Fun Fact: Gdy byłem dzieciakiem, z wypiekami na twarzy oglądałem kreskówkę z He-Manem. Pamiętam, że po latach – jakoś w okolicach końca podstawówki – przypadkiem trafiłem na „Władców Wszechświata” w telewizji i byłem w szoku, że nie byli tacy fajni jak zapamiętałem. To było chyba moje pierwsze doświadczenie ze smutnym procesem dorastania.
„Magic Basketball” to kultowy magazyn, ale gdy kartkuję sobie czasem stare numery, czuję się jak podczas tamtego seansu przygód obrońcy Eterni. Niektóre fragmenty publikowanych tam artykułów były tłumaczone tak, jakby redakcja MB wyprzedziła Google w stworzeniu translatora. Ostatnio znalazłem swój nowy ulubiony przykład kiepskiej jakości przedruków, w tekście o Kobe’im Bryancie opisującym m.in. słynną anegdotę dotyczącą jego balu maturalnego i ówczesnej gwiazdeczki muzyki pop, dość uroczej nastolatki imieniem Brandy. Taką wersję tej historii poznali czytelnicy „Magic Basketball”: