Fun Fact: Jak wielu innych kibiców NBA, mam wielką słabość do tych najbardziej ekstremalnych ligowych dryblasów. Manute Bol to jednak dla mnie ktoś więcej niż ciekawostka, coś więcej niż sympatia jaką darzyłem Gheorghe Muresana za jaskrawe przejawy gigantyzmu, coś więcej niż beka z Shawna Bradleya. Manute Bol oczywiście odgrywał swoją rolę członka freak-showu doskonale (nawet na emeryturze korzystał z nietuzinkowości swojego ciała, zarabiając pieniądze na cele charytatywne jako bokser, hokeista czy dżokej), ale był przede wszystkim facetem z ogromnym sercem, który w zasadzie wszystko co zarobił w NBA przeznaczył na pomoc humanitarną, koncentrującą się na rodzinnym Sudanie. Gdy pojawia się temat Bola, przeważnie powtarza się historię o tym, jak będąc młodym chłopakiem zabił lwa włócznią. Zdecydowanie częściej powinno się wspominać, że na początku lat 90 odbył trzymiesięczne tournee po gabinetach 58 różnych amerykańskich senatorów i kongresmenów, zaliczając nawet spotkanie w Pentagonie, próbując ostrzec ich przed terrorystycznym zagrożeniem ze strony… Osamy Bin Ladena (mieszkającego wówczas legalnie w Sudanie). To jeden z tych powodów, dla których trudno nie czuć podziwu wobec Bola – zamiast żyć amerykańskim snem jak inni jego koledzy zarabiający krocie za zabawę pomarańczową piłką, on żył koszmarami innych, najbardziej potrzebujących, próbując dać im tę samą szansę, którą dostał on dzięki współpracy natury i zawodowego sportu.
Oczywiście za całość argumentacji za włączeniem Manuta Bola do mojej All-Time Favorite 2nd Team w roli pierwszego rezerwowego wystarczyłyby te dwa filmiki…
…ale to ważne, żeby co jakiś czas przypominać sobie, że nie był tylko człowiekiem-anegdotką. Choć oczywiście człowiekiem-anegdotką był wspaniałym.
***
Tym samym mamy już kompletny drugi skład drużyny złożonej z moich ulubionych zawodników. Podsumujmy:
PG – Harold Miner
SG – Clyde Drexler
SF – Larry Johnson
PF – Charles Oakley
C – Dikembe Mutombo
6th – Manute Bol