Tag Archives: pat cummings

4 najciekawsze transfery z udziałem Clyde’a Drexlera, które nie doszły do skutku

Clyde The Glide

Przejrzałem dzisiaj drugi numer „Magic Basketball” i zszokowały mnie dwie rzeczy. Pierwsza to absolutny bełkot jaki był głównym składnikiem wydrukowanych w tamtym numerze (zawierającym skarb kibica na sezon 94/95) tekstów. O ile się nie mylę, były to spolszczone wersje artykułów autorstwa amerykańskich dziennikarzy, a tłumaczył je chyba mniej zdolny brat Google Translate. Makabra. Dobrze, że byłem wtedy szczylem zbyt podnieconym magazynem o NBA, żeby zwracać na to uwagę, bo inaczej teksty o koszykówce uważałbym do dziś za coś straszniejszego od Czarnego Luda i tego numeru Batmana, w którym spotkał demona w prześcieradle polującego na archeologów, którzy naruszyli miejsce jego spoczynku. Druga rzecz, która mnie zszokowała, to wyłowiona z tego bełkotu informacja, że przed sezonem Portland Trail Blazers chcieli oddać Clyde’a Drexlera do Miami Heat, co, jak ujawnił dalszy reasearch, okazało się jednym z powodów tego, że The Glide ostatecznie sam zażądał transferu, co skończyło się wymianą z Rockets i wszystkim tym o czym pisałem, gdy niedawno wrzucałem na bloga kartę Drexlera. Dalszy research ujawnił także, że nie były to jedyne transferowe spekulacje, których centralną postacią był Clyde. Oto 4 najbardziej pobudzające wyobraźnię.

4. Clyde Drexler przechodzi do Miami Heat za Harolda Minera

Choć władze Portland wypierały się negocjowania takiej umowy, to, jak donosili dziennikarze podczas offseason A.D. 1994, poszło o to, że władze Miami Heat wyparły się 9 milionów dolarów, które Drexler miał zarobić w ostatnim roku swojego kontraktu (który do sezonu 95/96 płacił mu średnio po 1,3 miliona). Właśnie to handlowanie ze słabymi Heat tak rozzłościło Drexlera. Ciekawe jak się czuł Harold Miner, który z niespełnionego następcy Jordana został zdegradowany do niespełnionego następcy Drexlera?

3. Clyde Drexler przechodzi do Seatlle Supersonics za Kendalla Gilla

Plotka z sezonu 94/95, która była jedną z najpoważniejszych prób zadośćuczynienia zwerbalizowanej już prośby Drexlera o transfer i szansy na grę w dobrym klubie. Była to też szansa, żeby George Karl mógł się wreszcie pozbyć skłóconego z nim Gilla. Ostatecznie ten deal upadł i The Glide poszedł do Rockets. Czy razem z Kempem i Paytonem też zdobyłby swoje pierwsze mistrzostwo? Mogę się założyć, że takie gdybanie było powodem tego, że Shawn Kemp zapomniał o prezerwatywie przynajmniej raz.

2. Clyde Drexler przechodzi do New York Knicks razem z Jeromem Kerseyem za Pata Cummingsa i Jona Koncaka

Co tam Clyde Drexler w moich Knicks – Jerome Kersey w moich Knicks! Ten projekt trade’u był dość skomplikowany i w zasadzie niezbyt precyzyjny, co mogło być główną przyczyną, że w fazie projektu pozostał. W 1987 roku, kiedy Trail Blazers mimo wielu utalentowanych zawodników zawodzili a mniej więcej połowa składu (w tym Drexler) otwarcie wyrażała niezadowolenie z podziału boiskowych ról, pojawił się pomysł przemeblowania składu. Ekipa remontowa miała dotrzeć z Nowego Jorku i składać się z podstarzałego majstra od niezłej ofensywnej gry na pozycji power forwarda, Pata Cummingsa i młodego eksperta od zbiórek, bloków i bycia koszykarzem, który faktycznie wygląda jak młody robol z ekipy remontowej, Jona Koncaka. Problem polegał na tym, że wcześniej Knicks musieliby zaaranżować wymianę z Hawks, którym w zamian za Koncaka oferowali Billa Cartwrighta. W jednym ze scenariuszy ostatecznego dealu, jego częścią był także patron tego bloga. Można się dziwić, że Blazers rozważali w ogóle wymianę swojej gwiazdy za dwóch średnich podkoszowców, z których jeden wyglądał tak…

Pat Cummings

…ale Drexler był wtedy skłócony z managementem i w końcu kiedyś woleli Sama Bowie od Michaela Jordana – Koncak zamiast Drexlera brzmi przy tym jak rozsądny deal. The Glide i Patrick Ewing w jednej drużynie? To byłby jeden z najbardziej ekscytujących tandemów. A także jeden z najbardziej zakompleksionych. Mało było bowiem gwiazd, które w najważniejszych momentach kariery zostały bardziej upokorzone przez swoich największych bezpośrednich rywali niż Drexler przez Jordana w 1992 i Ewing przez Olajuwona w 1994. Choć może w duecie mogliby pomóc sobie nawzajem w walce z mającymi nadejść demonami. Tak czy siak – JEROME KERSEY W KNICKS! Ten blog byłby dużo fajniejszy.

1. Clyde Drexler przechodzi do Houston Rockets razem z numerem 2 w drafcie 1984 za Ralpha Sampsona

Mind=blown. W głowie mi się kręci gdy pomyślę o konsekwencjach tej wymiany. Kogo wzięliby w drafcie 1984 Rockets gdyby mieli pierwsze dwa wybory? Oczywiście z jedynką, Akeema Olajuwona, który wypełniłby lukę po zapowiadającym się na gwiazdę pierwszej wielkości Ralphie Sampsonie – ale z dwójką? Jordana mimo iż mieli już Drexlera? Drexler mógłby przecież grać na skrzydle… Jordan, Drexler, Olajuwon – Mother Of Big Threes… A może wykorzystaliby drugi wybór na kogoś, kto zaspokoiłby potrzeby na pozycji skrzydłowego, czyli Charlesa Barkleya? Drexler, Barkley, Olajuwon… Młodzi? Bez pidżam?

Houston Rockets

Oczywiście skoro mieli Ralpha Sampsona i mimo wszystko wzięli Olajuwona stawiając na koncept dwóch wież, mogli też powtórzyć błąd Blazers i ze swoim numerem drugim wziąć Sama Bowie. Jedno jest pewne – niezależnie od wszystkiego Blazers w 1984 roku musieli skończyć z kontuzjogennym centrem w składzie.

Otagowane , , , , , , ,

Sam Vincent

Sam Vincent

Fun Fact: Obejrzałem sobie wczoraj mecz New York Knicks – Boston Celtics z grudnia 1985 roku. Strasznie fajny mecz: dwie dogrywki, Knicksi już bez Bernarda Kinga, ale z debiutantem Patrickiem Ewingiem, z kolei Celtowie zmierzali akurat po tytuł mistrzowski. A do tego wszystkiego takie dziwne widoki jak młody Rick Carlisle w barwach Celtics, albo cała drużyna Knicks, w której wtedy główne role odgrywały (oprócz Ewinga) takie postacie jak Pat Cummings (drugi strzelec Knicks i lider jeśli chodzi o wyglądanie jak coś co żyje w szafie i straszy małe dzieci), Louis Orr (najchudszy gracz jakiego widziałem poza Manutem Bolem, Shawnem Bradleyem i Keithem Clossem), Rory Sparrow, Trent Tucker, Ken „Animal” Bannister, James Bailey czy Ernie Grunfeld (później był generalnym menadżerem Knicks). Przekonałem się także, że ten skład nowojorski słusznie uważany jest przez niektórych za najbrzydszą drużynę w historii. Zwróciłem też uwagę na rezerwowego point guarda Bostonu, Sama Vincenta, którego komentatorzy nazwali rozgrywającym przyszłości Celtics. Trochę się mylili, bo rok później został wytrejdowany razem z niejakim Scottem Wedmanem do Seattle za wybór w drugiej rundzie draftu 1988, który potem oddali do Miami Heat w zamian za to, że Heat nie wybrali Dennisa Johnsona w expansion drafcie (czyli w zasadzie Celtics wymienili point guarda przyszłości na point guarda przeszłości). Nie w tym jednak rzecz – nie mogłem sobie przypomnieć dlaczego nazwisko Vincenta uruchomiło dzwoneczki w mojej głowie. Dopiero później olśniło mnie, że przecież Sam Vincent to ten gość z najsłynniejszej karty Michaela Jordana. Technicznie oczywiście, to Jordan jest gościem z karty Sama Vincenta, ale ten kartonik z setu 1990-91 Hoops przeszedł do historii właśnie ze względu na MJ-a – jest to bowiem jedyna karta, na której znalazła się niesławna koszulka Jordana z numerem 12 (słynna historia, ale przypomnę: przed meczem Magic-Bulls ktoś ukradł trykot z numerem 23 i Mike musiał zagrać z rezerwową dwunastką bez nazwiska na plecach). Podobno Hoops trochę się przestraszyło po wydrukowaniu tej karty, że prawnicy Jordana mogą robić im problemy o rozpowszechnianie jego wizerunku bez będacego marką samą w sobie numeru 23 więc wypuścili wersję alternatywną z innym zdjęciem Vincenta. W rezultacie ta karta jest na pewno jedną z najbardziej znanych w historii.

PS1: Sam Vincent jest dziś trenerem o bardzo barwnym dorobku – prowadził między innymi holenderskich i greckich ligowców, trzy drużyny z D-League, kobiecą reprezentację Nigerii, męską reprezentację Libanu (obecnie) oraz najdziwniejszą drużynę z tych wszystkich – Charlotte Bobcats.

PS2: Nie wiem czy kogoś to interesuje, ale ten pick w drugiej rundzie draftu 1988, który został oddany za Vincenta i skończył w Miami okazał się kimś nazywającym się Sylvester Gray, kto rozegrał w Miami Heat 55 spotkań, w tym 15 w pierwszej piątce, notując przyzwoite 8-5-2 a potem zniknął z powierzchni Ziemi. Gdy będziecie kiedyś sporządzać listę najbardziej śmieciowych informacji jakie przyswoiliście w swoim życiu, to pamiętajcie o tym ustępie.

PS3: Pat Cummings był naprawdę brzydki.

Pat Cummings

Otagowane ,