Fun Fact: W świetnym artykule Patricka Hayesa z SB Nation, Terry Mills został słusznie zaliczony do pionierów zjawiska zwanego „Stretch Four”, czyli power forwardów grożących rzutem z dystansu. Dziś to powszechna umiejętność, ale w latach 90 takich zawodników było jednak zdecydowanie mniej, a na ich tle wybijał się właśnie Mills. Początkowo używał długodystansowej broni raczej sporadycznie i był bardziej tradycyjnym podkoszowcem, gdy rozgrywał najlepszy sezon w karierze – w rozgrywkach 93/94 był obok Joe Dumarsa liderem słabiutkich Pistons (to ten sezon dał im 3 miejsce w drafcie i Granta Hilla) z 17,3 punktami i 8,4 zbiórkami na mecz. Wtedy w jednym meczu oddawał niecały 1 rzut za trzy, ale już w następnym sezonie robił to 4 razy częściej stając się poważnym zagrożeniem z dystansu…
W rozgrywkach 96/97 Terry Mills należał do ścisłej ligowej czołówki z 8 najlepszym wynikiem w procentowej skuteczności „trójek” (42,2) i 10 w ilości trafionych rzutów z dystansu (175). Złośliwi dodadzą, że nazwa „Stretch Four” w jego przypadku nie odnosiła się tylko do jego umiejętności rozciągania defensywy, ale też rozciągania gumki w spodenkach, które z sezonu na sezon musiały opinać coraz to większy brzuszek Millsa.