Fun Fact: Karta uwiecznia – moim zdaniem – najważniejszy blok w historii Finałów NBA. To niesprawiedliwe, że legendy opowiada się o wcześniejszym rzucie Paxsona, skoro – znów moim zdaniem – KJ na bank by trafił, dał Suns zwycięstwo i siódmy mecz u siebie. Swoją drogą, uważam za jedną z największych grabieży w wykonaniu losu, że nie było nam dane obejrzeć Jordana w siódmym spotkaniu finałowym.
A co do Horace’a Granta, to była to koniec jego przedostatniego sezonu w barwach Chicago Bulls. Do 1999 roku biegał w barwach Orlando Magic, potem zaliczał roczne przygody z Seattle Supersonics, Los Angeles Lakers i Orlando Magic, po których ogłosił zakończenie kariery. W 2003 roku wrócił jednak aby ostatni raz spróbować walki o tytuł z Lakersami. W 2013 roku jeszcze raz powrócił do NBA i znów gra w Magic.
Fun Fact: Mam wrażenie, że Tom Chambers po zakończeniu kariery zawodniczej w 1997 roku nie tylko zajął się pracą w biurze Phoenix Suns ale też edytowaniem własnego profilu na Wikipedii. Nie ma na nim ani jednego słowa o tym, że wszyscy (przynajmniej na początku kariery) uważali go za buca, który oddaje mnóstwo nieprzygotowanych rzutów a w rozmowach z prasą tylko się przechwala i krytykuje innych.
Zamiast tego odnotowano każdy przypadek spadku liczby prób rzutów w sezonie, zawsze wspominając, iż kończył się on gorszymi wynikami drużynowi. Przy okazji Wikipedia albo szukaja winnych, jak niedobry i niesprawiedliwie pomijający Toma point guard, albo chwaląc Chambersa za to, że w swojej wspaniałości łaskawie postanowił grać bardziej drużynowo.
Dodatkowo profil zawiera takie typowo encyklopedyczne zdania jak (odnośnie Meczu Gwiazd 1987): „Przystojny i popularny blondwłosy strzelec rzucił 34 punkty trafiając 13 z 25 rzutów i został uznany za MVP na oczach szalejącej publiczności.” Brakuje za to na przykład wzmianki o tym jak były kolega klubowy z czasów Sonics, Gerald Henderson, nazwał przystojnego i popularnego blondwłosego strzelca „najbardziej samolubnym człowiekiem z jakim grał”.
Jedno wspomnienie Chambersa pozostaje jednak niezmienne i nie da się go nijak przeinaczyć – koleś potrafił skakać…
Kevin Johnson z kolei potrafił to wykorzystać i to dlatego Suns byli jedną z najbardziej ekscytujących drużyn w NBA już pod koniec lat 80.
A żeby nie było, że Johnson jest tylko w ramach bonusa, mały fun fact tylko o nim: podobno na początku kariery słynął z nietypowych „cieszynek” – kolegów za udane akcje nagradzał bodiczkami lub kopaniem w tyłek. Zemściło się to na nim parę lat później gdy jego nowy kumpel, Charles Barkley, po game-winnerze KJ’a zafundował mu tak mocny tryumfalny uścisk, że Johnson wylądował na liście kontuzjowanych ze zwichniętym ramieniem…