Fun Fact: Na niesamowitości plerezy Schintziusa nie poznano się aż dwukrotnie. Najpierw kazał mu ją ściąć trener uniwersytecki, Don DeVoe, co skończyło się tym, że Dwayne odszedł z drużyny (choć włosy skrócił), a potem – generalny menadżer San Antonio Spurs, Bob Bass (i znów – Dwayne włosy obciął… a potem wrzucił je do koperty i wysłał GM’owi). Na szczęście cała reszta świata wie lepiej – nie ma nic lepszego niż plereza Schintziusa. Po prostu usiądźmy i podziwiajmy…
Trzymaj się tam w górze chłopie. Cokolwiek czeka nas po śmierci, na pewno nie jest to fryzjer.
(PS: O wpis na temat Schintziusa prosił Krzysztof Buck)
Wielka szkoda gościa, chociaż kariery w lidze nie zrobił. Wg mnie MVP w Knicksach w „Eddie”.
Ivan make basket… 😉
[…] Na szczęście znalazłem jeszcze jedną kartę uświetnioną tą klasyczną fryzurą, która była czymś więcej niż po prostu fryzurą. Była żywiołem. […]