Tag Archives: danny schayes

Danny Schayes

Danny Schayes

Fun Fact: Napisałem w swoim życiu wiele bzdur. Na tym blogu znajdziecie ich mnóstwo, bo wiele opowiadanych tutaj historii bazuje na plotkach, miejskich legendach i Jaysonie Williamsie.

Jeden mój błąd jest jednak szczególnie gruby. Napisałem kiedyś, że…

„Oprócz bycia jednym z najbardziej białych ludzi jacy grali w NBA w latach 90. i jednego z najgorszych wykonawców rzutów wolnych (48% w karierze), Danny Schayes jest też jednym z trzech najlepszych żydowskich koszykarzy w historii, obok swojego ojca Dolpha i, cóż, Amar’e Stoudemire’a.”

Pierwszej i ostatniej tezy wciąż będę bronił, ale skąd wziąłem tę środkową, nie mam pojęcia (pewnie w końcu wyedytuję ten wpis, ale najpierw chciałbym swój błąd udokumentować). Danny Schayes miał bowiem w swojej karierze skuteczność z osobistych na poziomie 80%, co jest doskonałym wynikiem jak na centra. Nie mam pojęcia o chodzi z tymi 48 procentami, ale widocznie musiałem Danny’ego pomylić z Chrisem Dudleyem. Schayes musiał być przecież świetny z wolnych, bo to była też specjalność jego ojca, który trzykrotnie przewodził w tym elemencie całej NBA.

W ogóle Dolph Schayes to była ciekawa postać. Był pionierem gry przodem do kosza i rzucania z dystansu z pozycji silnego skrzydłowego, mistrzem NBA z 1955 roku, 12-krotnym All-Starem i członkiem drużyn All-NBA, wyróżnionym włączeniem do Hall Of Fame i grona 50 najlepszych zawodników wybranych na 50-lecie ligi. Zmarły cztery lata temu Dolph (który gdy złamał prawy nadgarstek, po prostu nauczył się grać lewą ręką), dbał by pamięć o jego dokonaniach nie zaginęła – podczas każdej rozmowy o koszykówce fundował interlokutorowi szybki quiz wiedzy, w którym prawidłową odpowiedzią było zawsze „Dolph Schayes”. Tak przynajmniej wspomina to Danny.

„Dolph Schayes” to także odpowiedź na pytanie: „Który ojciec zawodnika NBA wszczął bójkę w trakcie meczu jego syna?” 4 maja 1997 roku, Dolph był na trybunach hali Miami Heat, gdy podejmowali Orlando Magic z Dannym w składzie. Gdy w trakcie trzeciej kwarty Burnie, maskotka Heat, opryskał wodą kilku fanów, papa Schayes wstał i przywalił mu pięścią. Dolpha musiała uspokoić ochrona, która eskortowała Burnie’ego na bezpieczną odległość.

„Strzelał w nas wodą. […] Myślą, że to śmieszne? To koszykówka, więc po prostu grajmy w koszykówkę.”

mówił potem Schayes, którego od 69. urodzin dzieliły raptem dwa tygodnie.

Co do Danny’ego, to jest znacznie mniej pytań dotyczących historii ligi, w których jest dobrą odpowiedzią, ale grał aż 18 sezonów, więc przewijał się w tle różnych wydarzeń.

W finałach konferencji zachodniej z 1985 roku przyduszał go Kareem (za co wyleciał z boiska).

To nad jego rękami Mario Elie trafił wygrywający serię rzut nazwany potem „pocałunkiem śmierci”.

W meczu poprzedzającym bójkę jego starego z maskotką uprzykrzał życie Alonzo Mourningowi tak skutecznie, że ten w szatni zaczął wyżywać się na dziennikarzach, nie przebierając przy tym w słowach (to była pierwsza runda playoffs, a Danny i Magic, rozstawieni wówczas z numerem 7, wyrównali właśnie stan serii na 2-2… Richard O’Brien pisał wtedy w Sports Illustrated, że w sondzie/rankingu dostępnym na stronie „Famous Jews–Interactive”, Schayes po tym meczu dostał tyle głosów, że awansował z 73 na 23 pozycję).

Schayes jako wieloletni członek składu Nuggets, załapał się też na legendarny mecz z Pistons zakończony największą łączoną zdobyczą punktową w historii. W starciu, w którym rzucono 370 punktów, Danny oddał tylko jeden – niecelny – rzut z gry, za to trafił 11 z 12 rzutów wolnych… co sprawia, że tym bardziej jest mi głupio za tę pomyłkę ze starego posta…

Otagowane ,

Danny Schayes

Danny Schayes

Fun Fact: Śmieszy mnie obecna sytuacja kadrowa Milwaukee Bucks – w tej chwili ważne kontrakty ma siedmiu zawodników mogących grać na pozycji power forward i jeden point guard. Nawet Charlotte Bobcats ustrzelili już klasowego wolnego agenta a w Bucks nikt nie chce grać. Z tym faktem bardzo ładnie zgrywa mi się cytat z protoplasty cyklu „Bardzo biali ludzie z Milwaukee”, Danny’ego Schayesa, który jakoś tak na początku lat 90. gdy akurat biegał po parkietach w trykocie Bucks został przez dziennikarzy nieopatrznie zapytany „Co słychać?”. Jego odpowiedź brzmiała:

„Mało gram. Drużyna jest do kitu. Żona mieszka w Denver a tu przez większość zimy jest 20 poniżej zera”.

Milwaukee Bucks.

Otagowane ,

Danny Schayes

Danny Schayes

Fun Fact: Oprócz bycia jednym z najbardziej białych ludzi jacy grali w NBA w latach 90. i jednego z najgorszych wykonawców rzutów wolnych (48% w karierze), Danny Schayes jest też jednym z trzech najlepszych żydowskich koszykarzy w historii, obok swojego ojca Dolpha i, cóż, Amar’e Stoudemire’a. Łatwo dać się zwieść jego wyglądowi i zapomnieć, że w NBA grał prawie równe dwie dekady (1981-1999) będąc aż do końca solidnym środkowym (jeszcze w przedostatnim sezonie w Orlando Magic 33 razy wystąpił w pierwszej piątce jako 38-latek). Oprócz tego jednego, uwiecznionego na powyższej karcie, sezonu w Suns oraz trzech lat spędzonych w Magic kiedy próbował łatać dziurę po odejściu Shaqa, ja najlepiej pamiętam go jako członka składów Milwaukee Bucks z początku lat 90., które były bogate w bardzo białych ludzi. Ba – gdyby chcieć zmontować Really White Men From Early Nineties All Stars, możnaby się było ograniczyć do zawodników Bucks z lat 1990-1994.

Wiecie co? Właściwie to postanowiłem, że przez najbliższe dni skupię się właśnie na Bardzo Białych Ludziach Grających W Bucks Na Początku Lat 90. Schayesa ogłaszam podstawowym centrem tej ekipy, a pierwszym z jego zmienników na pozycji środkowego – Mike’a Gminskiego, który już gościł na łamach tego bloga. Resztę bladoskórych z miasta browarów, którzy byli nieodzownym elementem tamtych lat w NBA, przypominać będę sukcesywnie. Polecam w tym czasie, dla wprowadzenia się w odpowiedni klimat, ustawić sobie na tapecie komputera ten oto obrazek:

bucks tapeta

Otagowane , ,