Z okazji zbliżającego się wpisu numer 500 na MMJK postanowiłem nabyć boxy celem otworzenia ich w podniosłej atmosferze jubileuszu. 500 wpisów to dużo. To taki próg, za którym wita nas poczucie dobrze wypełnionego obowiązku. Wiem, że na tym blogu zbyt często zdarzają się przestoje w stałej dostawie nowych treści, wiem, że same treści bywają niezbyt wymagające, ale jednak niezależnie co i jak się robi, gdy zrobi się to 500 razy, można sobie pogratulować.
Okrągła numeracja wpisu zachęca do zrobienia czegoś inaczej niż zazwyczaj, dlatego postanowiłem przy tej okazji wrócić do nieco zapomnianej ostatnio sztuki otwierania boxów. Szelest foliowych opakowań walających się po pokoju, skurcze w dłoniach i mikro urazy (mnie np. boli teraz opuszek palca wskazującego lewej ręki od szczypania opakowań przed rozerwaniem), 20-kilkuletnia farba witająca się z pofabrycznym światem skrzekiem rozklejania kart…
Żeby było w miarę różnorodnie, do dwóch klasycznych boxów z lat 90 – 1994-95 Flair Series 1 oraz 1994-95 Skybox Premium Series 2 – dorzuciłem mój ulubiony współczesny box – 2012-13 Panini Momentum Basketball. Wszystkie otworzyłem, a proces ten udokumentowałem w symbolicznym fotostory… Zapraszam, są opisy (na mniejszych ekranach trzeba scrollnąć kawałek niżej, żeby je przeczytać) i w ogóle, a slajdy w Internecie wcale nie są bez sensu…
Tak jak wtedy, gdy wyjmowałem z boxa 2011-12 Panini Hoops jedyną na świecie kartę Melo, tak i teraz los się do mnie uśmiechnął kartą nie tyle rzadką (brak oficjalnego limitu), co po prostu cenną – debiutanckim autografem Anthony’ego Davisa!
Tak jak wtedy, tak i teraz uczczę to tym samym podsumowaniem sytuacji autorstwa Zoidberga:
Uwaga – kolejne nawiązanie do kreskówek: z boxami jest tak jak z tą sceną w Family Guy, w której Peterowi ktoś oferuje do wyboru jacht lub tajemnicze pudełko. Głowa rodziny Griffinów wybiera oczywiście pudełko, bo „może być w nim wszystko, nawet jacht”. Kupiona karta nie cieszy aż tak bardzo, jak wyciągnięta z boxa. No i w tym przypadku byłaby droższa niż całe pudełko. Normalnie nie poruszałbym tematu ceny, ale tym razem warto o niej wspomnieć – zerknąłem na eBay i okazuje się, że można za nią przy bardzo dobrych wiatrach zgarnąć równowartość około 500 złotych… Łapiecie? 500 wpisów, 500 złotych… Świętowanie jubileuszu uważam tym samym za udane i bardzo ładnie korespondujące z motywem przewodnim.
Już wkrótce karty z nowych boxów trafią do skanera, a potem na łamy tego bloga. Wpis numer 1000 już niebawem – obiecuję kolejną „pińcetkę” jak najlepiej Wam urozmaicać (planuję nawet konkurs(y), jeśli w końcu uda mi się wymyślić chociaż pół sensownej zasady). Dziękuję, że byliście ze mną do tej pory i mam nadzieję, że nie przeniesiecie swoich czytelniczych talentów gdzieś indziej. Skoro lata 90 są jak wino (a są), to najbardziej wytrawne karty wciąż jeszcze nie zostały wyłożone na stół.
Witam!
Na wstępie chciałem napisać, że jestem czytelnikiem Twojego bloga prawie od początku jego istnienia. Nigdy jednak nie logowałem się aby napisać komentarz i robię to po raz pierwszy 🙂 500 wpisów to dużo, dlatego postanowiłem uczcić tę liczbę i napisać swój pierwszy komentarz na tym jakże wspaniałym blogu 😉 Jestem przekonany, że nie jest łatwo znaleźć w sobie tyle samozaparcia, aby stworzyć 500 wpisów nie widząc pod większością z nich nawet jednego komentarza. Chcę żebyś widział, że masz co najmniej jednego stałego czytelnika, który regularnie co drugi dzień wchodzi na Twojego bloga, aby sprawdzić czy wrzuciłeś nową kartę i czytając kolejny wpis poczuć ten specyficzny rodzaj humoru związany z Wielką Ligą oraz przywołać w swojej pamięci ducha lat 90′ i ich kiczu (za którym notabene bardzo tęsknię). Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że masz tych czytelników więcej niż jednego, ale pewnie wszyscy są tak leniwi jak ja i stąd liczba komentarzy pod wpisami. Wielkie dzięki za te 500 wpisów! Za Twoją namową postanowiłem również zagrać w DTTF na stronie NBA. Cały czas liczę na miejsce w 5 piątce i możliwość wyboru gracza do wpisu na blogu (mam jeszcze Lebrona i Thompsona także wszystko jest możliwe!)
W związku z tym małym jubileuszem mam również do Ciebie kilka pytań:
1. Ile mniej więcej kart liczy Twoja kolekcja?
2. Czy pamiętasz swoją pierwszą kartę? (odkupioną od kolegi z pudełka po Marlboro)
3. Czy masz jakiś system zbierania kart? (sety?)
4. Jakie wskazówki udzieliłbyś początkującym kolekcjonerom? (wygrałem kilka kart w konkursie organizowanym przez MVP Magazyn i bije się z myślami czy w to wchodzić. Myślę, że to dobry początek na rozpoczęcie przygody, mimo iż nie ma wśród nich karty z Bardzo Białym Człowiekiem, których jestem fanem)
Trochę się rozpisałem ale myślę, że pod 500 wpisem można! 😀 Obiecuje, że następny komentarz będzie wcześniej niż przy 1000 wpisie!
Pozdrawiam i życzę trafienia w następnej paczce karty Bryanta Reevesa w towarzystwie jego krów (nawet jeśli taka nie istnieje)!
Wielkie dzięki za komentarz i miłe słowa! Świadomość istnienia grupki (nawet bardzo wąskiej) osób, które chcą akurat przy pomocy mojego bloga pielęgnować sympatię do NBA lat 90 jest dla mnie kluczową motywacją, a każda interakcja z Czytelnikami to zastrzyk energii. Rozumiem natomiast jak to jest z komentarzami w Internecie i nie oceniam wartości tego projektu po ich ilości. Wystarczą pojedyncze, sporadyczne głosy uznania, żebym wiedział, że nie piszę tylko dla siebie… choć tak naprawdę, gdybym nie pisał dla siebie, to nie doczłapałbym zapewne do wpisu numer 500.
Co do Twoich pytań:
1) Kurczę, straciłem rachubę dawno temu – nie dlatego, że tak tego dużo, po prostu dawniej spisywałem wszystko na bieżąco, a potem przestałem i z lenistwa jak do tej pory nie wróciłem do uzupełniania spisu… Aaaaaaaaale – gdybym miał strzelać, to zbliżam się – raczej powoli – do 10 tysięcy kartoników (przy czym to „zbliżam się” może równie dobrze oznaczać 7 tysięcy co 11 tysięcy). Brzmi nieźle, ale wśród prawdziwych kolekcjonerów nie jest to pewnie zbyt imponujący wynik. To jednak dla mnie dość „miękkie” hobby, z okazjonalnymi odchyłami w stronę bardziej poważnego zbierania…
2) Oj, trudno będzie przypomnieć sobie tę pierwszą… Na pewno to było coś z serii 1991-92 Upper Deck, ale chyba zacząłem od kupienia kilku kart, tym trudniej więc wytypować jedną… Mógł wśród nich być Charles Oakley i Kenny Walker – to na pewno jedne z pierwszych moich kart i na pewno już wtedy byłem fanem Knicks więc to logiczne, że musieli być jednym z najwcześniejszych nabytków. Do głowy też przychodzi mi karta Rona Harpera (wszystkie ze wspomnianej serii UD). Pamiętam za to doskonale, którą kartę jako pierwszą wyjąłem z paczki: https://mercymercyjeromekersey.wordpress.com/2012/02/14/latrell-sprewell/
3) Nie mam żadnego systemu, po prostu mam kilka motywów przewodnich. Przede wszystkim zbieram stare sety – z nostalgii, ale też dla urozmaicenia wizualnego MMJK. Dodam, że nie odczuwam potrzeby zbierania ich w całości – w większości przypadków kończę na tym, co znalazłem w boksie. Parę pełnych setów oczywiście mam – albo wprost z boksu, albo kupione w całości. Tylko wspomnianą i kultową dla mnie serię UD 91-92 oraz 11-12 Panini Hoops próbowałem uzupełniać pojedynczymi kartami (chwilowo zarzuciłem). Poza tym zbieram karty z autografami (a także dość losowo, edycje game used) graczy Knicks. Z tego zrodziło się nieco bardziej poważne zbieranie kart typu auto lub patch ulubionych Knicków z każdej z paru ostatnich dekad: Walta Fraziera (70s), Bernarda Kinga (80s), Marka Jacksona (90s), Renaldo Balkmana (00s) i Imana Shumperta (10s). Poza tym zbieram jak leci karty Chrisa Webbera (choć ostatnio trochę odpuściłem) i Orlando Woolridge’a (mam już praktycznie wszystkie kiedykolwiek wydane, brakuje mi 2 z oficjalnej listy). Okazjonalnie kupuję nowsze box (po 2000), ot tak, dla frajdy otwierania. Moja najnowsza zajawka to autografy ulubionych graczy (na podstawie niedawno sporządzonych składów All-Time Favorite Team) i parę fajnych kart już się udało nabyć. Insertów raczej nie zbieram, zdarzyło mi się to tylko dwukrotnie – karta po karcie zbierałem insert Elusive Ink z 2011-12 Panini Past & Present, w całości kupiłem też mój ulubiony ninetiesowy insert Hardwood Leader z Flair 95-96.
4) Trudno mi coś obiektywnie doradzić. W przypadku kart, jak i każdego kolekcjonerskiego hobby, kluczowe jest indywidualne podejście. Na pewno najłatwiej zacząć od ulubionego zawodnika/drużyny, warto też na próbę otworzyć sobie jakiegoś boxa, bo dla mnie to zawsze kupa frajdy (starsze boxy można kupić już od 100 zł, nowe też, choć w wersjach okrojonych – z mniejszą ilością paczek i bez gwarantowanych autografów itd), ale moim zdaniem nie ma żadnej słusznej drogi na początek. Klucz może być dowolny, na przykład Bardzo Biali Ludzie. Warto też się zastanowić ile chce się na to wydawać. Zbieranie zwykłych kart z lat 90 to tania opcja, za karty z autografami trzeba już płacić większe pieniądze (za autografy gwiazd – bardzo duże). Niektórzy traktują to hobby jako inwestycję, lokatę kapitału, więc to także jakiś tam sposób na podejście do tematu. Trudno o konkretne wskazówki, gdy nie wiem co w karcianym hobby interesuje Cię najbardziej, ale służę pomocą jakby co…
Tyle.
Raz jeszcze dzięki za wypasiony komentarz:) Życzę powodzenia w DTTF!