie mecze tamtych tankujących Celtics ’97, właśnie ze względu na ten pamiętny skład. O dziwo sporo jest tego na YouTube.

    A co do Nwosu, to sam kojarzę go jak przez mgłę, ale wspominka „Króla Kosza” jest tu jak najbardziej odpowiednia. 🙂 Ciekawe jak ten film się zestarzał.

  2. Donald pisze:

    Jak stał między Willem Perdue a Rodmanem na fotce, to jeszcze nie zaslugiwał na takąfotkę, ale całą karierą chyba zasłużył 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: