
Fun Fact: Ta karta przedstawia los, jakiego życzył Derrickowi Colemanowi trener Bill Fitch.
Choć trzeba przyznać, że gdyby oldschoolowy szkoleniowiec znalazł na początku lat dziewięćdziesiątych złotą rybkę, to wystrzelonych w kosmos, gdzie nikt nie usłyszy ich narzekania, zostałoby więcej koszykarzy Nets.
Gdy wiecznie przegrywający zespół z New Jersey walczył w ostatnich meczach sezonu 1991/92 o playoffy, jego młode gwiazdy uznały, że to najlepszy moment, żeby mieć w nosie czwartą plagę egipską.
W trzecim od końca spotkaniu rozgrywek, w czasie timeoutu wziętego w 41 minucie pojedynku z Heat, gdy Nets przegrywali pięcioma punktami, DC kazał Fitchowi zejść mu z oczu i używając płytkiej oraz niewybrednej argumentacji odmówił powrotu na boisko. W czwartej kwarcie kolejnego meczu – tym razem z bezpośrednimi rywalami w walce o postseason, Indianą – na parkiet nie chciał wyjść Chris Morris. New Jersey ostatecznie awansowało, ale w czwartym, ostatnim meczu przegranego pierwszorundowego pojedynku z Cavs, to samo co Coleman i Morris zrobił Drażen Petrović.
Fitch po sezonie się zwolnił i choć jego następca – Chuck Daly – dawał więcej luzu swoim primadonnom, to po dwóch latach też miał dość prób ogarnięcia bałaganu w głowach Colemana i Kenny’ego Andersona i rzucił papierem.
Dopiero następnemu szkoleniowcowi, Butchowi Beardowi, udało się pozbyć Derricka ze składu (po nieco ponad roku użerania się i nieco mniej niż pół roku przed uświadomieniem sobie, że lepiej się zwolnić niż próbować wygrywać mecze Netsami bez Colemana i spławionego dwa miesiące później Andersona). DC może nie został wysłany w kosmos, ale za to trafił w drugie najmniej sprzyjające graniu w koszykówkę miejsce w listopadzie 1995 roku – do składu Philadelphia 76ers.
Chyba już o tym pisaliśmy pod jakimś poprzednim wpisem o Colemanie, ale to niesamowite jaki on wielki talent zmarnował. Potencjał miał spokojnie na poziomie Malone’a. To chyba Barkley powiedział o nim, że gdyby DC tylko chciał, byłby w Top5 ligi. Ech…
Fajna karta btw 🙂