Derrick Chievous

Derrick Chievous

Fun Fact: Choć w koszulce Kawalerzystów wystąpił w meczu NBA tylko 32 razy, Derrick Chievous był na tyle wyrazisty, że został sklasyfikowany przez Cleveland.com na piątym miejscu w rankingu najbardziej oryginalnych postaci w historii klubu.

Przed nim był tylko niesławny Ted Stepien, który handlował pickami w drafcie niemal z takim oddaniem, z jakim Shaquille O’Neal reklamuje swoje buty (można wręcz powiedzieć, że na początku lat 80. picki Cavs były dostępne, okazywały się jakościowe i zabawy z nimi było co niemiara), niejaki Gary Suiter, podkoszowiec, który podobno większość sezonu 1970/71 spędził na drzemkach, World B. Free, o którym można powiedzieć wiele, ale w sumie wystarczy powiedzieć, że nazywa się World B. Free oraz legendarny trener Bill Fitch. Ex aequo z Chievousem sklasyfikowano z kolei Mela Turpina, którego walka z nadwagą była tak beznadziejna, że można by go porównać do Syzyfa, gdyby nie to, że posturą znacznie bardziej przypominał toczony przez niego głaz.

Czym zapisał się w pamięci autora rankingu Derrick?

Wymienia on parę powodów, z których najzabawniejsze jest zakładanie koszulki kolegi z drużyny i leżenie pod jego szafką w szatni, bez żadnego powodu, oraz poproszenie bardzo białego człowieka, Paula Mokeskiego o jego buty z autografem, a potem założenie ich na mecz, mimo że były za duże.

(Jeśli chodzi o tę drugą opowieść, to inne źródła – a konkretnie The Akron Beacon Journal z lipca 1990 – potwierdzają, że grał kiedyś w butach podpisanych przez Mokeskiego, ale nie mówią, że były to wielkie buty centra Cavs. Wspominają za to, że kiedyś grał z czterema wkładkami w obuwiu, bo uznał, że zrobiło się zbyt „miękkie”.)

Popisowym numerem małego skrzydłowego były jednak plasterki, które naklejał sobie przed każdym spotkaniem – nawyk, który zaczął się w szkole średniej, po tym, jak dorobił się rozcięcia nad brwią. Praktycznie nie znajdziecie tekstu o Derricku bez wzmianki o jego znaku rozpoznawczym. Długo zanim dzieciaki jarały się plasterkiem Penny’ego Hardawaya, kibice na meczach Uniwersytetu Missouri oklejali się na cześć Chievousa.

Choć dziennikarze ze stanu Ohio z pewnością doceniali obecność w drużynie tak barwnej postaci, to jednak Kawalerzyści – do których trafił w lutym 1990 roku z Houston Rockets za trzy drugorundowe picki – dali sobie z nim spokój w połowie rozgrywek 1990/91, a Derrick miał już nigdy więcej nie wystąpić w meczu NBA.

To był dość nagły koniec kariery, jak na gościa, który był gwiazdą NCAA, a przez pierwszy miesiąc w NBA wyglądał, jak jeden z najbardziej obiecujących młodych zawodników.

Wybrany z szesnastką draftu 1988, Chievous był przez pewien czas drugim strzelcem Rakiet, za Hakeemem Olajuwonem. W pierwszych ośmiu meczach zdobywał z ławki średnio po 17.4 punktu (w tym 27, 22 i 21 punktów w trzech kolejnych, wygranych starciach). Z czasem jednak było co raz trudniej i o minuty, i o punkty. Był to efekt tego, że trenerzy przeciwników zobaczyli, że nie robi nic więcej poza wjazdami pod kosz, a trenerzy Rockets – że, faktycznie, nie robi nic więcej poza wjazdami pod kosz, a do tego zbyt dobrze nie broni.

Do tego dochodziła jego specyficzna osobowość oraz wyprzedzająca go reputacja dziwaka – artykuł o nim w Sports Illustrated zaczyna się od spotkania z autorem w knajpce i wsypania przez koszykarza do herbaty 25 saszetek cukru. Inny artykuł na jego temat – opublikowany w Chicago Tribune w grudniu 1987 roku – skupia się z kolei na jego zamiłowaniu do naśladowania głosu i ruchów znanych osób oraz kolegów. Jego głupawe poczucie humoru i ocierająca się o arogancję pewność siebie, powodowały, że znacznie trudniej było mu zdobyć zaufanie szkoleniowców.

I choć coach Teksańczyków, Don Chaney, twierdził, że ma „złoty charakter” i jest „dobrą osobą”, to jednocześnie dodawał: „nie próbuję zrozumieć Derricka, bo jestem bliski szaleństwa, gdy muszę go słuchać dłużej niż minutę lub dwie”.

To wszystko były jednak wypowiedzi z okresu miesiąca miodowego. Później Chaney mówił już raczej, że „Derrick nie ma pojęcia na czym polega bycie dobrym graczem NBA” i, że „musi dorosnąć” oraz „jak najszybciej pozbierać kawałki swojego strzaskanego ego”, co rzuca trochę więcej światła na okoliczności szybkiego zakończenia jego ligowej kariery.

Do tego warto wspomnieć, że Chievous chyba aż tak się koszykówką nie jarał.

Jego młodzieńczym marzeniem było zostanie komentatorem sportowym. Uczelnię wybierał kierując się nie poziomem sportowym i rolą w drużynie, a poziomem kierunku dziennikarskiego. Niestety ten w Missouri okazał się odrobinę zbyt wysoki, bo Derrick ostatecznie nie dostał się na upragniony wydział i musiał zadowolić się socjologią oraz zdobywaniem doświadczenia podczas nagrywania własnych segmentów do programu telewizyjnego, prowadzonego przez jego trenera uniwersyteckiego, Norma Stewarta (z którym zresztą, podobnie jak później z Donem Chaneyem, też się niezbyt dogadywał).

Gdy jeszcze trwał ten jego niezwykle udany pierwszy miesiąc w NBA, Chievous powiedział Jeffowi Gordonowi z St. Louis Post, że dziesięcioletnia kariera w lidze jest nie dla niego i planuje ją zakończyć po sześciu i potem być jak Marv Albert.

Cóż, sześcioletni plan zrealizował tylko w połowie, a i tych dziesięciu lat nie udało się uniknąć, bo właśnie przez tyle czasu, łącznie z występami w ligach zagranicznych, był zawodowym koszykarzem. Marzenia o dziennikarstwie też zostały zweryfikowane przez rzeczywistość.

Na sportowej emeryturze, Derrick osiadł ostatecznie w stanie Missouri i znalazł wspaniały sposób na pożytkowanie swojej energii. W mieście Columbia przez kilkanaście lat pracował dla Woodhaven, organizacji non-profit, pomagającej dorosłym z niepełnosprawnościami intelektualnymi i rozwojowymi.

Jeszcze w latach 90., gdy szukał szansy na powrót do NBA, przebąkiwał, że chyba nie zrobił wszystkiego, co mógł, by się w niej utrzymać. Cóż – każdy popełnia błędy, ale nie każdy ma na nie tak mały margines, jak sportowiec. Oto np. cała drużyna Missouri Wildcats, w tym Derrick i jej trener, popełniająca największy błąd swoich żyć, którym było nagranie utworu hiphopowego:

Potrzebuję plasterków na uszy.

Postaw kawę
Otagowane

4 thoughts on “Derrick Chievous

  1. Zibee23's awatar Zibee23 pisze:

    Kiedy byłem małem chłopcem, w czasach przedinternetowych, miałem cel, aby ustalić wszystkie pierwsze rundy draftu z lat 1980-1991. Byłem blisko, ale kilka nr pozostało pustych. Jednym z nich był właśnie Derrick Chievous, dlatego też dzięki wielkie za przybliżenie sylwetki tego zawodnika.

  2. Zibee23's awatar Zibee23 pisze:

    Baskety, Magic Baskety, karty, NBA Live… a potem pojawia się basketball-references i okazuje się, że cała moja cięzka praca, wszytsko było ch.. warte.

Dodaj komentarz