Fun Fact: Wybaczcie, ale pozwolę sobie na odrobinę nostalgii. Powyższa karta Sprewella to pierwsza karta jaką kupiłem. Gdzieś wynalazłem adres sklepu sprzedającego pojedyncze paczki kart, zamówiłem jedną i pierwszą kartą, którą z niej wyciągnąłem był właśnie ten Spree. Jestem przekonany, że jej zapach jest jednym z zapachów, które zawsze będę pamiętał. A Latrell jest dziś jednym z moich ulubionych zawodników nie tylko dlatego, że świetnie pakował i dusił brodatych trenerów, ale właśnie w związku z tym jaką radość sprawiła mi ta jego karta.
Całe szczęście, że nie zacząłem oglądać zawartości zakupionej paczuszki od trzeciej karty. Głupio byłoby się dziś podniecać Adamem Keefe.
[…] Miner z mojej pierwszej w życiu paczki kart (o której rozpisywałem się tutaj). Przez długi czas moja ulubiona karta na […]