Fun Fact: Jedni grają w filmach wytwórni Warner Bros, a inni grają w… butach Warner Bros. Ilustracją do takiego właśnie zdania jest twarz Bryanta Reevesa w jego zawsze aktualnej/nigdy nie na miejscu stylówce oraz same buty, które ESPN nazwało kiedyś „największą i najbardziej białą wersją butów sportowych, jakie można znaleźć w drucianym koszu na tyłach lokalnego dyskontu, tych, których zakup rozważasz, gdy potrzebujesz czegoś, czego nie szkoda pobrudzić podczas pracy w ogrodzie”.
Warner postanowił spróbować swoich sił na rynku obuwia sportowego na fali „Kosmicznego meczu” i jednym z koszykarzy, którym zaproponował swoją własną linię obuwia był właśnie Big Country (dodajmy, że oprócz niego na tę propozycję przystał jeszcze tylko jeden gracz – Glen Rice). Cóż – Grizzlies mieli bardzo kreskówkowe logo, a Bryant był trochę jak skrzyżowanie Prosiaka Porky’ego z Gossamerem więc może to wcale nie był aż tak dziwny mariaż…
A tak w ogóle, to obejrzyjcie sobie „Finding Big Country”.
Akcja nie jest może zbyt wartka i Michael Jordan nie ma zawsze ostatniego słowa, ale to chyba najsłodszy koszykarski dokument jaki powstał. No i „warnery” Bryanta grają jedną z ról!
Kiedy zobaczyłem zapowiedź wpisu na FB, byłem ciekaw czy wspomnisz o tym dokumencie. W rzeczy samej, bardzo sympatyczny i nostalgiczny filmik. 😉
Dobry wątek z tym kontraktem obuwniczym Reevesa. Szczerze mówiąc, zawsze to logo kojarzyło mi się z wytwórnią WB, ale byłem jednak przekonany, że to tylko jakieś podobieństwo z innym low costowym producentem.
Ciekawa rzecz, że w 90s sporo znanych graczy było twarzami mało prestiżowych producentów butów. Pamiętam Malone’a w jakichś Apexach (?) czy Olajuwona w Spaldingach. Hakeem już dawno temu dość głośno krytykował zresztą chyba wszystkie wielkie koncerny obuwnicze za zbyt wysokie ceny, często nieosiągalne dla nastoletnich fanów (trzeba by poszukać w Google). Ciekawe jak było z ich jakością, bo np. pamiętne Starbury’s to na oko nadawały się najwyżej na kilka intensywniejszych meczów w lidze amatorskiej (miałem je kiedyś w rękach i nawet rozważałem zakup :-)).
Fajny wpis, jak zwykle zresztą! Szczególnie, że o Vancouver Grizzlies! ❤
A Grant Hill grał w butach Fila 🙂