Fun Fact: Joe Smith wcale nie wyglądał na niewypał przez pierwsze dwa lata po wyborze z numerem 1 Draftu 1995. Zanosiło się, że na długie lata będzie członkiem drugiego garnituru gwiazd ligi, skrzydłowym flirtującym regularnie z 20 punktami i 10 zbiórkami. I wtedy przyszedł wymuszony trade do Filadelfii (Smith zapowiedział, że nie zostanie w Warriors po wygaśnięciu kontraktu debiutanckiego), po którym Joe spadł nagle o koszykarską klasę niżej i utknął w roli średniaka.
Jego wybór.
Trudniej jednak zrozumieć wybór Minnesoty Timberwolves, która po lokaucie z 1998 roku postanowiła złamać dla Smitha ligowe prawo – podpisać z nim niski kontrakt dla zachowania miejsca w salary cap, jednocześnie oferując pod stołem wieloletnią i wielomilionową umowę, która zostałaby zawarta jak tylko Wilki pozyskałyby „prawa Birda”. W 2000 roku ściema wyszła na jaw w trakcie sądowego zawodowego rozwodu między parą agentów, którzy wspólnie obsługiwali między innymi Smitha i Kevina Garnetta. Rezultat: w zamian za 10 punktów i 6 zbiórek „Jana Kowalskiego”, Wolves stracili (decyzją NBA) trzy wybory w pierwszej rundzie draftu. Niby byli wówczas jedną z najlepszych drużyn ligi i te picki były niskie, ale gdyby wybierali właściwie mogli dzięki nim pozyskać np. Gilberta Arenasa w 2001, Carlosa Boozera w 2002 i Andersona Varejao w 2004. Od czasu zakończenia kary, Joe Smith grał jeszcze 10 innych klubach i nagrał 2 płyty hiphopowe – t0, odpowiednio, ilości o 10 i o 2 większe, niż liczba awansów do playoff, jakie klub z północy USA wywalczył w tym okresie…
Jak widać, w obydwu przypadkach istnieją pewne wątpliwości co do reputacji karmy.
[…] – pozbawianie Minnesoty wyborów w drafcie; […]