Fun Fact: Dziś Chris Smith kojarzy się fanom NBA z niesławnym bratem J.R. Smitha, który próbował Chrisa wepchnąć na siłę do NBA. W latach 90 z tym nazwiskiem grał jednak zdecydowanie lepszy koszykarz, choć wciąż zbyt słaby, by wydłużyć swoją karierę w NBA ponad trzy sezony.
Smith umiał grać (do dziś jest rekordzistą Connecticut Huskies pod względem punktów – rzucił ich więcej niż tacy goście jak Ray Allen, Richard Hamilton czy Kemba Walker), ale był niestety kolejnym przykładem rzucającego obrońcy NCAA, który był za niski by sprawdzić się na tej pozycji w NBA, a jednocześnie jego nauka gry na jedynce nie szła tak dobrze jak spodziewali się trenerzy.
Chris był na studiach specem od trójek (jego 242 trafienia także były rekordem UConnu gdy przechodził na zawodowstwo), ale też nie dał rady przestawić się na większy dystans rzutu trzypunktowego. Przez pierwsze dwa lata kariery trafił 12 z 53 prób (22.6%) i dopiero gdy liga w sezonie 94/95 przybliżyła łuk, był w stanie trafiać na dawnym poziomie: oddał 108 rzutów ze skutecznością 43.5% co było wówczas rekordem klubu z Minnesoty.
To był jednak jego łabędzi śpiew w Timberwolves i całej NBA. Po trzech latach solidnej gry z mało seksownymi średnimi 5.1 PPG oraz 2.8 APG. Najbardziej pamiętne momenty miały miejsce w drugim, najlepszym jego sezonie – dwa double-double w 3 meczach (15/10 i 11/12, oraz 21/9 w następnym spotkaniu), dwa kolejne spotkania dwudziestopunktowe (25 i 21) i game-winner w marcowym starciu z przyszłymi mistrzami NBA, Houston Rockets (dobił własny rzut). Po NBA była Hiszpania, Portoryko, Belgia, Francja, Izrael i przynajmniej pięć klubów w CBA.
Warto też dodać, że w lata 90 Chris Smith (który zresztą jest kuzynem Mario Chalmersa) wszedł jako członek ostatniej reprezentacji koszykarskiej USA, która nie mogła mieć w swoich szeregach zawodowców. Na MŚ w Argentynie wywalczył brązowy medal (porażka z Jugosławią w półfinale, rewanż za porażkę w drugiej fazie grupowej z Portoryko w meczu o trzecie miejsce), a jego kolegami z drużyny było wielu naszych dobrych znajomych, takich jak: Alonzo Mourning, Christian Laettner, Kenny Anderson, Billy Owens, Todd Day & Lee Mayberry, Chris Gatling i Bryant Stith.
taki trochę off-topic, ale konkretna perła na youtube się znalazła. 🙂 Podsyłam na wypadek jakbyś nie miał w ulubionych jeszcze: https://www.youtube.com/channel/UCo6OfBwxOb89-e0S-GXWxyw/videos
Dobry find, przyeksploruję w wolnej chwili