Tag Archives: steve smith

Steve Smith

Steve Smith

Fun Fact: Moja lista najlepszych podwójnych dunków w historii nie jest długa. Numerem jeden jest Robert Horry (który, dla wyrównania kosmicznej równowagi miał w karierze także ujemny dunk)…

…numerem trzy – JaVale McGee…

…a pomiędzy nimi plasuje się dzisiejszy bohater, Steve Smith:

Zawsze mi się wydawało, że Smith spudłował pierwszą próbę – pamiętam tę akcję, z innego ujęcia kamery, z jednego z przerywników (dublet Horry’ego też tam jest!). Odpaliłem go sobie jeszcze raz, w zwolnionym tempie, i faktycznie, Steve po prostu od niechcenia postanowił, że zakończy akcję dwoma wsadami. Czego nie rozumiesz?

To jednak nie jedyny przypadek, gdy Smith próbował przesuwać granice boiskowej rzeczywistości w dość kreatywny sposób. Raz próbował doprowadzić do dogrywki takim oto to-nie-może-być-dozwolone-ale-warto-spróbować trickiem:

Oczywiście i tak nie zdążyłby w dwie dziesiąte sekundy zdobyć punktów, ale touché.

Smith miał opinię „nowego Magica”, poza boiskiem interesował się magią, a na boisku robił sztuczki. Nic dziwnego, że gdy w październiku 1993 Miami Herald ogłosił plebiscyt na ksywkę dla rozgrywającego Heat, a czytelnicy nadesłali 852 różne propozycje, Steve wybrał spośród nich przydomek „Tricky”. I choć publicznie zażądał, by go tak nazywać, to ksywka zupełnie się nie przyjęła. Przejechali się po niej i dziennikarze, i koledzy z zespołu. Ci pierwsi starali się przeforsować „Steve The Weave”, a Ci drudzy, w ogóle się nie starali. „His nickname is ‚Smooth Steve.’ The man’s smooth.” – miał wtedy powiedzieć Manute Bol, który podobno zabił kiedyś lwa włócznią, bo pewnie nie wymyślił niczego lepszego.

No i tak Steve Smith został na całe życie Smittym.

Jakby miał na nazwisko Kostrzewa, to pewnie zostałby Kostrzem.

Otagowane

Steve Smith

Steve Smith

Fun Fact: Chyba każdy koszykarz ma jakieś swoje ulubione zagranie, niezawodny zwód czy chociaż swoją „klepkę”. Nie każdy „go to move” jest jednak tak nośny, by po latach wciąż pozostawał w pamięci fanów. Na co dzień możecie nie pamiętać, że Steve Smith też miał swój własny trick, ale to dlatego, iż był on dość subtelny – ot, lekkie zamarkowanie obrotu i zmiany kierunku w czasie kozłowania lewą ręką, podświadomie zmuszające obrońcę od reakcji, na którą gracz znany głównie z Miami i Atlanty (późniejsze przygody, m.in. w Portland, to już XXI wiek, który na MMJK najczęściej pomijam), tylko czekał.

„Smitty look-away/hesitation dribble/move/half spin” choć nie był tak popularny (stąd tyle wersji nazwy) jak „Dream Shake” Olajuwona, crossovery Tima Hardawaya i Allena Iversona czy fadeaway Jordana, to w 1998 roku został razem z nimi zaliczony do grona 5 najskuteczniejszych indywidualnych sztuczek w NBA przez Sports Illustrated. Jeśli jesteś jednym z tych graczy w koszykówkę, którzy – podobnie jak Steve Smith – nie stanęli w boskiej kolejne po szybkość i przyspieszenie (ja, na przykład, olałem wszystkie kolejki poza tą do stoiska z napisem „Niezachwiane przekonanie, że w każdej boiskowej sytuacji można wykonać podanie za plecami”), jego zagrywka to dla ciebie symbol nadziei.

Otagowane

Steve Smith

Steve Smith

Fun Fact: Koszykarze NBA z lat 90. robili „dziubki” na zdjęciach zanim to było modne.

Otagowane