Fun Fact: Bardzo modne jest ostatnio nazywanie Chrisa Jacksona / Mahmouda Abdul-Raufa „Stephenem Currym lat 90” – przy czym „ostatnio”, oznacza w tym wypadku „od tamtego tweeta Phila Jacksona”…
Ja się w gruncie rzeczy z Philem Jacksonem zgadzam, pomijając oczywiście ogólny sportowy poziom tych zawodników. Zgadza się nieograniczony zasięg rzutu…
Zgadza się brak przyzwoitości w korzystaniu ze swojego ofensywnego potencjału…
Ba – ostatnio zgadzają się nawet kontrowersyjne decyzje dotyczące symboli USA, choć o ile Stephen Curry po prostu nie lubi Donalda Trumpa, to Mahmoud Abdul-Rauf odmawiając stania podczas hymnu był o wiele większym wywrotowcem, zwłaszcza w latach 90
Liga zawiesiła wówczas Abdul-Raufa, który uważał gwiaździsty sztandar za symbol opresji i rasizmu. Gracz Nuggets stał się wówczas persona non grata w NBA i jego kariera dość szybko się zakończyła – już jako 28-latek miał problem ze znalezieniem pracodawcy w USA (przez co ostatecznie zabrakło mu 39 rzutów wolnych, żeby zakwalifikować się na listę wszech czasów pod względem skuteczności z tego elementu gry, której byłby liderem). Koszykarz znany dawniej jako Chris Jackson nie ma wątpliwości, że został zepchnięty na ligowy margines w związku ze swoimi przekonaniami. Stał się wrogiem publicznym, choć dziś pewnie byłby dla wielu osób bohaterem a NBA Adama Silvera wydaje się wspierać cywilną odwagę swoich pracowników. Edit: NOPE
Dość jednak o polityce.
Zanim Mahmoud Abdul-Rauf naraził się pracodawcom swoimi poglądami, narażał się trenerem brakiem formy w pierwszych sezonach, musiał też na co dzień walczyć ze swoim zespołem Tourette’a. Mimo tych przeciwności, w połowie lat 90 był pewnie bliżej Stephena Curry’ego, niż ktokolwiek inny. Wsadźcie lidera Dubs do ligi z tamtych czasów, w której nikt nie chciał słyszeć o tak otwartej ofensywie, na jaką dwukrotny MVP dostał zielone światło i faktycznie dokonania obydwu panów mogą się pokryć.
Na koniec krótki wideo materiał na temat Chrisa Jacksona mniej więcej z okresu, z którego pochodzi karta ilustrująca ten tekst (jedna z ostatnich, na której wystąpił jeszcze pod starym nazwiskiem)…
Poboczna refleksja: mam wrażenie, że wszystkie te sylwetki zawodników z NBA Action zawsze zaczynają się od historii o tym, jak to na początku nie szło bohaterowi segmentu, a towarzyszy jej ilustracja w postaci nieudanych akcji puszczanych w zwolnionym tempie.