Fun Fact: Tak naprawdę Patrick Ewing nigdy nie miał ksywy „King Kong”. To znaczy miał, ale nadali mu ją Polacy (najprawdopodobniej imieniem Włodzimierz lub Ryszard). Moje poszukiwania jakichkolwiek wzmianek o King Kongu Ewingu poza polskim internetem nie przyniosły żadnych efektów. Najczęściej wymienianym przydomkiem jest „Hoya Destroya”. Pewien mój znajomy twierdził nawet, że kiedyś wysłał w tej sprawie maila do Billa Simmonsa i dziennikarz ESPN odpisał mu, iż nie tylko pierwsze słyszy, żeby ktoś na Ewinga mówił „King Kong”, ale też uważa, że to obraźliwe i rasistowskie.
Ciekawe czy Jordan naprawdę miał ksywę „Air”, czy też wymyślili ją Szaranowicz z Łabędziem. Wolałem tego nie sprawdzać. Nie wiem czy nie przestałbym się interesować koszykówką, gdyby się okazało na przykład, że na Michaela tak naprawdę mówiono „Czukotka”.
[…] to o 95% przedstawianych zawodników, ale przy Respercie jakoś tak najdobitniej. Cóż – nie był to pierwszy raz kiedy Włodzimierz Szaranowicz wprowadził mnie w błąd. Share this:FacebookDodaj do ulubionych:LubięBądź pierwszą osobą, która doda ten do listy […]
[…] nadmienić, że ksywę “Pająk” Pippenowi nadali prawdopodobnie Szaranowicz z Łabędziem lub Wojciech “Ależ U-ła” Michałowicz. Share this:FacebookDodaj do […]
[…] prób zostania head coachem w NBA podczas gdy najwyraźniej nikt go na tyle nie ceni i momentu gdy dwóch kolesi sprawiło, że 40 milionów ludzi zaczęło wyzywać go od małp. Share this:FacebookDodaj do ulubionych:LubięBe the first to like this. Otagowane patrick ewing, […]
[…] PS: Właśnie się zorientowałem, że już kiedyś na tym blogu robiłem listę najbardziej poniżających momentów kariery Ewinga. Różnice między tamtą a tą wersją: tamta nie zawiera TEGO dunku Jordana i epizodu florydzkiego, za to posiada Finały ’94, transfer do Seattle, obecne bezowocne próby zostania trenerem i jego polski przydomek. […]
[…] Uwielbiałem go, uwielbiałem jego nadmierne pocenie, jego flat topa, jego rasistowski przydomek wymyślony przez Szaranowicza&Łabędzia. Przy każdej kolejnej przymiarce do miejsca w składach złożonych z moich ulubionych […]
W podobnym tonie jak rzekoma odpowiedź Billa Simmonsa idzie książka Paula Kneppera „The Knicks of the Nineties: Ewing, Oakley, Starks and the Brawlers That Almost Won It All”. Autor pisał tam, iż pierwsza znacząca reklama z udziałem Ewinga w Nowym Jorku zawierała „pozbawiony wrażliwości rasowej obraz człowieka stojącego wśród drapaczy chmur, wyglądającego jak King Kong”. Być może Szaranowicz gdzieś widział wrzuconą przez Ciebie reklamę i upowszechnił ten pseudonim, ale dziennikarze i kibice amerykańscy się nim nie posługiwali.
Brzmi jak książką, którą powinienem przeczytać ❤