Tag Archives: terry mills

Glen Rice & Terry Mills

Glen Rice i Terry Mills

Fun Fact: Gdy Glen Rice bił all-starowe rekordy punktów w kwarcie (20) i punktów w połowie (24), zgarniając w nagrodę tytuł MVP Meczu Gwiazd 1997, miał na nogach buty marki Warner Bros, które w tamtym czasie nosił jeszcze tylko jeden zawodowy koszykarz – Bryant Reeves (i miało już tak zostać na zawsze). Superstrzelec najwyraźniej uważał, że to tłok (cóż, Big Country zajmował sporo przestrzeni), bo tuż po pamiętnym występie w All-Star Game podpisał nowy kontrakt obuwniczy, tym razem z marką, która nie współpracowała z żadnym innym graczem NBA (i też tak miało pozostać). Ponownie była to marka zupełnie nie kojarzona z obuwiem sportowym.

Nautica to – według amerykańskich stereotypów – producent odzieży dla twojego starego (o ile twój stary ma własny jacht) lub dla gogusiów z prywatnych szkół. Trudno powiedzieć czy po grze w butach Marsjanina Marwina był to dla Rice’a awans, czy degradacja.

Na pewno był to jednak kolejny wspólny mianownik z kumplem z czasów studenckich, Terrym Millsem, któremu z kolei zdarzało się wybiegać na parkiet w obuwiu innej mało znanej marki – Aearial Assault. Przyznam, że zupełnie nic o niej nie wiem, ale nazwa brzmi, jakby ktoś chciał się podczepić pod popularność Nike Air Force (w którym to zresztą modelu Mills pojawiał się często w pierwszej połowie kariery, więc może sam się pomylił). Internet zdaje się milczeć o AA, ale związek marki z Terrym jest udokumentowany:

Oczywiście jako koleś, który w latach dziewięćdziesiątych nosił Roobinsy (jedne z wielu „prawie Reeboków”), jestem ostatnim, który powinien nabijać się z nieprestiżowych modeli obuwia (ani z noszących ich koszykarzy – w końcu mój ulubiony gracz biegał w czymś takim). No i przynajmniej ani Warner Bros, ani Nautica, ani Aerial Assault nie kazali żadnemu sportowcowi zakładać na nogi żelazka (jak Adidas), worka jutowego (jak Air Jordan) czy też pasieki (jak Reebok).

Otagowane ,

Terry Mills

Terry Mills

Fun Fact: W świetnym artykule Patricka Hayesa z SB Nation, Terry Mills został słusznie zaliczony do pionierów zjawiska zwanego „Stretch Four”, czyli power forwardów grożących rzutem z dystansu. Dziś to powszechna umiejętność, ale w latach 90 takich zawodników było jednak zdecydowanie mniej, a na ich tle wybijał się właśnie Mills. Początkowo używał długodystansowej broni raczej sporadycznie i był bardziej tradycyjnym podkoszowcem, gdy rozgrywał najlepszy sezon w karierze – w rozgrywkach 93/94 był obok Joe Dumarsa liderem słabiutkich Pistons (to ten sezon dał im 3 miejsce w drafcie i Granta Hilla) z 17,3 punktami i 8,4 zbiórkami na mecz. Wtedy w jednym meczu oddawał niecały 1 rzut za trzy, ale już w następnym sezonie robił to 4 razy częściej stając się poważnym zagrożeniem z dystansu…

W rozgrywkach 96/97 Terry Mills należał do ścisłej ligowej czołówki z 8 najlepszym wynikiem w procentowej skuteczności „trójek” (42,2) i 10 w ilości trafionych rzutów z dystansu (175). Złośliwi dodadzą, że nazwa „Stretch Four” w jego przypadku nie odnosiła się tylko do jego umiejętności rozciągania defensywy, ale też rozciągania gumki w spodenkach, które z sezonu na sezon musiały opinać coraz to większy brzuszek Millsa.

Otagowane