Tag Archives: laphonso ellis

Rod Strickland

Rod Strickland

Fun Fact: Zacząłem się przy obiedzie zastanawiać nad najlepszą piątką złożoną z zawodników najntisowych, którzy nigdy nie zagrali w Meczu Gwiazd NBA. A jeśli nie najlepszą, to nad taką, jaką chciałbym skompletować, gdyby ktoś postawił mi zadanie stworzenia od podstaw koherentnego składu.

Wiedziałem od razu jedno, point guardem będzie Rod Strickland. Między innymi dlatego:

Oczywiście mrużę oko na jego trudnych charakter, ceniąc jego zawadiackość, ale jednocześnie potępiając lenistwo i debilne decyzje, takie jak siadanie za kółko po pijaku (na początku lat dziesiątych pisało się o jego zwycięstwie w walce z nałogiem i od tego czasu nie słychać o żadnych aresztowaniach, a Rod pracuje dziś jako Program Manager w g-league’owej drużynie Ignite).

Mój drugi wybór to Drażen Petrović, który do All-Star Game nie załapał się w wyniku tragicznego zrządzenia losu (choć jest jednym z tych zawodników, którzy nie zostali powołani do Meczu Gwiazd pomimo miejsca w All-NBA Team w danym sezonie). Co prawda Chorwat i Rod Strickland nie zaczęli lat dziewięćdziesiątych w najlepszej komitywie, ale taki backcourt wart jest zakopania toporka wojennego…

Strickland będzie nękał Michaela Jordana w ataku, a w obronie to zadanie powierzyłbym Bobby’emu Phillsowi. Zapewne są bardziej ekscytujące opcje na pozycję small forward (zwłaszcza, że Bobby nominalnie był zawsze shooting guardem), ale każdy szanujący się zespół z korzeniami w latach dziewięćdziesiątych musi mieć jakiegoś „Jordan stoppera”. Jeśli wierzyć samemu Mike’owi – Phills był jednym z najlepszych. A jeśli radził sobie z Jego Powietrznością, to poradziłby sobie z każdym graczem obwodowym, dodając drużynie wymiar 3D (39% celności zza łuku w karierze).

Silny skrzydłowy to kolejna pozycja, która oferuje dwie drogi budowania składu. I choć kusiło mnie mocno, żeby postawić na gatunek endemiczny dla koszykówki lat 90. – podkoszowego wyrobnika – to po dość krótkim namyśle wybrałem LaPhonso Ellisa (namysł był krótki, bo pisząc ostatni post o Darnellu Mee obejrzałem sobie końcówkę piątego meczu Nuggets-Sonics z playoffów 1994 i Ellis wpadł mi w oko). Jest mi z tym całkiem dobrze, bo Fonzie to twardy podkoszowiec z dobrą ofensywą (w pewnym momencie włączył do repertuaru nawet rzut za trzy). Gdyby jego rozwój nie został zatrzymany przez kontuzje, nietrudno wyobrazić go sobie w Meczu Gwiazd (na pewno nie był gorszy niż Tyrone Hill).

No i jeszcze center. Znalazłem sobie czterech kandydatów. Jeden był superatletycznym obrońcą obręczy, który w późniejszych latach stał się jednym z najbardziej cenionych defensorów NBA, ale nigdy nie nabrał ofensywnej ogłady. Drugi był maszynką do zbiórek i punktów, ale brak sukcesów drużynowych każe poddawać w wątpliwość jego statystyki. Trzeci był świetnym strzelcem dystansu, ale obwodowe obowiązki odciągały go od podkoszowej walki. Czwarty jest jednym z najlepiej blokujących koszykarzy w historii, ale przez całą karierę pozostał niedoskonałym, jednowymiarowym graczem. Ostatecznie, tak jak w przypadku pozycji numer cztery, postawiłem na pierwszą osobę, która przyszła mi do głowy – gracza numer jeden. Dwójka była bardzo blisko detronizacji, ale na wyniku zaważyła post-najntisowa reputacja jedynki. Trójka nie pasowała do mojego planu podreperowania konta zbiórkowego i zniechęcenia rywali do wjazdów pod kosz. Czwórka z kolei koniec końców nie dawała mi niczego więcej niż jedynka, za to była obarczona większym ryzykiem ze względu na niekonwencjonalne warunki fizyczne (jeśli chcecie wiedzieć co u niej słychać dzisiaj, polecam tę przejmującą lekturę). Wybieram Marcusa Camby’ego (a żeby nie był jedynym członkiem tej piątki bez choćby luźnych związków z Rodem Stricklandem, to wspomnę, że obydwaj panowie w trakcie swoich karier byli więcej niż raz aresztowani – Cambyman dwukrotnie za marihuanę).

Jest jeszcze kilku zawodników, którzy byli blisko powołania, ale nie bawmy się już w drugą piątkę. Gdybyście jednak zapytali mnie o sixth mana, to postawiłbym chyba na Toniego Kukoca.

Ktoś chce wystawić swoją piątkę?

Otagowane , , , ,

Bryant Stith & LaPhonso Ellis

Bryant Stith LaPhonso Ellis

Fun Fact: Zawsze uważałem, że „Bryant Stith” to dziwne imię i nazwisko (a przez większość tego „zawsze” nie wiedziałem nawet, iż w pełnej wersji brzmi ono „Bryant Lamonica Stith”) – jakby ktoś nasadził w nim literówek. Oczywiście przyzwyczaiłem się, gdy jego posiadacz został mocnym ligowym średniakiem, specem od obrony, z pewnymi aspiracjami ofensywnymi.

Trudno znaleźć fana NBA z lat 90, który nie darzy sympatią graczy Nuggets z pierwszej połowy ostatniej dekady XX wieku – pewnie nawet kibice Sonics szanowali ich za pokonanie ich pupili w pamiętnej inauguracyjnej rundzie playoffów 1994. Z tego względu postanowiłem podbić atrakcyjność tego posta, ilustrując go kartą, na której Stith widnieje razem z LaPhonso Ellisem. Nie wiem ile mam kart z Bryantem Stithem, ale wiem, że Bryant Stith ma je wszystkie. O swoim karcianym zbieractwie rozmawiał ponad dwa lata temu ze Sports Collectors Digest:

„Kolekcjonowanie moich kart to frajda, ale też pamiątka dla moich dzieci i wnuków, sposób, żeby pokazać im, czego tatuś dokonał. Jestem dumny ze wszystkich kartoników z moją podobizną. Raz na jakiś czas zdejmuję z półki album z nimi, przeglądam i po prostu wspominam, delektuję się tamtymi chwilami.”

A ponieważ dziś, 17 lutego, mamy kolejne urodziny Michaela Jordana, dodam, że Stith swój numer 23, z którym grał w Nuggets, wybrał właśnie na cześć Jego Powietrzności, swojego największego idola. Musiał się czuć szczególnie, gdy w 2002 roku, jako gracz Cleveland (już z 20-tką na plecach) stał najbliżej kosza, do którego wpadała właśnie piłka po rzucie w ostatniej sekundzie MJ’a – jego trzeci i ostatni „The Shot”, którym raz jeszcze pognębił Cavs w ich hali.

(PS1: Nuggets z sezonu 93/94 to – uwzględniając pełne imiona i nazwiska – najlepiej nazywająca się piątka wszech czasów: Bryant Lamonica Stith, LaPhonso Darnell Ellis, Mahmoud Abdul-Rauf, Dikembe Mutombo Mpolondo Mukamba Jean Jacques Wamutombo i tylko ten Reggie Williams na skrzydle trochę psuje efekt, ale można pofantazjować, że zmienia go LaFarrell Darnell Mee lub Adonis Adelecino Jordan. Warto dodać, że w tamtym składzie był jeszcze Brian Williams, ledwie parę lat przed przemianowaniem się na Bisona Dele.)

(PS2: O wpis na temat Bryanta Stitha prosił Piotr Gałandzij)

Otagowane ,

LaPhonso Ellis

LaPhonso Ellis

Fun Fact:  Największy wkład w historię koszykówki LaPhonso Ellisa to, oprócz imienia, ta akcja:

Od kiedy zobaczyłem ją pierwszy raz w NBA Action, albo jakimś DSF-owym magazynie koszykarskim, do dziś – nie przestaje się nią jarać.  Chyba jedyny blok, który od tamtego czasu widziałem i który wzbudził we mnie podobne emocje to był blok Jasona Maxiella na Tysonie Chandlerze.

Otagowane , ,