Micheal Williams

Micheal Williams

Fun Fact: Zawsze fascynowały mnie rekordy. Takie definitywne, nie „od czasu wprowadzenia zegara 24 sekund” czy „po 1980 roku”. Większość z nich była już dość wyśrubowana, gdy zaczynałem śledzić NBA (choć niektóre były całkiem świeże, jak 30 asyst Scotta Skilesa w 1990 roku). Mimo że byłem nowy w tym sporcie, szybko się zorientowałem, że nikt nie rzuci już 100 punktów (dlatego defekowałem materiałami budowlanymi, gdy David Robinson miał 71 punktów a Kobe Bryant 81), ani nie zbierze 50 piłek i w związku z tym każde zbliżenie się do statystycznych granic wydawało mi się wielkim wydarzeniem.

Z lat 90. przychodzi mi na szybko do głowy tylko pięć rekordów. Pamiętam sześć trójek Michaela Jordana w połowie meczu finałowego. Pamiętam, że Glen Rice pobił rekord All-Star Game pod względem punktów w kwarcie, ale tylko Meczu Gwiazd. Pamiętam średnio, ale odnotowałem pobicie rekordu trójek w jednym meczu Dennisa Scotta, ale to był głównie efekt skróconej linii rzutów za trzy (to zapomniany asterysk przy 72 zwycięstwach Byków). Dwoma rekordami, ktre wywarły wówczas na mnie największe wrażenie były w tej sytuacji seria kolejnych występów w meczu A.C. Greena oraz seria kolejnych celnych osobistych autorstwa Micheala Williamsa.

Williams trafił do NBA w 1988 roku jako 48 numer draftu. Miał fart, bo od razu po zakończeniu debiutanckiego sezonu mógł sobie wpisać w cv „mistrz NBA” – choć on sam zagrał w playoffach łącznie 6 minut (z czego w finałach dwie), był członkiem składu Detroit Pistons, który sięgnął po pierwszy tytuł w historii organizacji. Niestety nie załapał się już na dublet, bo latem został oddany do Phoenix Suns, którzy zwolnili go już w grudniu i dopiero wiosną szansę powrotu do ligi dali mu Charlotte Hornets, oferując 10-dniowy kontrakt i – ostatecznie – zatrudnienie do końca sezonu. Jego dorobek po pierwszych dwóch sezonach w NBA przekładał się statystycznie na średnie 3.7 punktów, 2 asysty i 8.9 minut w 77 meczach.

Wtedy kontrakt zaoferowali mu Indiana Pacers i to okazało się zbawienne dla jego kariery. Kolejne cztery lata, które Williams podzielił po równo między Pacers i Wolves (przeszedł do Minny razem z Chuckiem Personem za Pooh Richardsona i Sama Mitchella) to już osiągi na poziomie 13.8 punktów, 7.3 asysty oraz 31.2 minut w meczu. Wrócił do playoffów, ale tym razem w dużo bardziej prominentnej roli. W 1991 roku Pacers odpadli w pierwszej rundzie z Celtics, ale dumny klub z Bostonu potrzebował aż pięciu meczów by wyeliminować niżej rozstawionych rywali. Oto końcówka decydującego spotkania i świetna pogoń Indiany w ostatnich minutach, niemal zakończona powodzeniem…

Williams miał w tym spotkaniu 23 punkty i 10 asyst, a w całej serii zaliczał średnio 20.6 PPG, 8.6 APG, 3.2 RPG oraz 2.8 SPG. W 1992 roku był członkiem All-Defensive 2nd Team oraz drugim najlepszym przechwytującym ligi (2.9 na mecz) i przez trzy kolejne sezony utrzymywał się w pierwszej dziesiątce najlepszych asystentów. To właśnie wtedy – na przestrzeni 19 meczów sezonu regularnego, rozciągniętych na dwa sezony, między 24 marca a 9 listopada 1993 roku – trwała jego rekordowa seria, w czasie której ręka nie zadrżała mu na linii rzutów wolnych aż 97 razy z rzędu. W ten sposób pobił aż o 19 trafień poprzedni, dwunastoletni wówczas rekord Calvina Murphy’ego.

Niestety po 6 sezonach w lidze, bardzo solidna kariera Micheala załamała się z powodu nagłego pasma kontuzji. W rozgrywkach 94/95 wystąpił tylko w jednym meczu z powodu urazu stopy, a w kolejnych raptem w dziewięciu spotkaniach. Sezon 96/97 był dla niego stracony w całości, a jego powrót ograniczył się do 25 meczów w kolejnej kampanii. Williams w 1999 roku pojawił się jeszcze w dwóch meczach Toronto Raptors, ale te łącznie 15 minut gry było jego ostatnią stycznością z zawodową koszykówką.

Co dziś porabia Micheal – rozgrywający mojej pierwszej piątki graczy, których imię każdy choć raz napisał z błędem? Po odejściu z NBA założył biznes budowlany w Teksasie i jego rozwijanie tak go wciągnęło, że zerwał z koszykówką i dawnym życiem praktycznie całkowicie. Gdy parę lat temu dostał zaproszenie na świętowanie 25-lecia pierwszego tytułu Pistons, wcale nie chciał z niego skorzystać i dopiero żona przekonała go, że wspominanie sukcesów koszykarskich nie jest wcale takim złym pomysłem.

A co dziś dzieje się z rekordem Williamsa? Żyje i ma się dobrze, choć w ostatnich paru latach miały miejsce dwa groźne ataki: Jose Calderon umieścił w obręczy 89 kolejnych osobistych, a Dirk Nowitzki – 82. Warto dodać, że stary rekord Murphy’ego pobił w międzyczasie także Mahmoud Abdul-Rauf, który dociągnął swoją serię do 81 trafień. Rekordzista Guinnessa, Ted St. Martin uważa, że wszyscy oni są słodcy z tymi swoimi seryjkami…

[To kolejny lekko przeredagowany i zachowany dla potomności wpis z czasów istnienia rubryki „Pozdro Retro”, która już jakiś czas temu zniknęła z archiwów serwisu Z Krainy NBA]

Otagowane

4 thoughts on “Micheal Williams

  1. Juggernaut pisze:

    Przyznaję się bez bicia, że kiedyś myślałem, że z tym imieniem Williamsa to musi być albo jakaś literówka, albo się je inaczej czyta. W końcu dałem za wygraną. Skoro tak było zapisane zarówno w „Skarbie Kibica” w MB, jak w NBA Live, to musiało tak być. 🙂

    Łał, ten mecz Pacers z Celtics… Nie jestem pewien czy kiedykolwiek widziałem go w całości, czy tylko w obszernych skrótach ze względu na popisy Larry’ego. W każdym razie kompletnie nie kojarzyłem tego comebacku Indiany. Aż dziw, że Celtics byli aż tak bezradni przeciwko temu graniu small ball i nie potrafili wykorzystać pod koszem McHale’a lub Parisha. Detlef z pozoru wygląda tu prawie jak jakiś kandydat do DPOTY. 🙂 Jeden wielki chaos i panika w ataku u „Zielonych”… Grejt game!

  2. StalyCzytelnikRzadkiKomentator pisze:

    Rewelacyjna karta! Taki old-school 3D from 90′.
    Pozdrawiam!

  3. […] Fact: Przy okazji posta o Michealu Williamsie, mianowałem go playmakerem pierwszej piątki All-Literówka Team zbierającej zawodników z […]

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: