Fun Fact: Obejrzałem sobie ostatnio mecz pomiędzy Sacramento Kings i Miami Heat z 5 lutego 1996 roku, głównie dlatego, że chciałem popatrzeć na Walta Williamsa w akcji.
W pakiecie dostałem też Billy’ego Owensa, który interesuje mnie z tych samych powodów co The Wizard – obydwaj panowie przychodzili do ligi jako wszechstronni skrzydłowi ze smykałką do rozgrywania. To Owens był uważany za większy talent i – ostatecznie – większe rozczarowanie, ale tak on, jak i Walt bardzo blado wypadali na tle niegdysiejszych porównań do Magica Johnsona.
Co ciekawe, nieco ponad dwa tygodnie po tym meczu, Kings i Heat wymienili się swoimi niespełnionymi nadziejami. Walt Williams powędrował na Florydę razem z Tyrone’em Corbinem (został tam tylko do końca sezonu), zaś oprócz Billy’ego Owensa zmuszony do spakowania się został Kevin Gamble. To było w ogóle rewolucyjne zamknięcie okienka transferowego dla Heat, którzy domknęli jeszcze dwie wymiany – pozyskali Tima Hardawaya i Chrisa Gatlinga z Warriors za Bimbo Colesa i Kevina Willisa, a Terrence’a Renchera zamienili z Suns na Tony’ego Smitha. Wszystko po to, żeby mieć latem kasę na Gary’ego Paytona, Reggie’ego Millera i Juwana Howarda (choć, jak wiemy, plany od A do C nie wypaliły i Heat musieli się zadowolić nową umową dla Tima Hardawaya, Danem Majerle i P.J. Brownem).
Do Walta Williamsa mam też sentyment zbudowany na jego udziale w moim ulubionym, choć dość niszowym przerywniku z lat 90., w którym – już w jednej z kilku pierwszych migawek – prezentuje efektowny wymach nogami po wsadzie.
Ten spot jest jak zapis imprezy, na której moje dwie szczenięce miłości z tamtych lat – NBA i euro dance – spotkały się i nawciągały kokainy. LOWE.
Po tym epizodzie w Kings, Walter miał też bardzo udany sezon w Raptors. 🙂 Ale główny highlighlight, za który będę go pamiętał, to i tak „bomba” sprzedana Shawnowi Bradleyowi