Fun Fact: Biorąc pod uwagę, że był najlepszym zawodnikiem mojej ukochanej drużyny, trochę dziwne, że Patrick Ewing pojawił się w mojej All-Time Favorite Team jako rezerwowy trzeciego składu. Ale tak to już jest z Ewingiem – mimo bezsprzecznej wielkości, gdy przychodziło co do czego, wyniki przez niego osiągane były nieco rozczarowujące. Uwielbiałem go, uwielbiałem jego nadmierne pocenie, jego flat topa, jego rasistowski przydomek wymyślony przez Szaranowicza&Łabędzia. Przy każdej kolejnej przymiarce do miejsca w składach złożonych z moich ulubionych zawodników, ciągle jednak z kimś przegrywał. Trochę winni temu są koledzy z tamtych składów Knicks. Oakley, Mason, Starks, Grandmama, Sprewell – przy nich Ewing zawsze wyglądał jakby brakowało mu charyzmy, choć nikt nigdy nie wątpił, że jest prawdziwym wojownikiem. Do tego wspominanie jego kariery wiąże się dla fanów Knicks z powrotem do wielu gorzkich sytuacji. Nowojorczycy słodko-gorzko wspominają nawet jego wybór w drafcie, bo do dziś wmawia się im, że NBA ustawiła tamtą loterię draftu. Zostali też pozbawieni (Ewing zresztą też, ale sam był sobie winien – w końcu to on zażądał transferu) oglądania godnego i jedynego słusznego końca kariery Ewinga w barwach Knicks. Ale nie dajcie się nabrać przelotnym atakom dziejowego pesymizmu – Patrick Ewing to legenda NBA i jeden z najlepszych centrów w historii.
W końcu nie każdy koszykarz może się pochwalić tym, że doprowadził Shaqa do łez…
***
I tak kończy się kompletowanie trzech piątek (+ pierwszy rezerwowy) złożonych z moich ulubionych zawodników. Winien Wam jeszcze jestem podsumowanie trzeciego składu:
PG – Jason Williams
SG – Shawn Respert
SF – Anthony Mason
PF – Shawn Kemp
C – Vin Baker
6th – Patrick Ewing
Był gdzieś w sieci tekst o tym, że Ewing nie był wielkim graczem. Doczytałem do połowy, potem z jakichś przyczyn nie wróciłem do niego, a jeszcze pózniej go nie znalazłem. Może miałeś go przed oczami i pamiętasz jakieś kluczowe słowo albo cokolwiek? PS: Nie żebym się od razu zgadzał, ale doczytać do końca chciałem.
Nie pomogę niestety. A Ewinga łatwo zdyskredytować – w końcu nie ma tytułu, ale głupotą jest udowadnianie, że nie był wielkim graczem. Koszykarski panteon to pojemne miejsce, nie musi w nim siedzieć obok Jordana czy Russella, ale uznanie mu się należy.