Fun Fact: W „The Last Dance” historia Bad Boys kończy się na niepodanych rękach (boo-hoo) po czwartym meczu finałów konferencji w 1991 roku, ale faktyczny koniec tamtego składu miał miejsce w rozgrywkach 1993/94, a rękę (a konkretniej łokieć), przyłożył do niego Bill Laimbeer.
Choć wielu kluczowych Złych Chłopców – oraz trener Chuck Daly – opuściło już Motor City, to w składzie wciąż był Bill, Isiah Thomas i Joe Dumars.
30 października, niecały tydzień przed pierwszym meczem sezonu, podczas treningu, Laimbeer stawiając zasłonę uderzył łokciem Thomasa, łamiąc mu żebro. Zeke wylizał się dość szybko, ale szlag go trafił, gdy nieco ponad dwa tygodnie później, Bill znów uderzył go łokciem w to samo miejsce. Isiah niewiele myśląc zaatakował odwróconego Laimbeera, uderzając go pięścią w głowę. Efekt? Pęknięta trzecia kość śródręcza i groźba nawet dwumiesięcznej rehabilitacji (ostatecznie skończyło na około dwutygodniowej przerwie) oraz… zranione uczucia Billa Laimbeera. Serio. Uczucia Billa Laimbeera. Ta koszulka nie kłamała.
Bill był tak wstrząśnięty, że następnego dnia – w trakcie spotkania z Thomasem i trenerem Donem Chaneyem – oznajmił, że kończy karierę. Bał się, że nie uda mu się odbudować przyjacielskiej relacji z Zeke’iem i odzyskać sympatii kibiców. Nie zniósłby bycia wygwizdywanym we własnej hali, a tego właśnie się spodziewał. Ostatecznie panowie się dogadali, były zaczerwienione oczy i wyznania wiecznej miłości w prasie (a może i nawet rozkoszne figle w szatni), ale raptem 14 dni później, 1 grudnia 1993 roku, w przeddzień powrotu na parkiet Isiah Thomasa, Bill ogłosił przejście na emeryturę.
„Robię w domu wielką imprezę!” – powiedział wtedy Horace Grant.
„Miał wspaniałą karierę.” – powiedział z kolei Phil Jackson. „Ale był dupkiem” – dodał.
Nikt tego dnia nie płakał, bo ta koszulka też nie kłamała:
Pistons w rozgrywkach 1993/94 wygrali tylko 20 razy, a cztery mecze przed końcem sezonu Isiah zerwał ścięgno Achillesa, co doprowadziło do zakończenia kariery (i straty kolejnej szansy na grę w Dream Teamie).
I taki właśnie był koniec Bad Boys, a ostatnim gwoździem do ich trumny był wybór w drafcie najgrzeczniejszego z chłopców – Granta Hilla.
Bonusowy Fun Fact: Służąca za ilustrację karta uwiecznia pierwszą przezroczystą maskę na twarz w historii parkietów NBA. Laimbeer strzaskał kość policzkową wpadając na ramię Oldena Polynice’a podczas meczu przedsezonowego w 1990 roku, a Pistons skontaktowali się wtedy z protetykiem Jerrym McHale’em, ówczesnym dyrektorem Michigan Hand & Sports Rehab Centers, który zaprojektował pionierską ortezę. Ta sama firma stworzyła też maskę, w której większość kariery spędził Rip Hamilton.
Co tu pisać – to było długie 8 lat czekania na taki wpis! 😉 Przyznam, że Lamb od dłuższego czasu mnie pasjonuje mnie jako gracz. Pod niektórymi względami wyprzedzał swoje czasy rzutami za 3 (w dzisiejszym graniu oddawałby ich znacznie więcej), a przy tym w żadnym wypadku nie był jakimś pussy unikającym walki pod koszem (lider zbiór w ’86 czy często zapominany fakt, że miał najwięcej zbiór w defensywie w całej dekadzie 80’s). No i jak długą miał serię meczów bez przerwy? 685?
Całe to jego „awanturnictwo” to tylko w sumie taki dodatek, idealnie pasujący do NBA tamtych lat i właściwie określający „Bad Boys”. Niestety chyba to właśnie ta niechęć wobec niego spowodowała później, że nigdy na stałe nie zakotwiczył w lidze nawet jako assistant coach, o stanowisku głównego nie mówiąc. Szkoda. Jego CV w WNBA mówi samo za siebie. Pewnie każdy ówczesny fan Celtics czy Bulls uwielbiałby go, gdyby tylko grał w jego zespole.
Gość ma do tego bardzo bogatą biografię (dziana familia, epizody w Hollywood w liceum, no i wreszcie ciekawe czasy i wcale niezbyt udana w Notre Dame m.in. z Orlando itd. itd.). Naprawdę uważam, że powinni o nim zrobić jakieś porządne 30 for 30 (nie liczę tego o Pistons sprzed kilku lat).
No i dodatkowe dzięki za wpis – do tej pory myślałem, że tę maskę nosił dużo wcześniej, jeszcze po złamaniu nosa po ciosie od Boba Laniera. MMJK bawi i uczy 🙂
Udanego końca majówki!
Dzięki za tradycyjnie cenny wkład w treść tego bloga 🙂 Ten wątek dzianej familii myślę, że jest nie bez znaczenia w kontekście uniwersalnej niechęci do niego, bo w połączeniu z jego nieczystą grą tworzyła obraz takiego archetypicznego dupka z filmów o amerykańskich kampusach – wiesz, tego co ma kupę kasy, jest rozpieszczony i dręczy słabszych.
– Hi, Larry!
– F..k you Bill!
Legendarny dialog.
Trochę przykre, że mało kto patrzy na Billa przez pryzmat dobrego zawodnika a postrzega go tylko jako zawiadakę. Reputacja ciągnąca się za nim zrobiła swoje.
[…] dwoma zwycięskimi rzutami wolnymi Clyde’a Drexlera w dogrywce (wcześniej trójkę trafił Bill Laimbeer, a później Clifford Robinson zablokował Jamesa Edwardsa). W czwartym starciu Danny Young trafił […]
[…] wielkiego koszykarskiego święta podkręcał sam trener Chuck Daly, który nazwał Doleaca „Billem Laimbeerem dla ubogich”, co z kolei zainspirowało lokalną prasę do określenia Harpringa mianem […]