Fun Fact: Niedawno na blogu pojawił się Adam Keefe, przypominając mi m.in. o gościu, z którym zamienił się miejscami w 1994 roku.
Magic Johnson powiedział kiedyś podobno „Każda drużyna NBA potrzebuje Ty’a Corbina”, a Cotton Fitzsimmons swoim największym błędem w karierze trenera nazwał nie ochronienie Corbina w expansion drafcie w 1989, gdy Wolves podebrali go ze składu Suns. A jednak najczęściej powtarzanym w kontekście Tyrone’a słowem był „transfer”.
Tyrone Corbin był jednym z największych podróżników po NBA. 6 razy brał udział w wymianach, co daje mu miejsce minimalnie poza historyczną czołówką, której najwięksi wymiatacze byli transferowani osiem (Chris Gatling, Don MacLean, Billy Owens) i siedem (Joe Smith, Otis Thorpe, Luke Ridnour) razy. Tyle, że Corbin był też kilkukrotnie zwalniany, zmieniał kluby jako wolny agent, a także został wybrany w expansion drafcie (ba, sam pick, z którym ostatecznie został wybrany – numer 35 w 1985 roku – był transferowany trzykrotnie). W rezultacie Corbin – mimo, że zdołał sobie wyrobić markę solidnego swingmana, wystarczająco dobrego na występy w podstawowym składzie ligowego średniaka – nigdzie nie zagrzewał miejsca na dłużej. Oto ścieżka klubowa jaką przez 16 sezonów przeszedł Corbin: Spurs – Cavaliers – Suns – Timberwolves – Jazz – Hawks – Kings – Heat – Hawks – Kings – Raptors – Pistons. To 11 zmian klubu i 10 różnych drużyn wliczając Pistons, dla których nie rozegrał ani jednego spotkania (rekord to 12, ale z przynajmniej 1 minutą gry w każdym teamie).
Jeśli Magic Johnson miał rację, to niewiele było drużyn, które swojego zapotrzebowania na Ty’a Corbina nie zaspokoiło.
[…] wymienili się swoimi niespełnionymi nadziejami. Walt Williams powędrował na Florydę razem z Tyrone’em Corbinem (został tam tylko do końca sezonu), zaś oprócz Billy’ego Owensa zmuszony do spakowania […]