Fun Fact: Boston Celtics i Dino Radja zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia, ale los temu uczuciu nie sprzyjał. Celtowie wiedzieli, że mają do czynienia z klasowym graczem już w momencie, gdy w ramach niegdysiejszej tradycji Mistrzostw McDonald’s zmierzyli się w 1988 roku w Madrycie z reprezentacją Jugosławii. Rok później nie wahali się, gdy przyszedł czas na dokonanie 40 wyboru w drafcie. Radja też się nie wahał. Zapowiedział, że chce natychmiast dołączyć do Larry’ego Birda i kolegów, ale Jugoplastika Split wcale nie nieśmiało przypomniała wszystkim zainteresowanym, że Dino ma z nimi ważny jeszcze parę lat kontrakt. Koszykarz uciekł nawet do Stanów i podpisał jednoroczną umowę z Celtami, unieważnioną dopiero przez Sąd Dystryktowy USA, któremu poskarżyła się Jugoplastika. Stanęło na tym, że Radja wróci na rok do Jugosławii i do Stanów trafi w 1990 roku, a Boston wykupi resztę jego kontraktu. Tyle że Dino zaczął się wahać. W Europie był drugim najlepszym graczem po Kukocu i bał się, że w bardziej fizycznej NBA nie potwierdzi swojej klasy. Plus Virtus Roma właśnie zaoferował mu kontrakt podobno nawet trzykrotnie przebijający to, co mógł zarobić w Stanach. Celtowie wciąż chcieli mieć go u siebie, ale uszanowali jego lęki. Wciąż zresztą mieli w składzie stare gwiazdy, Virtus oddał im kasę, którą wcześniej wypłacili Jugoplastice, a prawa do perspektywicznego podkoszowca pozostawały u nich. Radja następne trzy lata spędził więc we Włoszech, błyszcząc nie tylko tam, ale i na arenie międzynarodowej, na której m.in. zaliczył widowiskowy poster dunk na Chrisie Mullinie… (wiem wiem, Chris Mullin, but still…)
Uczucie Celtics i Radji przestało być platoniczne dopiero w sezonie 93/94. W nim okazało się, że obawy o to, jak Dino odnajdzie się w NBA były bezpodstawne. Przez trzy pierwsze lata poprawiał systematycznie średnie punktów, zbiórek i bloków (15.1/7.2/0.8 – 17.2/8.7/1.3 – 19.7/9.8/1.5), ale progres – jak i cała bostońska przygoda Chorwata – zostały przedwcześnie zastopowane przez dwa niefortunne wydarzenia. Pierwszym była kontuzja i operacja kolana, przez którą Radja zagrał jedynie w 25 meczach rozgrywek 96/97. Drugim – nastanie niesławnej dziś ery Ricka Pitino, który podobno najpierw zapewniał Dino, że będzie centralnym punktem ofensywy Celtics, a pięć dni później wytransferował go do Philly za Clarence’a Weatherspoona i Michaela Cage’a. Radja oblał jednak testy medyczne w Filadelfii i wymianę unieważniono, dodatkowo ogłaszając wszem i wobec, że kolano Chorwata uniemożliwia mu podołanie napiętemu terminarzowi gier. Choć czuł się zdradzony, jego miłość do Bostonu była silniejsza i nie chciał grać dla żadnego innego klubu NBA niż Celtics. Wobec nieprzychylnego mu reżimowi Pitino, pozostało mu wynegocjowanie wykupienia kontraktu. Wrócił do Europy po zaledwie czterech, naprawdę udanych latach w Stanach. Tam – dzięki mniej napiętemu grafikowi meczowemu – przedłużył swoją karierę o 6 lat, co w przypadku posępnych orzeczeń lekarzy 76ers jest happy endem tej historii.
Jeśli Toni Kukoc był „białym Magikiem”, to Dino Radja był „chorwackim McHale’em” i być może dlatego tak dobrze wpasował się w miejsce po Kevinie we frontcourcie Celtów. Kontuzja i stracone młode lata okroiły mocno jego amerykańską karierę, ale rozmawiając o najlepszych Europejczykach w NBA lat 90, nie można pominąć jego nazwiska gdy już powiemy „Toni Kukoc„, „Vlade Divac„, „Drażen Petrović”, „Arvydas Sabonis” i „Sarunas Marciulionis„.
A gdy już powiemy „Dino Radja”, powiedzmy też „Dino Riders”, choć to nie aż tak dobrze osadzone w latach 90 skojarzenie jak te, o których wspominałem jakiś czas temu…
Aha i jeszcze jedno – miłość Dino do Celtów trwa najwyraźniej po dziś dzień:
Pamietam jedyny chyba remis w meczu koszykowki jaki widzialem w zyciu to akurat mecz z udzialem panathinaikosu z dino radja i byronem scottem przeciwko zepterowi slask wroclaw, dosc pechowo przez polakow zremisowany. pierwszy mecz slask wtopil dlatego nie bylo dogrywki. to byl chyba pierwszy sezon dino po powrocie do europy
oj tak, pamiętam tamto spotkanie – to też mój jedyny remis jaki widziałem w meczu koszykówki. weiiiiird…
Remis polskiego klubu: CEZ Nymburk – Turów Zgorzelec 2008 r. xD Dino pamiętam jak grałem w słynne NBA Hang Time, ale musiałem na niego zmieniać czasem skład bo w pierwszej dwójce grali Barros z Brownem.
Dzięki za kronikarski dopisek w sprawie koszykarskich remisów:)