Tag Archives: anthony bonner

Anthony Bonner

Anthony Bonner

Fun Fact: Taką laurkę od Pata Rileya, nasz bohater dostał w końcówce sezonu 1993/94, w której swoją solidną grą pomógł Knicksom wygrać 15 kolejnych spotkań:

„Jest kwintesencją gracza do zadań specjalnych. […] Jeśli istnieje gracz, który uosabia nasz styl gry, jest nim Anthony Bonner.”

Seria zwycięstw zaczęła się od meczu, w którym Brylantynowy Pat przemodelował pierwszą piątkę, zastępując w niej Johna Starksa i Charlesa Smitha Hubertem Davisem i właśnie Bonnerem. Podpisany przed sezonem jako wolny agent, po trzech latach w Sacramento, Anthony dokończył sezon jako gracz podstawowego składu, opuszczając w międzyczasie tylko jeden mecz po wypadku samochodowym (w końcu przywalenie samochodem w drzewo nie mogło być dużo gorsze od przywalenia na treningu w Charlesa Oakleya).

W roli startera wystąpił też w pierwszych siedmiu starciach playoffowych. Niestety bójka Dereka Harpera i JoJo Englisha, po której rozgrywający nowojorczyków został zawieszony na dwa mecze (łagodna kara, jeśli weźmiemy pod uwagę, że szarpali się praktycznie siedząc na kolanach Davida Sterna), wymusiła na Pacie Rileyu zmianę pierwszej piątki w czwartym starciu półfinałów konferencji z Bulls. Greg Anthony zastąpił Harpera, a Starks i Smith wrócili do wyjściowego składu po raz pierwszy od dwóch i pół miesiąca.

I tak już zostało na resztę wiciemistrzowskiego runu, a Bonner z podstawowej piątki trafił niemal poza rotację.

Jasne, że Bonner był graczem ograniczonym ofensywnie, zwłaszcza grając na pozycji small forward (w rozgrywkach 1993/94, w meczach rozpoczętych od pierwszej minuty, miał średnie osiągi na poziomie 5.0 PPG w sezonie zasadniczym i 3.3 PPG w playoffs), a jego brak na boisku nie zachwiał jakoś szczególnie ich twardą defensywą, ale i tak dziwi mnie, że w ostatnich osiemnastu pojedynkach playoffów 1994, Riley skorzystał z „kwintesencji zadaniowca” i „uosobienia stylu Knicks”, tylko sześciokrotnie.

W finałach zagrał łącznie 11 minut w dwóch meczach, choć Riley zapowiadał jego powrót do rotacji. Pojawił się po raz pierwszy dopiero w końcówce trzeciej kwarty trzeciego meczu. Knicks byli w tamtym momencie mozolnie próbowali zmniejszać dwucyfrową stratę punktową. Gdy Bonner wszedł na parkiet, kibice MSG zgotowali mu bardzo głośne przyjęcie. Niecałą minutę później odwdzięczył im się jedną z najmocarniejszych akcji Knicks w tamtej serii:

(A potem przypomniał, że był najgorszym wykonawcą wolnych w drużynie, który trafiał je ze skutecznością 47%: podchodził aż trzy razy do bonusowego osobistego za faul przy wsadzie, bo gracze Rockets dwukrotnie zbyt wcześnie wchodzili w „trumnę”, i trzy razy spudłował).

Anthony został na kolejny sezon w Knicks i choć wrócił do okazjonalnych występów w pierwszej piątce i ogólnie spędzał na parkiecie średnio tyle samo minut, co rok wcześniej, to jego skuteczność spadła z 56.3% do 45.6%, a średnia punktowa z bardzo skromnych pięciu do przepraszających, że żyją trzech z ośmioma dziesiątymi. Choć czasami dwa z tych trzech punktów wyglądały tak:

W playoffach, które zakończyły się dla Knicks po jedenastu meczach, porażką 3-4 z Pacers, Bonner powrócił jednak na obrzeża składu. Pojawił się w sześciu pojedynkach, a jego średnia minut względem sezonu zasadniczego zmniejszyła się ponad trzykrotnie.

Skoro stawiający defensywę ponad wszystko Riley nie zawsze widział miejsce na parkiecie dla Bonnera, tym bardziej nowy trener Knicks, Don Nelson, nie próbował szukać dla niego roli. Jego kontraktu nie przedłużono, ale w grudniu 1995 roku, nasz bohater dostał ofertę pracy z Włoch. Virtus Bologna szukał skrzydłowego, po tym jak rękę złamał Orlando Woolridge. W 12 meczach, Bonner rzucał prawie 17 punktów, zbierał prawie 10 piłek i przechwytywał piłkę prawie 3 razy. Przepisy zabraniały mu występów w Eurolidze, dlatego tylko z ławki oglądał, jak skrzydłowy Realu Madryt, Amerykanin litewskiego pochodzenia, Joe Arlauckas, ustanawia współczesny rekord rozgrywek, rzucając 63 punkty (choć to Radivoj Korać jest bezsprzecznym rekordzistą wszech czasów różnych euroligowych iteracji – w sezonie 1964/65, w dwóch meczach jego OKK Belgrad ze szwedzkim Alviksem, rzucił 71 i 99 punktów). Po meczu Bonner poszedł na drinka z Arlauckasem i powiedział mu, że gdyby grał, to Joe „byłby na kolanach przed przerwą”, co jest anegdotą tak nieważną, jak idealnie pasującą do bonnerowego vibe’u. Anthony wrócił do Stanów przed fazą pucharową Serie A, bo pojawiło się miejsce w składzie Orlando Magic. Zagrał 4 razy w sezonie zasadniczym (10.8 MPG, 3.3 PPG, 4.8 RPG), 4 razy w playoffs (4.0 MPG, 0.8 PPG, 0.5 RPG) i tyle.

Jego kariera w NBA trwała tylko 5 pełnych sezonów. Mało, jak na speca od zbiórek i obrony, który odgrywał sporą rolę w jednej z najlepszych drużyn lat 90. W sam raz, jak na klasyczny przypadek skrzydłowego rozdartego między pozycjami z nieistniejącym repertuarem ofensywnym. Nie każdy jednak jest Dennisem Rodmanem.

Ja miałem słabość do Anthony’ego Bonnera jeszcze zanim dołączył do moich Knicks, bo jego karta Skyboxa była jedną z pierwszych kart koszykarskich jakie w życiu posiadałem. Co prawda upper deck w koszulce Knicksów był lepszą ilustracją dla tego wpisu, to nie odmówiłem sobie także zeskanowania karty, którą w wieku 10 lat obejrzałem z obu stron pewnie setki razy.

Anthony Bonner

Aha – z tyłu tej karty było napisane, że postacią, którą Anthony najbardziej chciałby poznać, jest Nelson Mandela.

Jestem pewny, że powiedziałby wtedy Mandeli coś w stylu „pamiętaj, że Twoje prawa człowieka kończą się wtedy, gdy zaczynam Cię kryć na boisku”.

Otagowane

Anthony Bonner

Anthony Bonner

Fun Fact: Czas na drugą z obiecanych przy okazji ligi MMJK w Drive To The Finals „nagród redaktorskich”, która przypadła Czytelnikowi posługującemu się w DTTF pseudonimem „ptrmax”… Jakoś tak wyszło, że nie zapytałem o imię (przepraszam), pewnie dlatego, że skupiłem się na pytaniu o imię i nazwisko zawodnika, który miał się na mocy wręczenia nagród pojawić na blogu.

Padło na jednego z mniej znanych twardzieli z New York Knicks, Anthony’ego Bonnera. I dobrze, bo Bonner był lepszym zawodnikiem niż wskazywałoby na to ledwie 5 sezonów (plus 4 mecze z Magic w sezonie 95/96) jakie spędził w NBA. Był specem od defensywy – zarówno pod koszem jak i na obwodzie – oraz jedną z tych postaci w Knicks z lat 1993-95, z której powodu omijało się na wszelki wypadek wszystkie ciemne uliczki szerokim łukiem. Może nie miał tak imponującej muskulatury jak Anthony Mason, ani takiej bezczelności w oczach jak Charles Oakley, ale jego kamienna twarz jasno dawała do zrozumienia, że według jego filozofii życiowej lepszy od kompromisu jest kompres – na przykład na podbitym oku drugiej strony konfliktu… To zresztą okazały się głównie pozory, bo Bonner – który przez 10 lat po odejściu z NBA grał zawodowo w różnych ligach świata – to człowiek o niezachwianej wierze w Boga i uczestnik wielu koszykarsko-religijnych misji.

W 1995 roku niestety zachwiała się wiara Knicks w Bonnera, którzy w obliczu zmiany warty (Pata Rileya zastąpił Don Nelson) nie przedłużyli kontraktu ze wzorowym zawodowcem jakim był AB (co wzbudziło w nim kilka niezbyt chrześcijańskich uczuć). Osobiście żałowałem tego zupełnie intuicyjnie, a dopiero teraz uświadomiłem sobie pewien fakt z wicemistrzowskiego sezonu 93/94, który tęsknotę za Bonnerem uzasadniał. Gdy Anthony został wstawiony do pierwszej piątki Nowojorczyków na rozgrywany 1 marca wyjazdowy mecz z Sacramento Kings (to był pierwszy jego występ w roli gościa przed kibicami, którzy trzymali za niego kciuki przez trzy poprzednie sezony), rozpoczęła się seria 15 kolejnych zwycięstw Knicks (AB przez całą passę utrzymywał miejsce w podstawowym składzie), zawierająca m.in. bezbłędny marzec (14-0). To musiało być coś więcej niż przypadek!

Na YouTubie jest znacznie więcej filmików przedstawiających Anthony’ego Bonnera jako chrześcijanina-motywatora niż z czasów jego gry w NBA. W zasadzie ostał się tylko jeden highlight boiskowy, który kończy się szybciej niż kariera bohatera tego tekstu:

Otagowane