Fun Fact: Ben Wilson został zastrzelony w 1984 roku, w wieku 17 lat. Był uważany za największy talent licealny, połączenie Magica Johnsona i George’a Gervina. Mogliście o nim nie słyszeć, bo nie otarł się o NBA jak Len Bias, ani nie zdążył ugruntować swojej reputacji w NCAA, jak Hank Gathers, ale to nie znaczy, że pamięć o nim nie pozostaje żywa.
Nick Anderson przez całą karierę grał z numerem 25 w ramach hołdu właśnie dla niego.
Trzynaście lat po śmierci Nike nakręciło o nim spot reklamowy.
Gdy Derrick Rose przechodził do Nowego Jorku w 2016 roku, zmienił numer na 25 także na cześć Benjiego, który urodził się 18 marca 1967 roku, czyli jutro kończyłby 50 lat.
[…] Nick Anderson swoim Dniem Świstaka wybrałby dzień pierwszego meczu Finałów 1995 (ciekawe powtórek zajęłoby mu trafienie choć jednego z czterech rzutów wolnych). […]
[…] Zanim dogadali się z Jazz, Magicy mieli niemal gotową trójstronną wymianę z Sixers i Warriors, ale Seikaly powiedział, że nie chce grać w Filadelfii. Gdy w ramach planu B, Orlando rozpoczęło rozmowy z Raptors, Rony znów podniósł larum, że nie planuje przeprowadzać się do Kanady. Nic dziwnego, że zbuntował się też na myśl o zamianie plaż Florydy na śnieżne połacie Utah (co sugerował chociażby jego ówczesny kolega z Magic, Nick Anderson). […]
[…] Ja wiem, że te wszystkie dziwne pojedynki gwiazd sportu, które w latach 90. wymyślali spece od marketingu (pamiętacie 150-metrowy bieg Michaela Johnsona i Donovana Baileya?) to groteska, ale trudno nie fantazjować o pojedynku Shaqa i Hakeema, zwłaszcza tuż po finałach z 1995 roku… Choć ja, z moimi masochistycznymi skłonnościami, fantazjuję równie mocno o pojedynku na rzuty wolne Shaqa i Nicka Andersona. […]