Fun Fact: Gdy Magic Johnson ogłosił, że jest nosicielem wirusa HIV, a Karle Malone’y tego świata otwarcie wyrażały lęk przed bliskim, boiskowym kontaktem z gwiazdą Lakers (nie, żeby nie mieli prawa się obawiać, zwłaszcza na początku lat 90…), Rony Seikaly wyzwał Magica na pojedynek 1-na-1. Oddaję głos artykułowi z ESPN The Magazine opublikowanym dziesięć lat po dramatycznym oświadczeniu Johnsona:
Te kilka pierwszych miesięcy było dla niego [Magica – przyp. MMJK] bardzo samotnym okresem. Gdy w czasie treningów zawodnicy nie chcieli grać z nim na poważnie, po raz pierwszy poczuł się chory.
I wtedy Rony Seikaly w pewien sposób uratował jego duszę.
Seikaly – wówczas młody gracz Miami Heat – dochodził do siebie po kontuzji w Los Angeles i zapytał Johnsona czy mógłby z nim trochę porzucać.
Zaczęli grać jeden-na-jednego, na pełnych obrotach. Choć Johnson punktował jak chciał, był podekscytowany, że Seikaly zderzał się z nim, odpychał go i oblewał własnym potem i nie miał nic przeciwko, gdy Magic się odwzajemniał. Według bliskich Johnsona, „fakt, że Rony nie bał się z nim zagrać, znaczył dla Earvina tak wiele”.
Tamten dzień pojedynku z Seikalym, to jego ulubione popołudnie.
Warto dodać, że Magic wspominając tamte chwile także dziś, zawsze dziękuje byłemu centrowi/obecnemu DJ-owi.
Schody Rony’ego Seikaly’ego nie odpowiedziały na moją prośbę o komentarz.
Nie oszukujmy sie- Karl Malone to tępy burak, a Seikaly to. jak widać po wywiadach z nim, fajny człowiek
co do malone’a – zgoda. ale wtedy „przeciw” magicowi był nie tylko on