Fun Fact: Tę kartę wrzuciłem dziś z czterech powodów. Po pierwsze: spoko wąs. Po drugie: już chyba na pewno za rok wrócą Seattle SuperSonics. Po trzecie: przy okazji postu o Steve’ie Schefflerze, w komentarzach Skub zapodał takim oto klasykiem, który kończy się schefflerowym freestylem:
Po czwarte: spoko wąs.
szkoda mi Kings (zwłaszcza Webberowych i tych z white chocolate).. ale ogromnie się cieszę, że Sonics mogą wrócić.. nawet z tej okazji oglądałem mecz Kings aby zobaczyć co to będę wspierał za rok.. i po pierwszej połowie wyłączyłem – strasneeee
no webber to mój ulubiony koszykarz i też uwielbiałem tamtych kings, ale jakoś mimo wszystko zdecydowanie większy sentyment mam do sonics. ale mam nadzieję, że jordan da sobie w końcu spokój z bobcats i że sacramento będzie wtedy gotowe – za jednym zamachem przywrócimy kings i pozbędziemy się najbardziej bezsensownej drużyny ever. no chyba, że zmienią nazwę na hornets. wtedy muszą zostać w charlotte.
Dave Corzine grał też w Bulls. Zawsze wierzyłem, że będę pierwszym Polakiem w NBA (badum tss!), będę grał w Bulls, z „40” na koszulce (Bill Laimbeer tribute) — z którą ostatni w rosterze Bulls grał chyba Corzine właśnie.
Trybański zrujnował moje nadzieje, już wcześniej nadszarpnięte przez Adama Wójcika i spodenki z campu Clippers.
corzine w barwach bulls od jakiegoś czasu załapuje się na zdjęcie zdobiące pulpit mojego komputera więc potwierdzam pierwszą część komentarza. co do drugiej: a wójcik nie przywiózł przypadkiem skarpetek?