Tag Archives: portland trail blazers

Scottie Pippen

Scottie Pippen

Fun Fact: 1 marca 1992 roku, czyli równo ćwierć wieku temu, odbyła się ostatnia w sezonie regularnym próba przed Finałami 1992 – do Chicago przyjechali Portland Trail Blazers. W odróżnieniu od poprzedniego spotkania Bulls i Blazers (29 listopada 1991 roku obrońcy tytułu wygrali 116:114 po dwóch dogrywkach), ten mecz przeszedł bez echa – Byki przejechały się po gościach 111:91. Ilustrujący ten wpis Scottie Pippen flirtował z triple-double (20 punktów, 10 asyst, 8 zbiórek), Jordan jordanił (31 punktów, 9 zbiórek, 7 asyst), Drexler drexlerzył (26 punktów, 12 zbiórek) a patron tego bloga, Jerome Kersey, zaliczył jeden z najgorszych ofensywnie meczów w swojej karierze (0-8 z pola).

Ten dzień stał się jednak pamiętny dzięki przedmeczowym i pomeczowym wypowiedziom Bulls, do których wracano potem wielokrotnie, w tym praktycznie w każdym tekście zapowiadającym Finały 1992. Najpierw Phil Jackson stwierdził, że Blazers ulegają samodestrukcji w końcówkach meczów, a potem Jordan pochwalił ich talent i warunki fizyczne, dodając jednak, że w tej grze chodzi o wykorzystywanie tych atutów z głową, oraz że ich sposób na Blazers to zmuszanie ich do ataku pozycyjnego, gdzie muszą myśleć. Jakby ktoś nie wyłapał aluzji, Horace Grant powiedział wprost: „Oni nie grają mądrze”.

Tak oto do Blazers przylgnęła łatka drużyny głupiej, bez interpersonalnej chemii i zrozumienia zespołowego aspektu koszykówki – ciekawe czy kiedykolwiek mówiono tak o innej drużynie, która na przestrzeni trzech poprzednich lat wygrała kolejno 59, 63 i 57 spotkań w sezonie regularnym i dwa razy awansowała do finałów… Tak czy siak te stereotypy stały się drugą najczęściej używaną narracją późniejszego finałowego starcia (pierwszego finału w mojej historii kibicowania NBA), zaraz po „Jordan vs. Drexler”.

A wracając do ilustracji – Pip chyba lubił potyczki z ekipą z Oregonu (w której zresztą spędził lata 1999-2003), bo przy podziale jego statystyk na przeciwników, to właśnie w starciach z Blazers ma najlepsze w karierze średnie punktów (18.2 – w całej karierze 16.1) i zbiórek (7.8 – w całej karierze 6.4).

Otagowane ,

4 najciekawsze transfery z udziałem Clyde’a Drexlera, które nie doszły do skutku

Clyde The Glide

Przejrzałem dzisiaj drugi numer „Magic Basketball” i zszokowały mnie dwie rzeczy. Pierwsza to absolutny bełkot jaki był głównym składnikiem wydrukowanych w tamtym numerze (zawierającym skarb kibica na sezon 94/95) tekstów. O ile się nie mylę, były to spolszczone wersje artykułów autorstwa amerykańskich dziennikarzy, a tłumaczył je chyba mniej zdolny brat Google Translate. Makabra. Dobrze, że byłem wtedy szczylem zbyt podnieconym magazynem o NBA, żeby zwracać na to uwagę, bo inaczej teksty o koszykówce uważałbym do dziś za coś straszniejszego od Czarnego Luda i tego numeru Batmana, w którym spotkał demona w prześcieradle polującego na archeologów, którzy naruszyli miejsce jego spoczynku. Druga rzecz, która mnie zszokowała, to wyłowiona z tego bełkotu informacja, że przed sezonem Portland Trail Blazers chcieli oddać Clyde’a Drexlera do Miami Heat, co, jak ujawnił dalszy reasearch, okazało się jednym z powodów tego, że The Glide ostatecznie sam zażądał transferu, co skończyło się wymianą z Rockets i wszystkim tym o czym pisałem, gdy niedawno wrzucałem na bloga kartę Drexlera. Dalszy research ujawnił także, że nie były to jedyne transferowe spekulacje, których centralną postacią był Clyde. Oto 4 najbardziej pobudzające wyobraźnię.

4. Clyde Drexler przechodzi do Miami Heat za Harolda Minera

Choć władze Portland wypierały się negocjowania takiej umowy, to, jak donosili dziennikarze podczas offseason A.D. 1994, poszło o to, że władze Miami Heat wyparły się 9 milionów dolarów, które Drexler miał zarobić w ostatnim roku swojego kontraktu (który do sezonu 95/96 płacił mu średnio po 1,3 miliona). Właśnie to handlowanie ze słabymi Heat tak rozzłościło Drexlera. Ciekawe jak się czuł Harold Miner, który z niespełnionego następcy Jordana został zdegradowany do niespełnionego następcy Drexlera?

3. Clyde Drexler przechodzi do Seatlle Supersonics za Kendalla Gilla

Plotka z sezonu 94/95, która była jedną z najpoważniejszych prób zadośćuczynienia zwerbalizowanej już prośby Drexlera o transfer i szansy na grę w dobrym klubie. Była to też szansa, żeby George Karl mógł się wreszcie pozbyć skłóconego z nim Gilla. Ostatecznie ten deal upadł i The Glide poszedł do Rockets. Czy razem z Kempem i Paytonem też zdobyłby swoje pierwsze mistrzostwo? Mogę się założyć, że takie gdybanie było powodem tego, że Shawn Kemp zapomniał o prezerwatywie przynajmniej raz.

2. Clyde Drexler przechodzi do New York Knicks razem z Jeromem Kerseyem za Pata Cummingsa i Jona Koncaka

Co tam Clyde Drexler w moich Knicks – Jerome Kersey w moich Knicks! Ten projekt trade’u był dość skomplikowany i w zasadzie niezbyt precyzyjny, co mogło być główną przyczyną, że w fazie projektu pozostał. W 1987 roku, kiedy Trail Blazers mimo wielu utalentowanych zawodników zawodzili a mniej więcej połowa składu (w tym Drexler) otwarcie wyrażała niezadowolenie z podziału boiskowych ról, pojawił się pomysł przemeblowania składu. Ekipa remontowa miała dotrzeć z Nowego Jorku i składać się z podstarzałego majstra od niezłej ofensywnej gry na pozycji power forwarda, Pata Cummingsa i młodego eksperta od zbiórek, bloków i bycia koszykarzem, który faktycznie wygląda jak młody robol z ekipy remontowej, Jona Koncaka. Problem polegał na tym, że wcześniej Knicks musieliby zaaranżować wymianę z Hawks, którym w zamian za Koncaka oferowali Billa Cartwrighta. W jednym ze scenariuszy ostatecznego dealu, jego częścią był także patron tego bloga. Można się dziwić, że Blazers rozważali w ogóle wymianę swojej gwiazdy za dwóch średnich podkoszowców, z których jeden wyglądał tak…

Pat Cummings

…ale Drexler był wtedy skłócony z managementem i w końcu kiedyś woleli Sama Bowie od Michaela Jordana – Koncak zamiast Drexlera brzmi przy tym jak rozsądny deal. The Glide i Patrick Ewing w jednej drużynie? To byłby jeden z najbardziej ekscytujących tandemów. A także jeden z najbardziej zakompleksionych. Mało było bowiem gwiazd, które w najważniejszych momentach kariery zostały bardziej upokorzone przez swoich największych bezpośrednich rywali niż Drexler przez Jordana w 1992 i Ewing przez Olajuwona w 1994. Choć może w duecie mogliby pomóc sobie nawzajem w walce z mającymi nadejść demonami. Tak czy siak – JEROME KERSEY W KNICKS! Ten blog byłby dużo fajniejszy.

1. Clyde Drexler przechodzi do Houston Rockets razem z numerem 2 w drafcie 1984 za Ralpha Sampsona

Mind=blown. W głowie mi się kręci gdy pomyślę o konsekwencjach tej wymiany. Kogo wzięliby w drafcie 1984 Rockets gdyby mieli pierwsze dwa wybory? Oczywiście z jedynką, Akeema Olajuwona, który wypełniłby lukę po zapowiadającym się na gwiazdę pierwszej wielkości Ralphie Sampsonie – ale z dwójką? Jordana mimo iż mieli już Drexlera? Drexler mógłby przecież grać na skrzydle… Jordan, Drexler, Olajuwon – Mother Of Big Threes… A może wykorzystaliby drugi wybór na kogoś, kto zaspokoiłby potrzeby na pozycji skrzydłowego, czyli Charlesa Barkleya? Drexler, Barkley, Olajuwon… Młodzi? Bez pidżam?

Houston Rockets

Oczywiście skoro mieli Ralpha Sampsona i mimo wszystko wzięli Olajuwona stawiając na koncept dwóch wież, mogli też powtórzyć błąd Blazers i ze swoim numerem drugim wziąć Sama Bowie. Jedno jest pewne – niezależnie od wszystkiego Blazers w 1984 roku musieli skończyć z kontuzjogennym centrem w składzie.

Otagowane , , , , , , ,