
Fun Fact: Don MacLean przez jeden sezon był najlepszym strzelcem wśród białych zawodników NBA, a potem kontuzje zredukowały jego karierę do serii epizodów w kilku różnych drużynach. Skrzydłowy Washington Bullets dostał wówczas nagrodę Most Improved Player, ale kolejne rozgrywki – 1994/95 – zaczęły się od transferu Chrisa Webbera, a ponieważ w składzie był też wybrany w drafcie Juwan Howard, to było wiadomo, że rola Dona zostanie zredukowana. Mimo tego, wszyscy się spodziewali, że trzecioroczniak będzie ważnym elementem stołecznego frontcourtu przyszłości. Sezon zaczął w pierwszej piątce, rzucając ponad 14 punktów w każdym spotkaniu.
W grudniu MacLean przyznał się jednak klubowemu lekarzowi, że od półtora roku bierze leki przeciwbólowe i obawia się, że mógł uszkodzić sobie nerki lub wątrobę. Dostał polecenie natychmiastowego odstawienia proszków, przez co ból kolana zrobił się tak nieznośny, że musiał przerwać grę. MacLean zaczął rehabilitację i przyjmowanie leków przeciwzapalnych, tym razem przepisanych przez sztab medyczny.
Lekarze ustalili datę powrotu do gry na 9 stycznia.
Chwilę wcześniej, 31 grudnia, Don i jego dziewczyna poszli do knajpy.
Tam przyczepił się do nich młody mężczyzna, który zaczął obrażać towarzyszkę MacLeana. Został wyproszony, ale gdy para opuściła lokal, agresywny 23-latek wciąż tam był. Wtedy też doszło do rękoczynów. Koszykarz publicznie nie zdradzał szczegółów zajścia, ale podobno władzom klubu powiedział, że unikał bójki do momentu, w którym jego dziewczyna została uderzona. MacLean wymierzył cios w twarz natręta – niestety tak niefortunnie, że złamał kciuk.
Data powrotu do gry przesunęła się nagle o dwa miesiące.
Do gry wrócił ostatecznie 28 lutego, ale postępy robione przez Juwana Howarda zepchnęły go na ławkę. Bullets przed kolejnym sezonem oddali go do Denver Nuggets za Roberta Packa i reszta jest mało ciekawą historią (no, może z wyjątkiem tego momentu, gdy Don został pierwszym koszykarzem NBA zawieszonym za doping).
Jeśli jednak myślicie, że to właśnie Don MacLean miał najgorszego Sylwestra 1994, to przypominam, że tego samego dnia, w którym koszykarz Bullets złamał kciuk na twarzy jakiegoś gościa, Anthony Avent został czterokrotnie pchnięty nożem we własnym domu przez osobę, z którą się przyjaźnił. Nie chciał zdradzić jej tożsamości, dlatego policji zeznał, że zaatakowało go trzech przypadkowych mężczyzn.
Żeby było zabawniej, także w Sylwestra 1994, podczas eventu zorganizowanego przez stację radiową z Dallas, Jason Kidd rzekomo uderzył fana, który poprosił go o wspólne zdjęcie (to wersja poszkodowanego, koszykarz zaprzeczył, że doszło do rękoczynów – niestety nie jestem w stanie zalinkować tekstu, ale przeczytałem o tym w The Sacramento Bee z 8 stycznia 1995).
A żeby już w ogóle można było boki zrywać, to przecież trzy dni wcześniej, w barową bójkę wdał się Oliver Miller.
Wyobraźcie sobie co w Nowy Rok musiał czuć David Stern, gdy dowiedział się, że czterej młodzi gracze z przechodzącej kryzys tożsamości pod nieobecność Michaela Jordana ligi, niemal w tym samym czasie wzięli udział w jakiejś burdzie.
Choć w sumie nawet nie trzeba sobie tego wyobrażać – po to wynaleziono słowo „clusterfuck” i poniższą scenę:
Rzucał więcej niż Shawn Kemp … Dobry
Don kojarzy mi się tylko z kilkoma rzeczami. Z tą niesławną aferką z dopingiem oraz tym, że tworzył może najlepszy biały tercecik w 90s w Bullets z Chapmanem i Googsem. 😉