Fun Fact: Tracy – który jest kuzynem Lamonda Murraya i Allana Houstona (oraz bratem Camerona Murraya, gwiazdy na szczeblu szkół średnich, który po studiach nie znalazł zatrudnienia w NBA i zaciągnął się do Harlem Globetrotters) – dołączył do ekspansywnych Toronto Raptors bo nikt inny nie chciał zaoferować mu kontraktu latem 1995. Jako Dinozaur dostał i wykorzystał swoją pierwszą szansę na regularne występy. Znany wcześniej jako lider klasyfikacji najlepszych strzelców z dystansu za sezon 93/94 (45.9% jako drugoroczniak w koszulce Blazers) i uczestnik wymiany, na mocy której Clyde Drexler przeszedł do Houston (Murray został jednak odsunięty od kadry playoffowej), grając po 30 minut w meczu dla Raptors (choć mimo wszystko częściej zaczynał na ławce niż w podstawowym składzie) notował rekordowe w karierze 16.2 PPG, 4.3 RPG, 1.6 APG i 1.1 SPG (przy 42.2% za trzy). Highlightami tamtego sezonu było 40 punktów rzuconych Nuggets oraz pamiętne zwycięstwo nad Chicago Bulls, dla których była to jedna z zaledwie 10 porażek w rozgrywkach…
Przełom w Toronto sprawił, że Bullets zaoferowali Murrayowi 7-letni kontrakt wart 17 milionów dolarów. To właśnie w stolicy, Tracy zaliczył najlepszy indywidualny występ, gdy – już w koszulce Wizards, a nie Bullets, w lutym 1998 – dołączył do klubu 50 punktów. Sam tak wspominał tamten występ:
Murray przesadził trochę opisując dokonania Roda Stricklanda tamtego dnia, ale niewiele. Prowadząc do boju mocno przetrzebionych przez kontuzje Czarodziejów, Rod miał 21 punktów, 20 asyst i 12 zbiórek.
Ciekawostka statystyczna: od tamtego lutowego wieczoru nieco ponad 20 lat temu, triple-double z 20 punktami i 20 asystami miało miejsce już tylko jeden raz: w grudniu 2016 udało się to Russellowi Westbrookowi. Z kolei w ostatnich 30 latach takim osiągnięciem pochwalić może się jeszcze tylko Magic Johnson.
Nic więc dziwnego, że Tracy nazywał Stricklanda najlepszym rozgrywającym z jakim kiedykolwiek grał, choć panowie nie zawsze się dogadywali – tak jak wtedy, gdy Murray powiedział pewnej dziennikarce, z którą obydwaj romansowali, że Rod jest gejem.
Nie wiedziałem, że Tracy Murray to kuzyn Houstona. Pamiętałem tylko o Lamondzie. Było o tym w jakimś odcinku „NBA Jam” na Wizji Sport. 🙂
Ciekawe czy dałoby zrobić jakąś piątkę najlepszych krewnych w NBA (ojców, synów, kuzynów). Cięzko by było chyba ukulać pięciu. Z czwórką nie byłoby kłopotu.
Z rodziny Barrych wyjdzie small-ballowa piątka jeśli pominiemy ten warunek o grze w NBA