
Fun Fact: Siadając do posta o Aleksie Stivrinsie liczyłem się z tym, że w pewnym momencie zacznę pisać streszczenie Terminatora dwójki.
Tymczasem dostałem scenariusz jak ze Spider-mana.
W komiksach i filmach, Peter Parker zyskuje nadzwyczajną siłę, zwinność, umiejętność przywierania do ściań oraz szósty zmysł, po ugryzieniu radioaktywnego (lub w inny sposób podrasowanego) pająka.
Alex Stivrins na trzecim roku studiów także został ugryziony przez pająka, a konkretnie przez pustelnika brunatnego, który jest bardziej jadowity niż czarna wdowa. Zyskał dzięki niemu nieprzyjemne zapalenie i obrzęk w okolicach ugryzionej kostki, który zmusił lekarza uniwersyteckiego do wycięcia martwych tkanek z nogi i przepisania antybiotyku.
Innymi słowy: nasz bohater nie zyskał supermocy.
Choć podobno, gdy wrócił do gry (po zabiegu opuścił jeden mecz) miał dobrą skuteczność z pola – trafił 29 z 36 rzutów w czterech kolejnych spotkaniach.
Oczywiście dostał ksywę „Spider-Man”.
Rok wcześniej marzył zapewne, żeby ugryzł go radioaktywny ortopeda, bo zmagał się z bolesnym podrzepkowym zapaleniem ścięgna w obydwu kolanach. „Jakby ktoś dźgał mnie nożem w rzepkę” – opisywał sytuację Alex reporterowi „Lincoln Journal Star”. Leczenie i stabilizatory umożliwiły mu rozegranie pełnych czterech sezonów w NCAA (po 2 lata w Creighton i w Colorado). Kilka lat później, na początku lat 90., znów miał pechowy uraz nóg – po zderzeniu z motocyklem w Mediolanie (żeby nie było, że przez kosza miał tylko pecha, to np. grając chwilę wcześniej w drużynie z Teneryfy, poznał swoją przyszłą żonę, Claire).
Wypadek nie zastopował jego kariery, bo kolejnym jej przystankiem, po lidze włoskiej, było NBA. Wracał tam z trzymeczowym doświadczeniem w Seattle Supersonics (wybrali go z 75. numerem draftu 1985, był wówczas pierwszym w historii graczem NBA z korzeniami łotewskimi) oraz po treningach z Atlanta Hawks oraz Phoenix Suns w sezonie 1987/88. W 1992 roku, jako 30-latek, ponownie pojawił się na testach w Arizonie i zrobił tak dobre wrażenie, że otrzymał kontrakt od drużyny szykującej się do walki o mistrzostwo. Nasz bohaterski Spider-Man szybko się jednak przekonał, że najbardziej przydatną supermocą w NBA bywa umiejętność szybkiego pakowania się.
Kolegą z parkietu Charlesa Barkleya był tylko 8 razy, zanim Słońca zwolniły go, tuż po świętach Bożego Narodzenia. Już w Nowy Rok złożył podpis na umowie podsuniętej mu przez Jastrzębie, zagrał 5 razy, załapał się na YouTube…
…i ponownie, niecały miesiąc później, musiał się pakować.
Następnym przystankiem było Miasto Aniołów, choć pewnie gdyby miał pajęczy zmysł, to ten ostrzegłby go przed podpisywaniem kontraktu z Clippers. Zresztą i tak w ich koszulce spędził na parkiecie tylko jedną minutę, oddając jeden niecelny rzut. Potem trzy razy wybiegł na boisko jako Kozioł z Milwaukee, a na koniec wrócił do Phoenix na dwa dziesięciodniowe kontrakty i dwa krótkie występy na boisku. Sezon 1992/93 kończył w CBA, gdzie pomógł wywalczyć mistrzostwo Omaha Racers (i trzymał kciuki za Suns, którzy obiecali mu pierścień jeśli wygrają finały). Później był jeszcze powrót do Hiszpanii i wyjazd do Japonii, aż w 1997 roku Spider-Man zrzekł się ostatecznie wielkiej mocy i wielkiej odpowiedzialności związanej z zawodowym uprawianiem koszykówki.
Alex w 2001 roku zaczął pracę jako doradca finansowy i jest nim do dziś. Ma czwórkę dzieci. Najstarszy syn Luke grał w kosza na uniwerku Nevada, ale nie przeszedł na zawodowstwo, a młodszy o dwa lata Nathan wstąpił do marynarki wojennej. Najdalej śladami ojca (i matki – pani Stivrins przez pewien czas trenowała pływanie) zaszły córki-siatkarki. Amber zbliża się właśnie do końca amatorskiej kariery na University of San Diego, a Lauren, była gwiazda Nebraski, niedawno rozpoczęła profesjonalne granie w Serie A1, w drużynie z Florencji (uwaga na motocykle!).
Mogłoby się wydawać, że epizod Alexa Stivrinsa w NBA nic nie znaczył, ale to nieprawda.
Na początku lat dziesiątych, około trzynastoletnia wtedy Lauren Stivrins poszła ze szkolną drużyną siatkówki na obiad do restauracji. Tak się złożyło, że przy jednym ze stolików siedział Charles Barkley. Lauren niewiele myśląc podeszła do niego, przedstawiła się i powiedziała: „Znasz mojego tatę”. „Krągły pagórek” wyściskał dziewczynę, przysiadł się do stolika z jej znajomymi, pogadał przez godzinę i jeszcze zapłacił za jedzenie.
„Lauren była wtedy bohaterką dla swoich koleżanek” – wspominał potem Alex.
Ten moment miał znaczenie i totalnie był warty tych noży wbijanych w kolana, trujących pająków i wpadania pod motocykle, skoro ostatecznie umożliwiły Stivrinsowi rozegrać dziesięć meczów w Phoenix Suns i poznać Barkleya, który dwadzieścia lat później sprawi, że córka Spider-Mana poczuje się, jakby miała supermoce.