Fun Fact: Śmieszy mnie obecna sytuacja kadrowa Milwaukee Bucks – w tej chwili ważne kontrakty ma siedmiu zawodników mogących grać na pozycji power forward i jeden point guard. Nawet Charlotte Bobcats ustrzelili już klasowego wolnego agenta a w Bucks nikt nie chce grać. Z tym faktem bardzo ładnie zgrywa mi się cytat z protoplasty cyklu „Bardzo biali ludzie z Milwaukee”, Danny’ego Schayesa, który jakoś tak na początku lat 90. gdy akurat biegał po parkietach w trykocie Bucks został przez dziennikarzy nieopatrznie zapytany „Co słychać?”. Jego odpowiedź brzmiała:
„Mało gram. Drużyna jest do kitu. Żona mieszka w Denver a tu przez większość zimy jest 20 poniżej zera”.
Milwaukee Bucks.
Patrząc na to jakim tough guy był w sumie jego stary (w któryś finałach w 50’s grał ze złamaną ręka w nadgarstku), można powiedzieć, że jabłko daleko spadło od jabłoni.
Jak się przeżyło zimę w roli rezerwowego Milwaukee Bucks to też się zasługuje na miano twardziela…
Hehe, na pewno pomogły mu siki piwopodobne, dumnie nazwane Milwaukee’s Best z odpowiednią dawką gorzoły. 😉 Poza tym faktycznie zwracam honor – mieszkać w tym mieście na początku 90’s to nie lada wyzwanie:
http://www.biography.com/people/jeffrey-dahmer-9264755
akurat on biorac pod uwage przynaleznosci etniczne nie powinien narzekac,ze byl akurat w Milwaukee ;d