
Fun Fact: Przesuń się wspólna karto Gheorghe Muresana i Shawna Bradleya – oto nowy król bliskich spotkań baaaardzo wysokiego stopnia: Ghita grający jeden na jednego z Manute’em Bolem:
Oczywiście ten pojedynek nie mógł się skończyć inaczej: młody Muresan prezentuje swoją podkoszową dominację, ale Bol i tak zalicza blok. Panowie byli kolegami z drużyny tylko przez kilka dni w lutym 1994 (Gheorge rozgrywał właśnie sezon debiutancki, a Manute – bezrobotny po zwolnieniu przez Heat – podpisał 10-dniową umowę). Niestety nie spędzili ani jednej wspólnej minuty na boisku. Szansa była podczas pogromu (98:128) w Miami, ale Wes Unseld wstawił Bola za Muresana (podobnie zresztą jak parę dni później, w przegranym starciu z Bucks) pozbawiając nas widoku, na którego okazję dziennikarze mieli już nawet gotową ksywkę: „Pomniki Waszyngtona”. Na szczęście udało się odgrzebać i zachować dla potomności na YouTube powyższe starcie.
Druga przygoda Bola z Bullets (to w stolicy USA spędził pierwsze trzy sezony) trwała tylko dwa mecze. Kolejny 10-dniowy kontrakt podpisał z innym zespołem, w którym w przeszłości grał przez trzy lata – 76ers. Niestety ofertę dostał, bo kontuzjowany był Shawn Bradley, więc nie tylko nie mogliśmy zobaczyć ich razem na parkiecie albo chociaż na rozgrzewce – nikt im nie wymyślił nawet ksywki (choć biorąc pod uwagę, że czasami wzrost Manute’a podawano jako równy bradleyowym siedmiu stopom i sześciu calom, czyli o cal mniej niż zazwyczaj, to ja bym poszedł w „Philadelphia 7’6″ers„).
To był schyłek kariery „Ludzkiego ołówka”, za to Muresan (którego pierwsze słowa jako zawodnika NBA wypowiedziane po angielsku brzmiały „I love this game”) miał przed sobą udaną, choć skróconą przez kontuzje karierę. Ba – Wilt Chamberlain w wydanej w 1997 roku książce twierdził nawet, że Rumun jest lepszy niż Shaquille O’Neal (a konkretniej: byłby lepszy, gdyby oddawał tyle samo rzutów i sędziowie pozwalali mu na tyle samo, co pozwalali Shaqowi). Nie był lepszy niż O’Neal, ale na pewno przysparzał mu sporo problemów na boisku (sam O’Neal powiedział kiedyś, że Ghita i Bryant Reeves to dwaj goście, z którymi zawsze się męczył).
No i lepiej pachniał.


