
Fun Fact: Kontynuujemy nasz przegląd debiutantów Dallas Mavericks z sezonu 1992/93 (którzy nie nazywają się „Jim Jackson„). Wczoraj bohaterem był gość o nazwisku Bond, dzisiaj za to w roli głównej jegomość, który wygląda jak bondowski złoczyńca…
Znacie ten kawał? Przychodzi wielki Serb do fryzjera w Dallas… i wychodzi łysy, bo zna tak słabo angielski, że nie potrafi wyjaśnić jaką chce fryzurę. Taka sytuacja była podobno udziałem Radisava Ćurčicia na początku jego amerykańskiej przygody, choć bardzo możliwe, że to po prostu jeden z żarcików na jego temat, mających ilustrować jak bardzo odstawał od reszty ligi… tudzież, jak idealnie pasował do przypadkowej zbieraniny koszykarskiej jaką w sezonie 1992/93 byli „Mav-wrecks”.
Choć trzeba przyznać, że łysa głowa mu pasowała, bo po dziś dzień zajmuje jedno z czołowych miejsc w rankingu koszykarzy NBA, którzy wyglądają jak gangsterzy (choć ten dziennikarz, który pisał o jego wizycie u fryzjera, uważa, że bardziej jak zawodnik wrestlingu).
Jest też w czubie rankingu najmniej koszykarskich kart koszykarskich, o czym już kiedyś pisałem, ale dopiero teraz mogę się pochwalić, że wspomnianą wtedy kartę mam już u siebie w domu!

Radisav (nie „Radislav”, choć właśnie tak jego imię zapisano na awersie karty, która ilustruje ten wpis – na rewersie pisownia jest już właściwa) raczej odstawał od gwiazd reprezentacji Jugosławii, ale łapał się na przełomie dekad do kadry. Dzięki temu zdobył złoty medal mistrzostw świata w 1990 roku i – w tym samym roku – miał szansę pokazać się z dobrej strony w finale koszykarskiego turnieju na Igrzyskach Dobrej Woli w Seattle. Zaliczył wówczas 10 punktów i 11 zbiórek z ławki, pomagając pokonać reprezentację gospodarzy (w której grali między innymi Alonzo Mourning i Christian Laettner). Można sobie tamten mecz nawet obejrzeć na YouTube (albo przewinąć od razu o godzinę i czterdzieści jeden minut, żeby zobaczyć, jak Toni Kukoc ładuje piłkę nad Zo):
W sezonie poprzedzającym angaż do NBA, Ćurčić notował średnio 20,4 punktu i 14,3 zbiórki w lidze włoskiej, ale po siedmiu meczach złapał kończącą sezon kontuzję. To jednak najwyraźniej wystarczyło, aby poręczył za niego europejski skaut Mavs, choć serbski środkowy (którego ulubionym koszykarzem był Vinko Jelovac, dwukrotny zwycięzca plebiscytu na słoweńskiego sportowca roku) miał już wtedy 27 lat.
W wywiadzie z 2020 roku, Ćurčić wspomina swój amerykański epizod z lekkim niedosytem. Podobno złamał wtedy rękę w wypadku samochodowym, przez co stracił cenne treningi. Był też daleki od optymalnej formy, co zmieniło się dopiero w drugiej części jego kariery, gdy zrzucił naddatek kilogramów i rozegrał swoje najlepsze kampanie w barwach Maccabi Tel Awiw (łącznie wygrał z nimi 4 tytuły mistrza kraju, dwa puchary i jedyny sezon SuproLigi, a w 1999 roku był MVP ligi izraelskiej). Twierdzi też, że na początku lat 90. obcokrajowcom w NBA wciąż było bardzo trudno, i że w dzisiejszych czasach z pewnością wywalczyłby sobie miejsce w NBA na „siedem lub osiem sezonów”.
Zaiste te 30 lat temu jak z płatka mu nie szło. W lidze nie osiągnął niczego. 20 meczów, średnio 8 minut i po dwa-coś punktów oraz zbiórek. Najlepszy mecz? 11 punktów, 6 zbiórek i 3 przechwyty przeciwko Chicago. Radisav spędził wtedy na parkiecie aż 17 minut, więc chyba nikogo nie zaskoczy informacja, że Bulls wygrali tamten mecz 35 punktami.
Do tego wszystkiego rzucał z wyskoku z finezją ulicznej bójki…
A propos bójek: Radisav – który po roku w NBA (i kolejnym roku we Włoszech) został gwiazdą ligi izraelskiej – we wrześniu 1995 roku uderzył podczas treningu dziennikarza Eliego Sahara za to, że skrytykował jego grę w swoim artykule. Mam nadzieję, że tego tekstu nie odbierze jako obraźliwego, choć nawet gdybym wystawił mu laurkę, to i tak nie chciałbym go spotkać w ciemnej uliczce… no, chyba, że akurat wyprowadzałby pieska na spacer:


[…] czwórkę przybliżam już trzeci dzień z rzędu (dotychczas pisałem o Walterze Bondzie i Radisavie Ćurčiciu). Nie zachowało się o jego karierze zbyt wiele wzmianek (więcej niż o Cambridge’u […]
Historia z fryzjerem szczególnie życiowa, bo sam miałem podobny przypadek w US przed laty. 🙂 Początkowo ciężko mi było wytłumaczyć o jaki fryz chodzi. Łysy ostatecznie stamtąd nie wyszedłem, ale może Radisav nie miał już tyle szczęścia.
Szczerze mówiąc zupełnie nie kojarzyłem jego życiorysu, nawet w kontekście pierwszych Europejczyków w NBA. Klawy wpis jak zawsze! 🙂👌
[…] NBA (pozostali trzej, których sylwetki przybliżałem w poprzednich dniach, to Walter Bond, Radisav Ćurčić i Dexter […]