Cherokee Parks

Cherokee Parks

Fun Fact: Do drabiny, która jest motywem przewodnim drugiej serii 1995-96 Upper Deck Collector’s Choice jeszcze kiedyś wrócimy, a na razie skupmy się na gościu, który na powyższym obrazku próbuje się po niej wspiąć (SPOILER ALERT: nie uda mu się).

Znacie go jako typowego, niewiele wnoszącego białasa z NBA. Coś tam słyszeliście o jego zamiłowaniu do tatuaży (miał swego czasu na plecach wytatuowaną paszczę, która otwierała się, gdy Parks się schylał), być może też o jego siostrze – basistce punkowej, ale ogólnie miał tak nieciekawy dorobek boiskowy, że zapobiegł zapadnięciu na dłużej w pamięć nawet tak nietuzinkowej postaci.

Do ligi trafił z uniwerku Duke, gdzie najpierw znęcał się nad nim buc Christian Laettner (którego niby miał być drugim wcieleniem), potem cień rzucał nań Grant Hill, a gdy wreszcie Parks został niekwestionowaną opcją numer jeden, „poprowadził” swoją szkołę do jednego z najgorszych sezonów w historii (po dziś dzień jedyny ujemny bilans i brak awansu do NCAA Torunament po 1983 roku).

Pokazał jednak wystarczająco dużo, żeby Mavericks wykorzystali na niego swój 12 pick w Drafcie 1995. Tam z kolei pokazał wystarczająco mało, by po roku Teksańczycy opchnęli do Minneapolis w zamian za zmianę zabezpieczeń na picku pozyskanym w 1994 roku w ramach transferu Sean Rooksa

W drugim sezonie w koszulce Wolves dostał szansę gry w pierwszej piątce, którą… cóż… wykorzystał, o ile wykorzystaniem szansy można określić średnie na poziomie 7.1 PPG i 5.5 RPG. Minnesota jakoś specjalnie się nimi nie jarała i rozwiązała kontrakt z Parksem.

I wtedy przyszedł lokaut, który zaważył na dalszej karierze Cherokee’ego.

Niejeden zawodowiec wracał wówczas do gry na lokautowej tarczy (patrz: Kemp, Shawn), a dla Parksa był to moment, w którym uznał, że sportowy tryb życia czyni go nieszczęśliwym. Pojechał wówczas do rodzinnego miasta w Kalifornii i rozpoczął imprezowy ciąg, który w zasadzie trwał przez kilka następnych lat, przerywany bardzo rzadko, w tym m.in. po to, żeby podpisać nowy kontrakt z Vancouver Grizzlies.

W Kanadzie zasłynął tym, że spędzał więcej czasu w klubach ze striptizem niż na treningach. Po latach przyznał, że w offseason praktycznie nie dotykał piłki, a jak nie hulał, to leżał przed telewizorem. Jego ostatnią kampanią był sezon 2003/04, który zakończył przedwcześnie w grudniu, po zwolnieniu przez Golden State Warriors. Były drużyny zainteresowane jego usługami, ale on grzecznie odmówił. Z ulgą zostawił za sobą karierę sportową i otworzył punk rockową spelunę.

Tam właśnie zastało go oświecenie, że źle zdiagnozował swój życiowy problem i zatęsknił za koszykówką.

Próbował comebacku w 2011 roku, podpisując kontrakt z francuskim ligowcem. Wkrótce okazało się jednak, że jest chory i przeszedł operację na otwartym sercu, kończącą jego marzenia o powrocie na parkiet, ale nie o powrocie do NBA.

Dziś Parks pracuje w biurze ligi w Nowym Jorku, do którego dostał się dzięki programowi stażów dla byłych graczy. Podobno jest niezwykle podekscytowany, w tym takimi rzeczami jak nauka obsługi Excela, bo odnalazł w nich to, czego zawsze w jego życiu brakowało – porządek, system i jasny plan działania.

Rzucił pracę w rockowej knajpie i wyjechał pracować w korporacji?

A co, spodziewaliście się, że gość imieniem Cherokee zrobi coś zgodnie z utartymi schematami?

Otagowane ,

2 thoughts on “Cherokee Parks

  1. Juggernaut pisze:

    Ha! Pamiętam ten temat z czaszką (czy inną twarzą) na plecach Parksa. Było o tym w jakimś tekście o dziarach w NBA w starym dobrym Pro-Basket z TM-Semic. Czasy! 🙂

    Fajny wpis jak zawsze.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: